Z jednej strony mówi się, że nie warto robić przetworów, bo te dostępne w sklepach są po prostu tanie i pod ręką przez cały rok. Hmmm, nie zaprzeczam, że zdarza mi się z takowych skorzystać, ale tylko w sporadycznych przypadkach. Nie napiszę też, że kupuję tonę truskawek, czy 20 kg na raz i stoję 2 dni w kuchni. Nie lubię tego i niestety takie właśnie wspomnienia z dzieciństwa sprawiły, że nie mogłam się jakiś czas przekonać do przetworingu. Mam fajniejsze rzeczy do robienia w życiu niż stanie przez weekend przy słoikach :) Ale lubię robić przetwory a dżem truskawkowy kocham miłością prawie tak wielką jak powidła śliwkowe :)
Jednak już od kilku lat stosuję zasadę małych kroków i dzięki temu mam w zapasie na zimę kilka smaków lata. Prawdą jest też, że sporo słoików gotowych przetworów dostaję od moich rodziców. Mój tata jest pod tym względem mistrzem świata i improwizacji :) Jednak nic nie cieszy bardziej niż własnoręcznie zrobiony dżem. Kiedy otwieram słoiczek uśmiecham się sama do siebie, bo ta ja, własnymi rękoma go zrobiłam.
Kupuję więc 4 kg truskawek, z czego 2 kg idą do ciast (1 / 2 / 3 / 4 / 5), pierogów tudzież zostają zjedzone zaraz po umyciu. Kolejne 2 kg trafiają do gara :) I robią mi dżem. Dżem praktycznie sam się robi, musicie tylko co jakiś czas go przemieszać i gotować na małym gazie, żeby się nie przypalił. Wczoraj w trakcie „robienia” dżemu, powstał obiad, muffinki z czereśniami (tutaj), wpis i jeszcze piknik zaliczyliśmy. Po powrocie tylko przełożyłam dżem do wyparzonych słoików i gotowe. Proste, prawda? Ale tylko pod warunkiem, że nie robię od razu 20 kg. Nikt mnie nie namówi na takie barbarzyństwo mojego czasu. Co kilka dni wieczorkiem po 2 kg truskawek i nawet nie zauważę, jak uzbiera się ilość odpowiednia na przetrwanie zimy.
W tym roku postanowiłam troszkę poszaleć i po raz pierwszy zrobiłam dżem z bananem. Powiem wam, że smak jest powalający. Dżem jest bardzo aromatyczny i delikatny. Niektóre porcje blenduję przed pasteryzacją, inne zostawiam w całości. Nie dodaję do tego dżemu żadnych żel-fiksów (chociaż nie widzę w tym nic złego, ponieważ są to naturalne pektyny owocowe), nie jest on zbitą bryłą ale jest genialny. Jeśli jeszcze takiego nie robiliście, zachęcam razy milion.
LISTA SKŁADNIKÓW NA 4 SŁOICZKI
- 2 kg słodkich truskawek
- 1 kg bananów
- 1 szklanka cukru trzcinowego (biały też może być)
- 2 łyżki wody
Krok 1
Truskawki myjemy i pozbawiamy szypułek. Wszystkie truskawki przekrawamy na pół i wrzucamy do garna. Dodajemy ze dwie łyżki wody, która odparuje, ale dzięki temu truskawki się nie przypalą. Na małym gazie gotujemy truskawki ok dwóch godzin. Po tym czasie dodajemy banany pokrojone w centymetrowe plasterki i ponownie gotujemy godzinę. Konieczne jest, żebyśmy co jakiś czas mieszali dżem i nie gotowali na dużym gazie.
Krok 2
Dodajemy cukier, mieszamy i ponownie gotujemy przynajmniej przez godzinę. Co jakiś czas mieszamy.
Krok 3
Żeby sprawdzić konsystencję dżemu, na mały talerzyk nakładamy porcję dżemu i wkładamy do lodówki na 15 minut. To, jak będzie wyglądał po tym czasie, to konsystencja dżemu po stężeniu.
Krok 4
Gorący dżem przekładamy do wyparzonych słoików. Jeśli chcecie dłużej przetrzymywać go w lodówce, zapasteryzujcie go. W tym celu należy w dużym garnku ułożyć na spodzie ściereczkę a na niej słoiki tak, aby się nie dotykały. Słoiki zalewamy wodą do 3/4 wysokości i gotujemy ok 20 minut. Dla mnie wygodniejszym sposobem od gotowania słoików jest wstawienie ich do nagrzanego do 120 stopni piekarnika na ok. 20 minut. Należy jednak pamiętać, żeby zostawić od góry słoiczka 1,5 cm wolnej przestrzeni, żeby gorący dżem nie „wyszedł” ze słoika. Ciężko później doczyścić piekarnik, coś o tym wiem :)
Krok 5
Gotowe i wystudzone słoiczki przenosimy w chłodne miejsce. Dobrym pomysłem jest piwnica albo spiżarnia, jeśli ktoś posiada.
Krok 6
Za każdym razem kiedy jemy dżem, jesteśmy z siebie dumni. Obowiązkowo :)
Smacznego!!!
A wy kochani robicie przetwory? Jakieś duże ilości?
Polecam dżem truskawkowy oraz dżemy z innych owoców z lokalnej firmy Gomar