Post Dąbrowskiej
Jeśli określenie “Post Dąbrowskiej” jest dla Was jakimś cudem nowe i spotykacie się z nim pierwszy raz, odsyłam Was do strony Pani doktor, gdzie wyjaśnia zasady głodówki leczniczej. Jeśli po tym wpisie nabierzecie ochoty na przeprowadzenie postu, przeczytajcie wszystkie ważne wskazówki ze strony internetowej, którą podałam, albo kupcie książkę “Ciało i ducha ratować żywieniem” autorstwa Ewy Dąbrowskiej. Sama autorka wyjaśnia post w taki sposób:
Dieta ta, która w istocie ma charakter głodówki leczniczej, stosowana jako okresowa kuracja, dostarcza enzymów, mikroelementów, witamin, korzystnie alkalizuje i odtruwa, wzmacnia własne, samoleczące mechanizmy, przywraca równowagę przemian, czyli zdrowie. Po zakończeniu tej kuracji zaleca się włączenie na stałe naturalnego pokarmu opartego na warzywach, owocach, ziarnach, roślinach strączkowych z dodatkiem produktów zwierzęcych. Własne doświadczenia potwierdziły prawdziwość tezy, że pożywienie może być skuteczną metodą profilaktyki i leczenia chorób cywilizacyjnych.
Ja po raz pierwszy zetknęłam się z książką Ewy Dąbrowskiej 4 lata temu, kiedy dowiedzieliśmy się o nietolerancji glutenu u naszej Zu. Uważałam ją za odkrycie roku i bardzo chciałam przeprowadzić post, ale nie byłam na niego gotowa. Ani psychicznie, ani merytorycznie. Wtedy priorytetem była dla mnie dieta Zu, jej badania i przywrócenie zdrowia. I tak był to dla mnie czas wielkich zmian, bowiem diametralnie zmieniliśmy nie tylko sposób gotowania, ale też lekarzy. Zaczęliśmy leczenie homeoptią, której musiałam się po pierwsze nauczyć, a po drugie zaufać. Bo musicie wiedzieć, że byłam urodzonym sceptykiem takich metod leczenia. Nie był to więc dobry czas na post.
Minęło kilka lat
Zapomniałam o tym poście zupełnie, aż moje wyniki zdrowia się pogorszyły. Pamiętam, że w dniu, kiedy odebrałam wyniki badań z wyrokiem niedoczynności tarczycy, od razu pomyślałam o poście. Ale… musiałam dojrzeć do tej decyzji. I dojrzałam, że przeprowadzę głodówkę leczniczą od 1 września. Umówiłam się już nawet z moją siostrą, że zrobimy to razem (ona już 2 raz), żebyśmy mogły się wspierać. Jednak niespodziewanie mój mąż oznajmił, że chce przeprowadzić post Dąbrowskiej. Kiedy już pozbierałam się z tego szoku, odpowiedziałam, że to najlepsze, co mógł zrobić, ale dlaczego akurat teraz? W wakacje? Serio?
No ale nic. Skoro małżu był zdecydowany, postanowiłam iść za ciosem i tak, w najmniej sprzyjającym czasie wakacji, przeszliśmy na post wspólnie. Gdyby nie on, nigdy bym się na to nie odważyła teraz! W wakacje. Jednak nie ma lepszej opcji niż post domowy. Już dawno wiedzieliśmy, że kilka dni dziewczynki spędzą teraz u moich rodziców na wakacjach, uznaliśmy więc to za wsparcie, bo pierwszych kilka dni postu nie należy do najłatwiejszych. Lepiej wtedy nie być zmuszonym do gotowania w domu “normalnych” obiadów.
Za nami 3 dni
Ja pierwszego dnia byłam mega głodna, drugiego bolała mnie głowa. Dzisiaj, trzeciego dnia, dostałam takiej energii, że właśnie piszę 3-ci post na bloga, prasowałam 2 godziny, 2 godziny spędziłam na świeżym powietrzu i nagotowałam potrawy na kolejne dwa dni. Jak to piszę, to myślę, że powinnam właśnie umierać ze zmęczenia, ale czuję się naprawdę dobrze. Nie czuję już dziś głodu, a nawet śmiałam się, że chyba przytyłam, taka jestem objedzona :)
Niestety mojego męża od pierwszego dnia boli głowa tak mocno, jak go nigdy nie bolała :( Mam nadzieję, że mu przejdzie i wytrwa na poście dwa tygodnie. Tyle sobie założył. Ja planuję post 3 tygodniowy, natomiast we wrześniu 4-6 tygodniowy. Jestem bardzo dumna z małża, to jego pierwsza dieta w życiu, na dodatek od razu taka poważna. Wsparcie dla niego mile widziane!
Wiem, że wielu z was już stosowało post Dąbrowskiej. Jeśli macie dla nas jakieś wskazówki, przyjmę wszystkie w ilościach hurtowych :) Zwłaszcza takie, jak sobie radziliście podczas postu, kiedy musieliście wyjechać na dwa dni. Co wtedy jedliście?
Koniecznie napiszcie jakie macie doświadczenia. Warto?
Ps. Uprzedzając Wasze pytania
Tak, będą wpisy z przepisami. Piszę na bieżąco osobny post, w którym skrupulatnie notuję nasze menu postne. Po tygodniu opublikuję całe menu, ale będą się pojawiały od czasu do czasu osobne przepisy na post Dąbrowskiej. Pierwszy już jutro rano. Czekacie?
Powodzenia! Sama wyleczylam postem niewytlumaczalne duszności, które lekarz chciał wygasić lekami “na próbę”. Ale z mojej wiedzy najlepiej odczekać trochę dłużej niż miesiąc między postami, podobno najlepiej robić raz na pół roku. Pozdrawiam i trzymam kciuki!
Dokładnie, należy odczekać kilka miesięcy bo można krzywdę sobie zrobić. Polecam grupę wsparcia na Facebooku. Pozdrawiam
Oczywiście ? powodzenia