Żałuję bardzo, że nie miałam dzisiejszej wiedzy, kiedy byłam w pierwszej ciąży. Żałuję też, że dzisiaj nie mam wiedzy, którą będę miała za rok, dwa, lub 5 lat. Ciągle się uczę, ale i tak popełniam błędy. Opowiem ci dzisiaj o trzech z nich. Bo te trzy błędy mogą zniszczyć zdrowie twoich dzieci. A zdecydowanie lepiej uczyć się na cudzych błędach, prawda? Każda z nas chce dla swoich dzieci najlepiej. Zdarza nam się jednak nieświadomie nie działać najlepiej. Wynika to z wielu czynników. Czasem to brak wiedzy i znajomości zasad działania organizmu. Często też kwestia wychowania, bo przecież ciężko nam uwierzyć, że skoro my wychowaliśmy się na krowim mleku, to dzisiaj komukolwiek może ono szkodzić. A dzisiaj dwa zadania o tym mleku padną, choć nie na nim się głównie skupię.
Inspiracją do napisania tego wpisu jest wasze ogromne zainteresowanie tematem odporności dzieci. Nie dziwi mnie wcale, że codziennie setki razy wyświetlacie wpis o przyprowadzaniu chorych dzieci do przedszkola. To prawdziwa plaga. Ten wpis budzi prawdziwe emocje. Często wynikają one niestety z niezrozumienia tekstu, ale często też stąd, że same doświadczacie podobnych przeżyć. Słowo “katar” jest tam kluczem. Chociaż wcale nie na nim się skupiam, to o nim najczęściej dyskutujemy w komentarzach. Szkół tyle, ile osób czytających. Dla jednych katar to nie choroba. Dla innych to już oznaka czegoś złego. Jakbyśmy jednak na niego nie patrzyły, warto się zastanowić, co możemy zrobić, żeby zminimalizować ten problem u naszych dzieci. Temat moim zdaniem mega ważny i na czasie. W tym sezonie przeziębienia wszelakie zaglądają do każdego domu. Infekcje szaleją teraz na potęgę, o czym świadczą gigantyczne kolejki do pediatry i mała frekwencja dzieci w przedszkolu.
W sumie mogłoby się wydawać, że każdy z nas wie jak walczyć z katarem. Ale czy wiemy, jak do niego nie dopuścić? Dostałam od was dziesiątki maili odnośnie wpisu o chorobach. Czytelniczka Agata pisze, że odkąd zmieniła dietę u syna i wycięła trzeci migdał, skończyły się uporczywe katary, które nie wiadomo skąd się brały i potrafiły trwać cały rok, z małymi tylko przerwami. Do samego tematu usuwania trzeciego migdałka jeszcze powrócę w innym wpisie, ponieważ często mnie pytacie, czy jest u nas poprawa po tym zabiegu. Teraz jednak skupię się na Agacie. Zapytałam ją, czego głównie dotyczyła ich zmiana diety. Powiedziała, że całkowicie zrezygnowali z nabiału. W tym miejscu szeroko się uśmiechnęłam, bo to jeden z tych błędów, które ja notorycznie popełniałam przez pierwsze lata życia moich dzieci, a którego wyeliminowanie potrafi “wyleczyć” z kataru.
Warto rozróżnić katar, który pojawia się po wejściu z zimna w ciepłe pomieszczenie od tego, który występuje w każdej innej chwili. Najprawdopodobniej ten pierwszy w ogóle nie świadczy o niczym złym. W ogóle warto zaznaczyć, że katar jest wpisany w część dziecięcego uroku, ponieważ nasze dzieci nie potrafią porządnie samodzielnie wysmarkać nosa (mówię tu o małych dzieciach). Jeśli jednak zauważamy, że nasze dziecko jest notorycznie zaglucone, warto się temu bliżej przyjrzeć. Prawdą jest, że jeśli dziecko chodzi do przedszkola, to zwłaszcza w pierwszym roku, częściej będzie chore niż zdrowe. Przykro mi, że musicie to czytać, ale raczej tego nie przeskoczycie. Są oczywiście wyjątki, ale my do nich nie należeliśmy i ten pierwszy rok nas wykończył. Mogę was tylko pocieszyć, że w drugim roku było lepiej, a później po naprawieniu trzech błędów, o których ci teraz napiszę, nasza odporność wystrzeliła do księżyca. Bo musicie wiedzieć, że kiedyś KAŻDY katar kończył się u nas zapaleniem ucha z mega wielką i trudną do zbicia gorączką. Później do zapalenia ucha doszło zapalenie zatok. Mówię tutaj wciąż o maleńkich dzieciach, więc wyobraźcie sobie przez co przechodziliśmy. Zawsze, nie kłamię, zawsze, kończyło się to wizytą w szpitalu i odsysaniem flegmy z nosa i wydzieliny z ucha. Nie muszę wam mówić, jak bolesne były te doświadczenia, zwłaszcza, że kiedyś trafiliśmy na lekarza idiotę, który nie powinien w ogóle leczyć, a już na pewno nie dzieci. Przebił nam bębenek w uchu, co skutkowało cotygodniowymi wizytami u laryngologa i długim leczeniem. Na szczęście udało się to odwrócić. Dlatego dziewczyny, nigdy nie lekceważcie kataru u swojego dziecka i przestańcie wierzyć, że katar to nie choroba (tak, muszę dodać, że nie mam na myśli kataru alergicznego i tego po wejściu do domu, a ten wpis nie jest studium każdego odosobnionego przypadku, bo inaczej niektóre gotowe mnie zlinczować w komentarzach).
Więc do rzeczy dziewczyny! Poznajcie trzy błędy, które mogą zniszczyć zdrowie waszych dzieci!
CUKIER
Jako młoda mama głęboko wierzyłam, że podając dziecku serki, ciasteczka, czekoladki i inne tym podobne, wyrażam swoją miłość. Nie śmiejcie się, nie dawałam tych rzeczy w nadmiarze, ale jeśli ktoś przyniósł dzieciom kinderki czy inne jajka, nie widziałam w tym problemu. Zapatrzona w reklamy uważałam, że gotowe deserki są dobre dla ich rozwoju. W końcu mają rekomendację właściwych służb, których zadaniem jest troszczyć się o dobro dzieci. Ale dzisiaj mam wiedzę wynikającą nie tylko z ilości przeczytanych książek, ale też z obserwacji swoich dzieci. Staramy się minimalizować ilość spożywanego cukru. Wszędzie tam, gdzie się dało, zastąpiliśmy cukier ksylitolem, miodem albo daktylami. Nadmierna ilość cukru prowadzi do rozwoju kandydozy. Paskudztwo, z którego ciężko się wyleczyć. Cukier karmi grzyby i robaki (kolejny temat, z którym się niedługo rozprawię) a te zabijają nasze wszystko. Co zauważyłam u swoich dzieci? Wystarczy, że pofolgujemy sobie w słodyczach, jakiś wyjazd, urlop, czy weekend u dziadków. Za dwa, trzy dni pojawia się chrypka i katar. Flegma jest trudna do pokonania. Zaraz później pojawia się biały nalot na migdałach. Po odstawieniu cukru, katar przechodzi po dwóch dniach. Przypadek? Nie sądzę. I jeśli nie macie dobrego lekarza, przepisze wam antybiotyk, bo stwierdzi, że macie anginę ropną. Nie pozna się przecież, że to cukier jest winowajcą tego stanu, a ten biały nalot to nie angina, tylko grzyb. I to trzeba odgrzybić, a nie zagrzybić antybiotykiem. Powiem wam, że tak możemy skrzywdzić swe dzieci, że powinnyśmy się dwa razy zastanowić przed daniem kolejnej mlecznej kanapki.
NABIAŁ
Nabiał (i cukier) prowadzi do zwiększonej kwasowości w żołądku, jak również do opóźnionego opróżniania żołądka. W wyniku powolnego trawienia nabawiamy się niestrawności i refluksu. Refluks żołądkowo-przełykowy i refluks gardłowo-krtaniowy może prowadzić do problemów podczas snu, a nawet na następny dzień, takich jak kaszel, zatkany nos i ból gardła. Poza tym, zauważyłam zależność między spożyciem nabiału i cukru, a niespokojnym snem, połączonym z rzucaniem się po łóżku czy płaczem w nocy. Jaki tutaj popełniałam błąd? Nasze dzieci zasypiały pijąc mleko z butelki. Tak, wiem, jest jeszcze problem zębów, ale jego już tutaj zostawmy. Losie, jak ja wiele popełniłam błędów i jak ich żałuję, to tylko ja wiem. Zwłaszcza nasza młodsza córka, jakieś 2, 3 godziny po wypiciu mleka miała niespokojny sen, kaszlała w nocy przez sen. Wierciła się i kręciła, płakała i przebudzała, że boli ją brzuszek. A rano zawsze miała żółty katar. Nie wpadłabym nigdy na to, że to od mleka. Bo przecież sama piłam mleko bardzo długo jako dziecko i nic takiego mi się nie działo. Ba! Istnieje nawet pradawny sposób na bezsenność, którym jest wypicie szklanki ciepłego mleka przed snem. Ale kiedy zaczęliśmy badać alergie pokarmowe u drugiej córki i dowiedziałam się o wpływie nabiału na organizm, odstawiliśmy natychmiast. Nie, nie było to proste, bo nasza trzylatka domagała się tego mleka na każdy możliwy głośny sposób. Ale powiem wam, że wytrwaliśmy w postanowieniu i po tygodniu nasze problemy się skończyły. Nie było już wiercenia w nocy i przebudzenia. Ale nasz katar codziennie rano zamienił się w obrzydliwie zatkany nos. I tutaj dochodzimy do trzeciego błędu.
SUCHE POWIETRZE
Mieszkamy w bloku. Tutaj powietrze zawsze jest za suche, a zimą przechodzimy jakieś apogeum tego zjawiska. Śluzówka w nosie jest tak sucha, że pojawiają się krwotoki z nosa. Zwiększa się chrapanie (o mały włos nie wygoniłam męża do innego pokoju do spania, tak już mnie wkurzał). Poza tym, suche powietrze obniża koncentrację, przyprawia o bóle głowy, kaszel, choroby dróg oddechowych. Pojawia się sucha skóra i spierzchnięte usta. Nigdy mi się nie podobały ceramiczne pojemniki na grzejniki, więc nawet nie wpadałam na pomysł, aby je kupować. Czasem, kiedy już wyjątkowo sobie nie radziłam, wieszałam na grzejnikach mokre ręczniki, ale jakoś nie specjalnie czułam, żeby ten sposób nawilżał powietrze. Rozwiązanie tego problemu pojawiło się w naszym domu za sprawą pewnego cichego urządzenia. Kiedyś niespecjalnie myśleliśmy o jakości powietrza, którym oddychamy. Odkąd są dzieci, częściej myślimy o tym, że każdy oddech ma znaczenie. Dlatego i was dziewczyny zachęcam, nie popełniajcie mojego błędu. Suche powietrze to wróg. A już podwójny, kiedy posiada się w domu zwierzaka. Kiedy piszę dla was ten wpis, za moimi plecami pracuje nieoceniony przyjaciel naszych oddechów. Już dawno temu weszliśmy w posiadanie urządzenia Venta-Airwasher. To urządzenie wykorzystujące system “mycia powietrza” bez wymiennych wkładów filtrujących. Najprościej mówiąc, to nawilżacz i oczyszczacz powietrza w jednym.
Nasza Venta-Airwasher to model LW-25. Skubana jest praktyczna i bardzo mądra. Pracuje bez efektu “białego pyłu” – drobinki wapnia nie są emitowane do powietrza, nic dookoła nie osiada, nie tworzą się żadne ślady, więc nawilżacz nie zniszczy powierzchni na której stoi. W chwili, gdy pomieszczenie osiągnie odpowiedni poziom wilgotności, woda przestaje odparowywać. Tym sposobem wykluczono możliwość przewilżenia a my oddychamy czystym powietrzem. Ale jak to w ogóle działa? Zanieczyszczone powietrze zasysane do urządzenia, przechodzi przez obracające się w wodzie walce złożone z wielu płytek. Można to nazwać „myciem powietrza”. Nawet cząsteczki o wielkości 10μm (10/1000 mm) osadzane są w wodzie. Jednocześnie odparowuje czysta woda. Metoda zimnego odparowania wody jest uznana za najlepszą metodę nawilżania w porównaniu z innymi systemami. Wiecie, że ten brud można zobaczyć na własne oczy? Zanieczyszczenia z powietrza takie jak: kurz, pyłki i dym zostają wciągnięte i przepuszczone przez rotujące walce. Zanieczyszczenia przyklejają się do mokrej powierzchni walców i spłukane osadzają się na dnie basenu. Można je później zobaczyć i dopiero wtedy najlepiej pojmuje się sens używania oczyszczacza powietrza. No tak już mamy, że takie niewierne z nas Tomasze. Zobaczone to uwierzone.
Urządzenie jest mega proste w obsłudze, nawet dziewczynki bez problemu biegną włączyć Ventę, kiedy my o tym zapomnimy. Mają już nawet taki zwyczaj, że robią to zaraz po wejściu do domu. Nasz model LW-25 jest w stanie nawilżyć pomieszczenie do 40 m kwadratowych. Dlatego najczęściej pracuje tam, gdzie obecnie przebywamy. Jednak obowiązkowo nawilżamy powietrze w pokoju dzieci przed snem, a później przenosimy do naszej sypialni. To tylko dzięki Vencie, wciąż śpimy razem w jednym łóżku. Tu się nie ma ci śmiać, serio! Chrapanie mojego męża co noc doprowadza mnie do decyzji o rozwodzie. Zanim rano o tym zapomnę, muszę wypić solidną kawę :) Powiem wam, że co prawda nawilżacz nie zlikwiduje chrapania ALE drastycznie zmniejszy problem. Wiem co mówię, a mówię wiele :) Nie chcecie się rozwodzić, zainwestujcie w nawilżacz. Kupcie facetowi w prezencie, powinien być wdzięczny, bo się będzie chłop lepiej wysypiał. A, nie martwcie się też hałasem w nocy, bo skubane ciche jest bardzo. Jeśli ustawicie na noc tryb 1, jego dźwięk będzie dla was niesłyszalny.
Dwa dni temu zobaczyłam ten nawilżacz u Ani na Instagramie. Zagadałam, żeby zapytać jak się sprawdza. Wiecie co mi odpowiedziała? Że działa im i służy już 8 lat. O człowieku. W dobie sprzętów jednorazowych, poczułam, że te wydane pieniądze to naprawdę dobra inwestycja. Co prawda mamy 2 lata gwarancji, ale po poświadczeniu od innego użytkownika, że nic się z nim nie dzieje i są bardzo zadowoleni, ja jestem spokojna. Potwierdza to tylko, że warto inwestować w sprzęt o Niemieckiej jakości. Mam więc dla was dobrą wiadomość. Na hasło ugotowani.tv kupicie wszystkie produkty ze strony sklep.venta-airwasher.pl z rabatem 10% :)
Na koniec zobaczcie jeszcze film, który dla was przygotowaliśmy
Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten wpis, ponieważ zdrowie moich dzieci jest dla mnie najważniejsze. Z tego powodu dbam o moje pociechy najlepiej jak tylko potrafię, a gdy jest taka potrzeba, umawiam tylko do sprawdzonych specjalistów.
Zdrowie dzieci i naszych bliskich jest bardzo ważne, dlatego aby móc się nim cieszyć należy przestrzegać odpowiedniej diety i sporej dawki ruchu. Można również wspomagać się różnymi suplementami. Przykładowo ja stosuję magnez B6.
Bardzo mądry i ważny wpis. Zgadzam się z Tobą w 100%. Pomimo tego, że starsza córka była karmiona długo piersią, to do dziś jest dzieckiem chorowitym, z ciągłym zapaleniem zatok i katarem. 12 lat temu nie byłam tak świadoma jak dziś i dawałam dziecku do jedzenia wszystko to co niby miało być bardzo zdrowe dla jego rozwoju i wzrostu, a wcale zdrowe nie było. Młodsza 4-letnia córeczka to całkiem inna historia. Bardzo długo karmiona piersią, nie znająca przez większość życia smaku kupnych słodyczy ani nabiału. Praktycznie nie choruje. Starsza niestety do dziś kocha słodycze miłością wielką i kiedy tylko jest okazja, to zjada ich ilości hurtowe. Niestety nie jestem w stanie zawsze i wszędzie jej dopilnować. Warto pamiętać, że katar przede wszystkim bierze się z zanieczyszczonego organizmu. Czasem wystarczy przejść na zdrowe odżywianie, porządnie oczyścić nerki i wątrobę i mijają wieloletnie zapalenie zatok i katary.
Jest jeszcze kilka winnych tym katarom i słabej odporności. Wkrótce rozwinę ten temat. Ściskam i życzę wam dużo zdrówka
Najgorsze jak teraz niektóre matki nie mające własnego rozumu odstawią swoje pociechy od mleka wierząc, że to je ‘uzdrowi”. Szok normalnie, a ciekawe jak odstawiłaś nabiał to skąd Twoje małe dzieci czerpią tak ważny dla ich wzrostu i rozwoju wapń. Wapń przyswajalny jest praktycznie tylko z mleka i jego przetworów, w warzywach też jest ale w formie nie przyswajalnej.
Ula, dużo już ci napisałam wyżej. Mam jedną radę, proszę poczytaj najpierw medyczną literaturę, trochę opracowań na temat mleka a później wróć i pogadajmy, ok? Pamiętaj też, że w internecie można rozmawiać kulturalnie a nie obrażać inne matki i wyzywać, że nie mają rozumu. Jeśli chodzi o wapń, 100 g tofu to tyle co szklanka mleka. W takich sytuacjach, poza zielonymi roślinami, które są bogate w wapń, pijemy dużo wody z wysoką zawartością wapnia. Przyswajalność wapnia nie zależy tylko od jego źródła. Wszystko można zastąpić. I można to zrobić mądrze. I warto pamiętać, że każdy z nas jest inny. Może akurat twoja córka pije mleko, nawet prosto od krowy, i czuje się z tym super. Są ludzie, którzy całe życie jedzą gluten, a innych on zabija. Pamiętaj o tym. Warto poszerzać horyzonty. Pozdrawiam
Odnośnie mleka, to wystarczy przyjrzeć się wszystkim ssakom do których należymy.Człowiek jest jedynym ssakiem który spożywa inne mleko niż mleko matki.Powinniśmy również spożywać tylko mleko matki.Natura daje prostą odpowiedź.
Pięknie to podsumowałeś :)
no co za stek bzdur, katar od mleka, moje dziecko od 8 miesiaca zycia bylo na mleku krowim ma 4 lata i nigdy nie bylo chore ani przeziebione nawet a chodzi od 2 lat do przedszkola, ma zdrowe pelne uzebienie co sie nie zdarza u jej kolezanek i kolegow i wypija butle mleka na dzien dobry i na dobranoc. Ciekawa jestem ile karmilas piersia swoje dzieci bo skoro maja tak slaba odpornosc to pewnie od poczatku lecialy na modyfikowanym, infekcje górnych dróg oddechowych i zapalenie ucha najczęściej dotykają dzieci nie karmionych piersią.
Ula, najpierw odniosę się do karmienia piersią i mm. Tutaj nie masz w ogóle racji. Jedna z córek była dłuuuugo karmiona piersią i to ona ma słabszą odporność. Kiedy się troszkę człowiek wgryzie w temat, a nie tylko słucha powtarzanych przez pokolenia frazesów, okazuje się, że to mleko kobiece, to tylko jeden mały procent w odporności dziecka. Wpływ na nią mogą mieć na przykład geny czy sam przebieg porodu, a także fakt, czy w trakcie porodu płód nie był zbyt długo bez wód płodowych. Druga córka była od urodzenia na mm bo ja, pomimo ogromnych starań nie dostałam pokarmu. Odporność ma milion razy lepszą niż ta karmiona cyckiem. Więc, zanim kogoś brzydko osądzisz, proponuję troszkę poczytać. Zapalenie ucha jednak jest wynikiem picia mleka krowiego, jeśli występuje nietolerancja, to już w ogóle. Wybacz, ale twoja teoria jest tylko atakiem na moją osobę a nie solidnymi argumentami.
Fajny tekst, my akurat walczymy z nadmiarem wilgoci w pokojach ;)
Piszesz o ograniczeniu nabiału w diecie, a jak to wygląda u mniejszych dzieci, (które przecież wg zaleceń powinny zjadać 3 porcje nabiału dziennie)? Synek ma 22 miesiące, zasypia z butlą mm, i trochę się boję, że bez tej butli będzie się budził w nocy głodny, bo wypija 230-300ml mm (a normalną kolacje je przed kąpielą)
Piszę tutaj o mleku typowo zwierzęcym. Jednak we wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek. Nie każdemu mleko będzie szkodziło. Ja na te zalecenia patrzę przez pryzmat życia. Mówi się też o 5 porcjach owoców, a to zdecydowanie za dużo cukru w diecie. Odstawienie mleka na noc, tak jak odstawienie smoczka, nie jest łatwe. Początkowo dzieci się budzą, można im dać wodę do przepicia. Ale pamiętaj, każde dziecko jest inne.
Mówi się o 5 porcjach WARZYW i owoców, z zaleceniem, aby tych warzyw jednak było więcej niż owoców ;-)
Jesteś mądrą mamą. Pisz więcej takich wpisów bo dużo wiedzy przekazalaś. Nie mogę się doczekać tego o robakach.
Pracuję już nad nim :)