Z nadejściem nowego roku jest jak z każdym poniedziałkiem. Powiedz, ile razy to właśnie od poniedziałku miałaś zacząć ćwiczyć, przejść na dietę, być lepszym człowiekiem itp? Wiesz ile ja słyszałam ostatnio rozmów na temat postanowień na nowy rok? Najczęściej dotyczą one zawsze tego samego. Tego samego, co zawsze odkładamy na poniedziałek. Smutne jest tylko to, że często to samo obiecujemy sobie co rok. Mamy słomiany zapał i po lutym zapominamy, że cokolwiek mielibyśmy zrobić. A ja chcę dla siebie dużo zmian. Ale nie takich zwyczajnych, nie takich pustych. Mam ogromną motywację do zmiany kilku rzeczy w swoim życiu i utrwaleniu pewnych priorytetów.
CHCIAŁABYM JUŻ WAM O CZYMŚ POWIEDZIEĆ…
Jest ostatnio kilka rzeczy, które się w moim życiu zmienią. Na razie ciiiii, ale już wkrótce wszystko stanie się jasne! Mam nadzieję, że będziecie cieszyć się razem ze mną, bo to jedna z tych rzeczy, która będzie miała znaczący wpływ na moje życie. Jest jednak jeszcze kilka innych spraw, którym zamierzam poświęcić dużo czasu, a które w jakimś stopniu poprawią jakość mojego życia. Bo teraz tylko na takich celach zamierzam się skupiać.
ZADBAM O ZDROWIE CAŁEJ RODZINY
Pomału zaczynam sobie układać pewne elementy. Lepiej rozumiem funkcjonowanie swojego organizmu. Widzę wpływ wielu czynników na nasze zdrowie, samopoczucie, czy chęci do życia. Kupiłam 5 świetnych książek, które mam nadzieję, wniosą świeżość do mojego spojrzenia na kwestię naszego zdrowia. Jak tylko dojdę w tych wnioskach tam, gdzie chcę dojść, na pewno się z wami nimi podzielę. To nie będą łatwe zmiany, ale na pewno wpłyną na poprawę jakości naszego życia.
JESTEM PIĘKNA TAKA, JAKA JESTEM
Tak łatwo się to pisze, a takie trudne to jest w praktyce. Codziennie sobie obiecuję, że przestanę lubić sernik a polubię bieganie. Mam problem z poczuciem własnej wartości, co budowałam w sobie przez lata wskutek wielu splotów wydarzeń. Milion razy próbowałam się odchudzać, żeby zyskać akceptację w swoich oczach. Milion razy mi się to nie udawało. Ale ten rok wiele mnie nauczył. Zaczynam patrzeć na siebie innymi oczami. Na ten rok nie wyznaczam sobie żadnych celów o zgubieniu kilku kilogramów ale cel o pozbyciu się tego niskiego poczucia własnej wartości. To nie dwa kilogramy na moim ciele świadczą o tym, jaką jestem osobą. Pozbywam się kultu ciała, co nie oznacza, że nie będę o siebie dbać. Wprost przeciwnie. Będę jeszcze bardziej niż do tej pory, ale z innych pobudek.
CZAS TYLKO DLA SIEBIE
Kocham ludzi i jestem towarzyska. Jednak czasem jestem już po prostu zmęczona. Tym, że zawsze coś trzeba i coś wypada. Teraz uczę się być sama i robić coś tylko dla siebie. Polubiłam kino w samotności i inne małe przyjemności. To nie było łatwe od początku, bo czułam się złą matką i żoną, wychodząc z domu i dbając tylko o siebie. Ale staje się już coraz łatwiejsze i zaczynam rozumieć, że ja też muszę ładować baterie, żeby dobrze wywiązywać się ze swoich obowiązków. Kiedy czuję się dobrze w swojej skórze, jestem lepszą mamą i lepszą żoną. Nikt nie daje z siebie 100 procent, kiedy baterie ma słabe. Przez kolejny rok nie zamierzam przestać inwestować w swoje baterie. To, że chcę zadbać o siebie i swój komfort, jest po prostu okej. Nikogo tym nie krzywdzę, nikomu nie szkodzę, nikogo z niczego nie ograbiam. Po prostu zaczynam rozumieć, że ja też jestem ważna. Że z zakupów nie muszę wracać tylko z ciuchami dla dzieci czy męża. Że drogie buty ze skóry dla nich to jak najbardziej, a dla mnie zawsze szkoda mi było kasy. Trochę mi smutno, że tak siebie traktowałam. Teraz już nie czuję potrzeby bycia pępkiem świata. Potrzebuję wyciszenia, czasu na nicnierobienie. Takiego czasu bez cudzych problemów czy zmartwień. Bo czasem moje własne wystarczająco mnie przerastają. I tak, przestaję się obwiniać o ten chwilowy egoizm. Całe życie myślałam najpierw o innych, śmiałam się do nich przez łzy. Jakoś teraz nie stoją w kolejce, żeby pośmiać się ze mną. A dla tych, którzy są obok mnie, zawsze znajdę czas. I serce.
CZAS TYLKO DLA NAS
W tym roku już nie odpuszczę i wyrwę jeden wieczór w tygodniu tylko dla męża. Dla nas. Wciąż zdarza nam się mijać na korytarzu własnego ciasnego mieszkania. Każde z nas ma tyle spraw i obowiązków, że wygospodarowanie czasu na jedną randkę tygodniowo wymaga niezłych zdolności organizacyjnych. To będzie taka dyskretna randka (jeśli wiecie o czym mówię :)), bo za ścianą wciąż będą dzieci :) Ale będzie sushi, film , popcorn, wino. Choćbym sobie miała ten jeden dzień w tygodniu dokleić :)
KONIEC Z PORÓWNYWANIEM SIĘ Z INNYMI
Poza smutkiem, takie porównania nic mi nie dają. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wszystko robi lepiej niż ja. Ktoś, kto ma lepsze życie, czy ładniejsze nogi. Z natury raczej nie spoglądamy tam, gdzie jest ktoś słabszy od nas. Nie umiemy się tak dowartościowywać. Zawsze jakoś widzimy, że komuś w życiu łatwiej. W korpo byłam przez kilka lat najlepsza w tym, co robiłam. Chodziłam po czerwonych dywanach i przywoziłam do domu kolejne statuetki. Później poszłam na wychowawcze, a po powrocie, już nie czułam tej presji. To już nie był mój wyścig szczurów. Jednak czuję, że w blogowaniu znowu mnie to dopada. Lubię być dobra, lubię być lepsza od innych. Kiedy nie jestem, jest mi źle. Porównywanie się z innymi budzi we mnie zbyt silne emocje, bym mogła sobie teraz na to pozwolić. Pisałam już o tym, pamiętasz? Raz już o mało nie zamknęłam przez to bloga. Nie będę ukrywać, że blogowanie to ciężka praca. Nie zawsze jest się tutaj ocenianym po wynikach czy włożonej pracy. Kiedy widzę, że inne blogerki mają kampanie, czuję się gorsza. Bez względu na to, jakbym sobie tego nie tłumaczyła, tak się właśnie czuję. Że coś robię niewystarczająco dobrze, żeby zostać dostrzeżoną. Kiedy dwa tygodnie temu zostałam wyróżniona w Rankingu Najbardziej Wpływowych Blogerów jako Nadzieja Blogosfery, cieszyłam się jak dziecko. A ze mną niewiele innych osób. Bo tak to już jest. Więc po dwóch dniach przestałam się tym cieszyć, głupia. Pozwoliłam innym zagłuszyć moje małe zwycięstwo i dać sobie wmówić, że to nic nie znaczy. Może i nie. Może i faktycznie nie ustawiła się po tym kolejka współprac. Ale mam to gdzieś. To jest mój cel na przyszłość. Przestać się porównywać z innymi. W zamian za to, znalazłam kilka osób, które są dla mnie dużą inspiracją. Jestem pewna, że wyjdzie mi to tylko na dobre.
ZBUDOWAĆ W SOBIE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI
Mam bardzo niskie poczucie własnej wartości. To efekt wielu wydarzeń, które działy i dzieją się na przestrzeni mojego życia. Często w siebie nie wierzę, nie doceniam, nie uważam za wystarczająco dobrą czy piękną. Zdziwiłabyś się, jak dużo mam kompleksów. Być może właśnie to sprawia, że porównuję się z innymi i w moich oczach zawsze wypadam gorzej. Czasami paraliżuje mnie to tak mocno, że świadomie wycofuję się z pewnych działań czy projektów. Od teraz też będę mówiła, że mój blog jest najlepszy w sieci a ja jedną z ładniejszych blondynek :)
WPROWADZIĆ MINIMALIZM W KAŻDĄ DZIEDZINĘ ŻYCIA
Zaczęłam od zmiany znajomych, oczyszczenia FB. Nie potrzebuję wiele do szczęścia. Dwie, trzy przyjaciółki, przed którymi mogę wylać serce. Mam rodzinę, siostry – a to naprawdę ogromny kapitał miłości. Ograniczam czas na wszelkie puste pogaduszki czy ploteczki do minimum. Nic mi to nie daje, a tracę czas. Ten minimalizm musi być też odczuwalny w moim otoczeniu. Zmieniłam się, zmieniło się moje postrzeganie estetyki i ilości potrzebnych mi do życia rzeczy. Naturalną koleją rzeczy będzie więc dla mnie remont w mieszkaniu. Przymierzamy się do niego od dawna. Zapisuję sobie inspiracje, tworzę w głowie wizje. Wiem już, że niektórych z was może on zaskoczyć, bo na swoich 63 metrach wyczarujemy takie praktyczne cuda, że niektórzy zwątpią w sens budowania domku :) Totalnie mnie pochłania planowanie tej nowej przestrzeni. Jestem totalnie uzależniona od miejsca pełnego inspiracji. Codziennie po 8 rano dostaję maila z Westwing.pl z nowymi kolekcjami. Wiecie za co kocham ten sklep? Za niepowtarzalność dostępnych tam rzeczy. Zawsze wieczorem na ich stronie pojawiają się nadchodzące kampanie. Kiedyś upatrzyłam sobie taką wypasioną komodę na korytarz, w dodatku za świetne pieniądze, ale następnego dnia zupełnie o tym zapomniałam. Tam się wszystko rozchodzi jak świeże bułeczki, więc kilka godzin później nie miałam już na nią szans. Zapisałam się do newslettera i teraz codziennie rano dostaję przypominajkę z nowymi ofertami. Uwielbiam tak zaczynać dzień. Mail przychodzi dokładnie wtedy, gdy piję poranną kawę, więc idealny moment. Polecam wam zarejestrowanie się na Westwing.pl nie tylko wtedy, gdy tak jak ja planujecie remont. Ja zapisuję sobie westwingowe inspiracje, które są bardzo pomocne przy planowaniu remontu. Teraz większość naszego mieszkania nadal jest taka, jak w dniu zakupu. To nie jest mój styl, moje kolory, moje poczucie piękna. Tak, jak ubrania oddają nasz temperament, tak powinno być z naszymi wnętrzami. Właśnie dlatego uważam, że ten remont może wnieść dużo dobrego do mojego życia i jego jakości.
POPŁYWAĆ Z DELFINAMI I POLECIEĆ BALONEM
Od lat o tym marzę. Daję sobie rok na spełnienie tego marzenia. Co prawda wody boję się równie mocno, co mam lęk wysokości, ale co tam. Marzenia są po to, żeby je spełniać. Jeśli macie jakiś namiary na wycieczki czy miejsca, gdzie łatwo te marzenia spełnić, będę wdzięczna za wszelkie informacje.
WYBRAĆ SIĘ NA SZALONY URLOP BEZ DZIECI
Marzy mi się taki urlop z mężem, gdzie w nocy będziemy spacerowali po plaży i pili drinki z kokosa. Taki, podczas którego naszym jedynym zmartwieniem będzie filtr w kremie i smak lodów. Taki prawdziwy relaks. Naładowanie baterii, szeptanie sobie miłych słów i trzymanie się za rękę. Tylko we dwoje. Tylko po to, żeby później całą rodziną pojechać do mojej ukochanej Chorwacji.
ZAPISZĘ SIĘ NA KURS HISZPAŃSKIEGO
Kocham ten język. Kiedyś nawet rodzice zapisali mnie do prywatnej szkoły na 1 semestr, ale było za mało chętnych i naszą grupę rozwiązano. Trochę też mam nadzieję, że pociągnie to za sobą lawinę miłości do innych języków i nie poprzestanę na hiszpańskim.
A wy lubicie planować takie postanowienia zmian w swoim życiu?
Pamiętam, że kiedyś gdzieś widziałam tą stronę ale później nie mogłam jej znów odnaleźć. Cudowne dodatki. Bardzo dziękuję za wskazówki!