Kiedy wychodziłam za mąż i zamieszkałam na swoim chciałam zabłysnąć przed mężem (i teściową wiadomo :)). Pracowałam jak mróweczka i raczej nie można mi było nic zarzucić. Jak czegoś nie umiałam, dopytywałam czy szukałam rozwiązań. Umieć musiałam. Nie dlatego, że ktoś mi kazał. Dlatego, że sama miałam taki cel. Sama siebie wpędziłam w ten róg. Ale… po 13 latach bycia gospodynią domową i królową w swojej kuchni, powiem ci jedno. Nie warto! Nie warto się urabiać po łokcie. Już nawet nie chodzi o to, czy ktoś to docenia czy nie, zauważa czy nie. Chodzi o nas, kobiety. Należy nam się od życia więcej niż tylko stanie w kuchni. I choć kocham to niemiłosiernie i nadal nie zamierzać oddać korony królowej własnej kuchni, dzisiaj już pozwalam sobie pomóc.
W ogóle uważam, że w dniu ślubu każda z nas, KAŻDA, powinna dostawać od rządu program LUZ+ a w nim w pakiecie porządnego kuchennego pomocnika. Takiego, co nam wyczaruje zupę w 2 minuty, lody w 30 sekund i masła w sekundę. O ile nasze poślubne życie było by łatwiejsze. Mogłybyśmy pachnieć na okrągło, ku uciesze męża swego jedynego. Miałby obiad ciepły i żonę szczęśliwą. Prawda, że tak powinno być? :)
Pierwszy raz natknęłam się na takie zjawisko – blender Vitamix – podczas poszukiwania bezglutenowych składników do naszych nowych potraw. Wyzwanie do bezglutenowego gotowania na tyle mnie wtedy przerastało, że jakoś nie specjalnie zainteresowałam się tym sprzętem. Pamiętam tylko, że od tamtej pory nurtowało mnie pytanie, co takiego ma w sobie blender, że kosztuje tyle kasy. Bądź co bądź, nazywa się blenderem a kosztuje ok 2700 zł. Później o tym urządzeniu czytałam na kilku blogach i zaczęło się ono pojawiać w strefie moich marzeń. Bo jak nie marzyć o urządzeniu, które wyręcza nas w kuchennych czynnościach a przynajmniej na tyle je upraszcza, że możemy delektować się nowymi smakami potraw, które przygotowuje się w dosłownie kilka chwil. Niesamowicie cieszę się, że mam możliwość przetestowania specjalnie dla was dwóch wysokiej klasy blenderów, które w moim skromnych odczuciu zmienią wasze życie. Tak jak moje. A przynajmniej spojrzenie na kwestię przygotowywania zdrowych posiłków dla rodziny. Przed wami Vitamix 5200 TNC vs BioChef.
Obydwa urządzenia testuję od ponad miesiąca. Jestem w stanie odpowiedzieć każdemu na pytanie, co takiego ma w sobie blender, że kosztuje tak niemałe pieniądze. To nie blender. To pomocnik. Wart każdej złotówki. Ale żebym nie była gołosłowna, najpierw kilka słów o samych blenderach a później ich filmowe porównanie. Zobaczymy jak sobie radzą z przygotowaniem tych samych potraw.
Vitamix 5200 TNC vs BioChef
Vitamix 5200 TNC
Bardzo amerykański i siermiężny wygląd urządzenia potrafi skraść serce. Blender waży ok 5 kg i jest głośnym urządzeniem. Ale to w sumie nie prostownica do włosów, cichy być nie musi :) W zestawie znajdziemy 2 l dzbanek do mokrego (do suchych rzeczy należy dokupić osobny), tamper do popychania składników w trakcie blendowania, książkę z przepisami (niestety tylko w języku angielskim) oraz płytę z przykładowymi przepisami pokazującymi możliwość blendera. Blender można kupić w kilku kolorach (biały, czarny, czerwony, stalowy). Dzięki swojej potężnej mocy 1200 W zastępuje 8 urządzeń kuchennych. W blenderze stojącym Vitamix 5200 TNC bez problemu przygotujemy koktajle gładkie do granic możliwości, lody z mrożonych owoców, chłodniki i ciepłe zupy a nawet masło orzechowe. W bardzo łatwy sposób możemy regulować prędkość od 1,000 do 24,000 obrotów na minutę oraz włączyć funkcję turbo, co zwiększa obroty do 30,000 obr/min. Nie ma znaczenia czy chcemy przygotować porcję dla jednej osoby czy dla całej rodziny. Niesamowicie łatwo utrzymać blender w czystości, ponieważ wystarczy wlać wodę do dzbanka i ponownie na chwilę go włączyć, żeby dzbanek dokładnie się umył. Nie wolno Vitamixa myć w zmywarce. O jego solidności świadczy 7 letnia gwarancja i mnie osobiście bardzo przekonuje fakt, że jest to amerykańskie urządzenie, bo wierzę w ich jakość. Zresztą 95 lat produkowania tego kultowego urządzenia mówi samo za siebie. Pomimo tego, że ma 52 cm wysokości, jest poręcznym urządzeniem i jego kwadratowa podstawa bez przeszkód chowa się w szafkach.
BioChef Living Food
To blender z nowoczesnym wyglądem. Blender wysokiej klasy z 6 gotowymi programami (gotowanie, pasty, siekanie, mleko roślinne, mielenie zbóż, blendowanie), pulsem i ręcznym sterowaniem prędkości. W zestawie znajdziemy tłoczek do ugniatania blendowanej potrawy z możliwością pomiaru temperatury, film DVD, książkę z przepisami BioChef (po angielsku), miarkę 60 ml, która jest jednocześnie pokrywką, oraz bidon do przechowywania potraw przygotowanych w blenderze. W jednym dzbanku możemy przygotować jednocześnie potrawy mokre jak i suche. Jest dostępny w kolorze białym, czarnym i czerwonym. Waży 5 kg a jego wysokoobrotowy silnik sterowany mikroprocesorem osiąga do 32000 obrotów na minutę i ma siłę 1680 W. Jest wytworem australijskiej firmy istniejącej na rynku od 25 lat. Ma 55 cm wysokości. Z pewnością spodoba się osobom, które lubią gadżety i nowości. Producent daje 10 lat gwarancji na silnik i 7 lat na części.
Co nam mówią te wszystkie dane techniczne? Czy te urządzenia naprawdę potrafią aż tyle? Przekonajmy się sami! Przygotowałam dla was kilka potraw. Wszystkie z nich jednocześnie robione w obu urządzeniach. Po każdej z nich spodziewajcie się mojego komentarza. Ocenię konsystencję, łatwość przygotowania i smak.
KREM Z POMIDORÓW
Tutaj mamy tylko 2 składniki. Pomidory i maślankę. Przygotowanie trwa dosłownie chwilę (w biochefie program siekania). Konsystencja kremu jest tak zbliżona w obydwu przypadkach, że ciężko na jej podstawie wybrać faworyta. Jednak w tym przypadku krem z Vitamixa jest chłodniejszy, co wpływa na jego lepszy smak. Ten z Biochefa jest letni, smakuje prawie jak zupa.
KOKTAJL Z TRUSKAWEK, JABŁEK I POMARAŃCZY
Najbardziej zachwyciło mnie to, że drobinki truskawek i błonki z pomarańczy są niewyczuwalne. To niesamowite jak gładki mus otrzymałam. Nie zdarzyło mi się to nigdy “zwykłymi” blenderami. Ciężko to nawet nazwać koktajlem, bo otrzymany mus jest gęsty i aksamitny w obydwu przypadkach. Coś absolutnie rewelacyjnego. Koktajl z Vitamixa wyszedł delikatnie gęstszy niż z BioChefa ale smaki prawie się nie różniły.
ZUPA Z ZIELONYCH WARZYW
Na początku wątpiłam, żeby Vitamix przygotował mi ciepłą zupę. Jestem pod wrażeniem. W ogóle samego faktu, że z blendera można otrzymać ciepłą zupę. Z blendera, rozumiecie mój sceptycyzm? Przez cały czas testowania blenderów stworzyłam mnóstwo smaków zup i powiem wam, że poza masłem orzechowym, o którym jeszcze napiszę, ta funkcja właśnie skradła moje serce najbardziej. Obie zupy były doskonale “napowietrzone” dzięki czemu zupa była aksamitna i bardzo delikatna. Nigdy w zwykłym blenderze nie udało mi się uzyskać takiego stopnia delikatności zupy krem. Specjalnie dałam do testów świeżego brokuła. Taki twardy a w zupie zupełnie niewyczuwalny. Zero grudek. Zero! Szkoda, że nie przygotowałam sobie puree z ziemniaków, bo coś czuję, że to było puree jakiego jeszcze w życiu nikt mi nie zaserwował. Wracając do zup. Zupa z Vitamixa była ładniejszego koloru, zachowała swoją zieleń, w zupie z BioChefa przeważał kolor marchewki. A składników tyle samo i takie same. Temperatury miały zbliżone, bo 36 i 37 stopni C.
DOMOWE LODY Z MROŻONYCH TRUSKAWEK
Gdybym testowała te urządzenia zimą, być może nie rozpływałabym się w zachwytach nad funkcją robienia lodów. Zdecydowanie jej nadużywaliśmy przez ten miesiąc. Robiliśmy sorbety z samych owoców, lody z dodatkiem jogurtu (są mniej zmrożone po zrobieniu i dla nas osobiście idealne do natychmiastowej konsumpcji). Moje ulubione są z mango i gęstego jogurtu greckiego a dziewczynki codziennie robiły sobie świeżą porcję lodów truskawkowych. Przyznam się wam, że za pierwszym razem kiedy wrzuciłam zmrożone truskawki do blenderów, bałam się strasznie, że noże się uszkodzą. Załatwiłam sobie tak kiedyś swój blender, który wcale nie był najtańszy. Poległ na kostkach lodu. Miałam więc uzasadnione obawy, ale zupełnie niepotrzebnie. Wystarczy w przypadku obu blenderów użyć tempera do popychania składników i mamy domowe lody w kilka chwil. O smaku jaki tylko sobie zamarzymy. Smak lodów z obu urządzeń nieznacznie się różnił. Ale na pewno nie da się ich zakwalifikować jako gorsze albo lepsze. Z Vitamixa lody były na początku bardziej zwarte. Jednak tym, co mnie zaskoczyło, był fakt znalezienia całych niezblendowanych truskawek w BioChefie. Na obu urządzeniach wybrałam program 30 sekundowy.
MASŁO ORZECHOWE
Klasyk kochani. Masło orzechowe. Robiłam kiedyś w zwykłym blenderze i zajęło mi to 10 minut. Blender bardzo się nagrzewał i co jakiś czas musiałam robić przerwy. Nie twierdzę, że to nierealne, ale z tej klasy sprzętem to bajka. W 2 minuty otrzymałam masło orzechowe najlepszej klasy. Stałam w zachwycie, najnormalniej w świecie. Wystarczyło delikatnie dopchnąć orzechy popychaczem, żeby blender poradził sobie z nimi idealnie. W tym samym czasie pracy i na tej samej prędkości obrotów, gładsze masło orzechowe otrzymałam z Vitamixa. Natomiast z BioChefa miało delikatne drobinki orzechów. Mikroskopijne ale jednak.
MASŁO KAKAOWE DLA DZIECI
To masło, czy krem na kanapki składa się tylko z 3 składników: orzechów ziemnych, kakao i daktyli. Daktyli nie trzeba namaczać. Blendujemy wszystko przez minutę. I tutaj niespodzianka. Otrzymujemy z Vitamixa masło a z BioChefa zmielony proszek, jakby ziarenka zmielonej kawy, co lepiej widać na filmie.
DESER Z KASZY JAGLANEJ
Przepadłyśmy totalnie. Smak deseru jest obłędny. Nie na darmo jednak wybrałyśmy do testów kaszę. Ciężko ją zblendować na gładko. Zobaczcie w filmie, który blender poradził sobie lepiej.
PODSUMOWANIE
Po miesiącu testowania tych sprzętów jestem zachwycona. Oba są wyjątkowe i w bardzo podobny sposób spełniają swoje funkcje. Jeśli zastanawiacie się, w który z nich warto zainwestować, powinniście przeanalizować dane techniczne obu urządzeń i własne upodobania wizualne. Ci z was, którzy cenią sobie klasykę i ponadczasowy wygląd a także amerykańskie zapewnienie o jakości sprzętu, zdecydowanie powinni lepiej przyjrzeć się Vitamixowi. Jestem pewna, że tej klasy blender otwiera nieograniczone możliwości dla każdego pasjonata zdrowej żywności. Bez problemu przygotujecie sobie zdrowe zupy, śmietany, lody, desery. I to w zaledwie parę chwil. Mając w domu małe dzieci warto też zwrócić uwagę na fakt, że blendery są bajecznie proste w obsłudze i dzieci mogą samodzielnie przygotowywać sobie swoje ulubione koktajle. Będzie to świetna okazja, żeby przełamać swoje żywieniowe lęki i kto wie, polubić nowe smaki. Chcę też zwrócić waszą uwagę na jeden ważny aspekt. Panel w BioChef jest dotykowy i bardzo czuły. Niestety w prosty sposób można go włączyć przez nieuwagę, np poprzez muśnięcie dłoni czy nawet odzieży. Dziecko, które jest w pobliżu może się wystraszyć a my możemy mieć troszkę sprzątania, jeśli blender włączymy jeszcze przed nakryciem go pokrywą :) niestety przetestowane na sobie :)
Z Vitamixem raczej nam to nie grozi, bo tutaj trzeba solidnie poruszyć pokrętłem, aby urządzenie uruchomić.
Jestem ciekawa czy macie doświadczenie z tego typu sprzętem. A może znajduje się on na waszej liście marzeń?
Gdybym teraz brała ślub, z pewnością podsunęłabym komuś pomysł na idealny prezent. Być może nie jednej osobie, ale kilka par spokojnie mogłoby się na niego złożyć. A może zamiast kwiatów od wszystkich gości? Niech wam się spełni!!!
Witam, jestem szczęśliwą posiadaczką blendera biochef i nie mam z nim takich “niespodzianek” jak to pokazano w teście! Znakomicie radzi sobie z każdym rodzajem żywności, robię lody, sorbety, musy, gorące zupy, smoothie, mielę ziarna na mąkę, orzechy, kawę itp. bez dodatkowego kielicha. Odkrywam nowe możliwości blendera testując nowe przepisy i jestem zachwycona możliwościami tego sprzętu. Nie prowadzę bloga i nie reklamuję blendera, po prostu go używam codziennie i już nie wyobrażam sobie kuchni bez biochefa!!!
Cześć czy nadal używasz tego blendera? Czy da się w nim zrobić sprawnie masło orzechowe? I czy nadal jesteś tak zadowolona? :)