Wiecie czego w życiu najbardziej mi brakuje? Czasu. Pomimo tego, że znacie mnie z internetu i może Wam się wydawać, że moje życie wyglądaj inaczej, lepiej, mam mniej brudnych naczyń i nigdy nie prasuje… To wciąż jestem Angeliką, której życie niczym się nie różni od Waszych. No może wyznawanymi wartościami, priorytetami, pracą. Ale każda z nas wciąż walczy z brakiem czasu. Ja postanowiłam zawalczyć inaczej. Zwolnić. I dziś chciałabym powiedzieć Wam to samo – zatrzymaj się!
Ludzie wciąż chcą więcej i szybciej. Jakoś tak czujemy, że to da nam szczęście. Ale to nieprawda. To niesie za sobą kolejne frustracje i rozczarowania. Bo można mieć więcej, ale jednocześnie mniej…
Zatrzymaj się!
Jestem zmęczona kilkoma aspektami mojej pracy. Po pierwsze tym, że ludziom się wydaje, że to co widać na instagramie, to moje życie 1 do 1. Nic bardziej mylnego. Nie tworzę siebie na potrzeby instagrama, nie jestem tworem Waszej wyobraźni, ale też nie wiecie o mnie wszystkiego. Wiecie tylko tyle i aż tyle, ile chcę Wam pokazać. I staram się, aby to, co pokazuję, niosło ze sobą jakieś wartości.
Po drugie, moja praca jest mocno angażująca, wymaga kreatywności i nadążania za trendami. I z tego postanowiłam się wypisać już rok temu, może dłużej. Mówiłam Wam kiedyś na instagramie, że jak zaczynałam blogować, uległam pokusie kupowania mnóstwa niepotrzebnych ubrań, bo jak można pokazać dziecko 2 razy w tej samej stylizacji. Ubrania były coraz droższe, a na to wszystko przecież trzeba zarobić. I któregoś dnia zadałam sobie pytanie, czy gdybym nie blogowała, to moje dzieci miałyby 4 kurtki na każdą porę roku?
Zatrzymałam się w też w pędzie nadążenia za koleżankami. Czułam presję, że każdy coś robi, każdy jest mega twórczy i pisze 4 posty tygodniowo. Czułam się gorsza, bo moje zdjęcia z wakacji nie są tak piękne i spójne, jak ich. W tym pędzie codzienności nie miałam nawet czasu, żeby spędzić go z najbliższymi. Odlubiłam na instagramie większość koleżanek po fachu, nie dlatego, że coś do nich mam. Ale dlatego, że zaczęłam wyceniać swój czas. Kiedy jestem twórcza, działam. Ale daję sobie czas na bycie nijaką, nicnierobienie i życie offline bez projektów, które czasem piętrzą się na skrzynce tak mocno, że najlepiej byłoby udawać, że zaginęłam.
Zatrzymałam się – co z ebbokiem?
Podjęłam też decyzję, że w tym roku nie wydam ebboka o podróżowaniu z dziećmi. Wiem, mówiłam o nim bardzo dużo. Ale życie dużo miało dla mnie ostatnio. Moja biopsja, operacja u kogoś bliskiego, lekarze z Lenusią. Sporo pracy i jeszcze ta ogromna chęć zwolnienia życia. Jak patrzycie na moje życie z perspektywy instagrama, to pewnie to wszystko wydaje się takie… cudowne. A dla mnie większość moich wyjazdów to jednak praca. Praca, która angażuje i czasem sprawia, że oglądam coś częściej na ekranie aparatu niż na własne oczy.
Mogłabym wydać tego ebooka. Ale jakim kosztem? Czasu i zdrowia. A ja czuję jednak bardziej potrzebę spędzenia tych wakacji z dziewczynkami, nawet na pracujących wyjazdach, niż na pisaniu ebooka. Czy mi z tym źle? Już nie. Ale było. Biczowałam się w myślach, że jestem do niczego, skoro nie potrafię wydać tego ebooka. Że wszystkim się udaje, a ja mam tylko tytuł i spisanego ebooka w notesie. Ciągle mnie o niego pytaliście, wiedziałam, że czekacie. Nie wiem ile osób finalnie chciałoby go kupić, ale czułam presję i toczyłam wewnętrzną walkę. Dlatego decyzja zapadła, a ja wreszcie odetchnęłam. Ebook będzie. Dostaniecie go super przygotowanego w kwietniu 2020. To będzie moja ulubiona jesień, bo na spokojnie, pod kocem, z herbatką w ręku będę tworzyć dla Was coś fajnego. I na ebooku się nie skończy. Warto będzie czekać!
Czas to waluta droższa od pieniędzy
Uważam, że mamy dwie waluty. Czas i pieniądze. Płacimy zazwyczaj tą walutą, której mamy więcej. Nikt z nas nie umie czasu zatrzymać, nikt nie umie go rozciągnąć. Ale każdy z nas może go wykupić na rzeczy dla nas najważniejsze. W pewnym momencie życia poczułam straszną pustkę. Bo mam 3 siostry, a tak niewiele spędzałyśmy razem czasu. Niby nie mieszkamy daleko od siebie, ale też nie 5 minut drogi, żeby wpadać do siebie na kawki i ploteczki.
Brakowało mi czasu spędzonego w naszym babskim gronie. Bo kiedy tego czasu między nami nie było, relacje zanikają. Wiecie, one nie umierają. Ale stają się inne, takie “co u ciebie w pracy”. A ja chciałam więcej. I postanowiłam, że ten czas będziemy wykupywać kosztem innych zajęć. Każda z nas musiała go wykupić, bo przecież każda z nas ma życie i plany. Dlatego już od dawna robimy wszystko, żeby spotykać się razem w każdy kwartał. Kino, kawiarnia, ognisko, zakupy. I jest tak bardzo najlepiej. Kobiety kilku pokoleń… Czas się wtedy zatrzymuje, bo my zwalniamy. I tak bardzo ten czas kocham…
Dwór Droblin – miejsce, w którym zatrzymał się czas
Tego czasu jednak ciągle nam było mało, a ja chciałam pokazać tym moim dziewczynom coś wyjątkowego. W ogóle muszę Wam o sobie powiedzieć pewien szczegół. Zawsze, absolutnie zawsze, kiedy jestem w jakimś pięknym miejscu, wypowiadam zdanie “Tak bardzo chciałabym ich mieć tu wszystkich przy sobie”. I kiedy przyjechałam do Dworu Drobiln pierwszy raz, miałam dokładnie te same emocje. Pokochałam to miejsce. Pisałam o tym, co Droblin robi z człowiekiem.
Wróciłam tutaj zimą i opisałam dla Was na blogu przy okazji tej wizyty kilkanaście atrakcji dla dzieci na Podlasiu. A teraz wróciłam tutaj z nimi, żebyśmy razem mogły się zatrzymać i żeby zrozumiały o czym zawsze mówiłam opisując to miejsce. Planowałyśmy ten urlop dłuuugo. Termin wyjazdu przekładałyśmy kilka razy, bo wiecznie którejś coś wypadało. A to z pracą, a to ze zdrowiem. Udało się jednak po dwóch latach planowania domknąć ten nasz projekt i porzuciłyśmy swoich facetów na całe trzy dni.
Babski Relaks
Podczas naszych poprzednich pobytów korzystaliśmy z pakietów rodzinnych. Teraz Dwór Droblin wprowadził pakiet “Tylko dla Pań”. W ramach tego pakietu miałyśmy nocleg ze śniadaniem, kolację w babskim gronie oraz wizytę w Spa. Za 240 zł od osoby, co moim zdaniem jest mega ceną. Podczas naszego pobytu nie tylko my korzystałyśmy z tego pakietu, co jest dla mnie fajnym świadectwem tego, że coraz więcej ludzi dba o więzi i relacje. Mówię Wam, że to jedna z niewielu inwestycji, która zwróci się z nawiązką i nie mam na myśli pieniędzy :)
A przecież poza Spa i jedzeniem (chociaż bądźmy poważni, że to najważniejsze jednak ?), jest też cisza i spokój na terenie wokół Dworku. Tym razem nocowaliśmy w Hotelu przy Dworze, bo w Dworku byliśmy już dwukrotnie, ale spokojnie przychodziliśmy sobie tutaj na popołudniowe spacery.
Hotel przy Dworze
Niesamowite w Dworze Droblin jest to, że bez względu na styl każdy znajdzie idealny dla siebie nocleg. Tym razem wybraliśmy Hotel przy Dworze i powiem Wam, że pokochałam za kameralność, za ciszę, za odrębność. Hotel położony jest kilkaset metrów od Dworku. Dlatego panuje tutaj cisza, pokoje są przestronne, wyposażone w czajniki (plus kawa, herbata). Mnie urzekł też ogromny balkon z wielkim, rodzinnym stołem. Będziecie to mogli zobaczyć we vlogu, jaki jest w trakcie montażu.
Z balkonu mieliśmy widok na cudowne pola, piękny horyzont i wieś. Kilka domków w oddali. Nie wiem czy wiecie, ale dla człowieka z miasta, widok wsi jest powrotem do dzieciństwa. To właśnie w tych polach powstała sesja dziewczynek, którą widzicie na tych zdjęciach.
W Hotelu są też organizowane wesela i różnego rodzaju uroczystości. Ostatnio byliśmy na weselu w rodzinie i powiem Wam, że jako rodzic bardzo doceniałam, że wesele odbyło się właśnie w sali, która miała obok sporo terenu zielonego, plac zabaw. Dzieci mogły się bawić do woli. Dlatego wybór miejsca na tego typu imprezy jest naprawdę ważny.
Dwór Droblin – Restauracja
Jedzenie w Dworze Droblin zasługuje na osobny akapit. Każda z nas zgodnie powiedziała, że to przysłowiowe “niebo w gębie”. Zazdroszczę każdemu z Was, kto ma tutaj na tyle blisko, że może wpaść na niedzielny rodzinny obiad. Moim stałym wyborem są pierogi z dziczyzną i lica wołowe. I kiedyś mi za takie rekomendacje podziękujecie :)
Dwór Droblin – stadnina
Tutaj zostawiam najwięcej pieniędzy, bo miłość moich dzieci nie jest proporcjonalna do moich zasobności portfela :) One kochają konie. I to była dla nich zupełnie inna lekcja miłości, ponieważ są już na tyle duże, ze oprowadzanki zmieniły się w najprawdziwsze pierwsze lekcje. Czas znaleźć stadninę w Łodzi, bo widzę, że ta miłość nie mija, a dziewczynki chcą jeździć już regularnie. Możecie podrzucić jakieś sprawdzone miejsce?
Jak się zatrzymać?
To proste. A jeśli proste, to pewnie całkiem trudne. Ponieważ każdy z nas ma swoje sprawy i swoje obowiązki. Ale siebie też mamy i jeśli zatrzymacie się chociaż raz, zrozumiecie, jakie to jest piękne. Między nami są duże i małe różnice wieku. Ale dzięki tym zatrzymaniom rozumiemy się wspaniale, zawsze możemy na siebie liczyć. Patrzenie, jakie relacje moje córki mają z moimi siostrami i z moją mamusią, to najlepszy widok na świecie. Jestem wdzięczna za to, co mam i za tych, których mam. Ale przez kilka lat życie za bardzo uwikłało mnie w pęd za niczym. Cieszę się, że pewnego dnia się zatrzymałam i powiedziałam Stop!
Zgranie kilku osób w czasie i miejscu nie jest łatwe. Ale teraz, kiedy mam te wspomnienia, jestem pewna, że warte każdego wysiłku. To nie nasz ostatni wspólny wyjazd. A już na pewno nie ostatnia wspólna akcja rzucenia wszystkiego, żeby być razem.
Zatrzymaj się!
Ten wyjazd był dla mnie szczególny z jeszcze jednego względu. Miałam cudowną możliwość poznać osobiście Anię, Eliasza i Milenkę. Rodzinę, której wszyscy tutaj pomagamy razem z Wami #mamagerkateam ❤️
Ja wiedziałam, że Oni są wyjątkowi w swojej normalności. Ale z tymi ludźmi od razu się zaprzyjaźniasz. Niczego nie oczekują. Nie rozumieją dlaczego tak wielu ludzi chce im pomagać. Są skromni do szpiku kości, prawdziwi, ale też bardzo, bardzo potrzebujący. Dlatego jeśli jeszcze jakimś cudem nie znasz historii Eliasza, poznaj ją tutaj https://www.siepomaga.pl/eliasz
Możemy udawać, że nie ma zła. Że śmierć nie istnieje. Możemy udawać wszystko, żeby mieć fajne życie. Ale to nie sprawi, że to wszystko zniknie. Pamiętacie, że jako dzieci chcieliście być dorośli i robić co chcecie? To czas to zrobić i chcieć pomóc. Bo więcej szczęścia wynika z dawania. Obiecuję.
A jak Wy dbacie o relacje z rodziną? Uważacie, że to ważne, żeby znaleźć czas bez okazji i ją sobie samemu stworzyć?
Uwielbiam Twoje story i to jak piszesz… i to jak bardzo zaangażowałaś się w pomoc Eliaszowi❤️Jesteś wielka, taka normalna a tak wyjątkowa. Cieszę się, że są tacy ludzie jak ty i ze utworzyłam konto na IG bo nie wiedziałabym, ze takie osoby ja Ty są???
Czytając Twój opis Droblina można się poczuć jakby naprawdę się tam było ❤️
To miłe, dziękuję. Jednak naprawdę trzeba tam być, żeby zrozumieć co piszę ? Niektóre miejsca czuć po prostu całym sobą ❤️
Kochana, pięknie napisane, i takie prawdziwe. Ten ciągły brak czasu i ten pęd za pieniądzem…. Istne szaleństwo. To prawda czas zwolnić, przemyśleć sprawy ktore są w życiu ważniejsze….. Zwolnić….
Tak, tym bardziej, że naprawdę nigdy nie wiadomo, jaki będzie dzień następny ?
Postanowione- zabieram tam męża. Mój mąż ma bardzo stresującą sprawę – a ja często mu nie pomagam w tym żeby ten stres zwalczyć (typowa żona?). Mieliśmy znów jechać byle gdzieś w góry, ale może to jednak takie offline będzie dla nas najlepsze.
Dodam jeszcze od siebie, ze tekst jest bardzo bliski mojemu sercu. Myśle ze bliski wielu osobą, ze względu na dzisiejsze czasy – pęd za pieniądzem, za byciem najlepszym, za posiadaniem. To wszystko doprowadza nas do punktu w którym nie żyjemy, a jedynie przelatujemy przez nasze życie i nic z tego nie mamy. Zdawałam sobie sprawę z tego jak jest, nie raz się nad tym zastanawiałam, ale potem wracałam do starych nawyków. Tak myśle ze chyba so je Twój wpis wydrukuje i powieszę na lodowce- żeby zawsze pamiętać co tak na prawdę się liczy. :)
Tak, przelatujemy to dobre słowo. Niby coś się tam dzieje, ale nie mamy czasu tego poczuć całym sobą. Dlatego ciągle musimy sobie o tym przypominać ❤️ A co do pomysłu wyjazdu z mężem – będziecie zachwyceni, obiecuję ❤️