Jak byłam mała, nie lubiłam kiedy mama zakładała nam takie same ubrania. Nawet jak szyła je sama, moje spódniczki musiały się różnić choćby falbanką :) Dlatego bardzo szanuję zdanie dziewczynek w tej materii i nie narzucam im zakładania takich samych ubrań tylko dlatego, że ten widok wzbudza zachwyt wszystkich przechodniów. I mój, nie ma co ukrywać. One jednak najczęściej chcą mieć wszystko podobne, lub identyczne. I choć w naszych codziennych stylizacjach (lub ubraniach jak kto woli) nie często zdarzają się takie same stroje, to od święta uwielbiam ubrać nas tak samo. Taka sama sukienka dla mamy i córki jeszcze do niedawna była misją trudną do zrealizowania, ale na szczęście szybko się to zmienia.
Sukienka dla mamy i córki
To, że kocham sukienki Marie Zelie nie jest żadną tajemnicą. Pokazywałam Wam je już dwukrotnie (we wpisie z Włoch i o poczuciu własnej wartości) i przyznam szczerze, że na widok ich nowej kolekcji moje oczy promienieją. Wyglądam jak zakochana nastolatka w oczekiwaniu na ukochanego. Nie mam pojęcia skąd dziewczyny czerpią inspirację, ale wiem, że jestem fanką ich pracy. Kiedy więc na stronie pojawiły się małe kopie damskich sukienek, ja wiedziałam, że muszą się znaleźć w naszej szafie. Kocham sukienki i naprawdę często je noszę. I z zapartym tchem otwierałam paczkę. Sukienki przeszły moje najśmielsze oczekiwania! Ich materiał… Ach, musicie się przekonać same. Nie umiem Wam tego opisać słowami, dlatego postanowiłam pokazać na kilku kadrach.
Zależało nam na tym, żeby na zdjęciach pokazać Wam też kawałek Łodzi, dlatego zdjęcia wykonaliśmy na nowym Dworcu Fabrycznym. Początkowo planowaliśmy kawiarnię, ale ten plan się nie powiódł, tak jak kręcenie włosów dziewczynkom. Dziewczynki chciały wyglądać tak samo jak ja, ale niestety ich pokręcone włoski rozprostowały się zanim dojechaliśmy na miejsce. Innym razem. Jeszcze nie raz mam nadzieję pokazać Wam tutaj takie sesje z sukienkami dla mamy i córki.
Podczas sesji zdjęciowej byłyśmy obiektem zainteresowania. Ludzie się do nas uśmiechali, mówili, jak super, że wyglądamy tak samo. To było naprawdę miłe doświadczenie i fajnie było patrzeć, że wyglądamy jak trzy krople wody. Kiedy tak szłam za rozbawionymi dziewczynkami zastanawiałam się na kogo wyrosną, czy chociaż w jakimś stopniu będą do mnie w czymś podobne. Często o tym myślę. Ale jestem pewna, że każda mama ma tak samo. Prawda?
Dajcie znać co sądzicie o takich samych sukienkach dla mamy i córki. Hit czy kit?
Rewelacja, zdecydowanie HIT :-) też mam 2 córeczki i lubimy takie wspólne sukienki. Mąż też wtedy pod kolor ubrany. Chociaż moja starsza córka ma już prawie 9 lat i coraz częściej chce pokazywać swą indywidualność. :-) Piękna ta wasza sesja, no i sukienki cudne