Pamiętam, jak na lekcji biologii w podstawówce omawialiśmy piramidę zdrowego żywienia. Nie mogłam się wtedy zgodzić z Panią, że jedzenie chleba to takie cudowne rozwiązanie i dostałam “trójkę”, bo miałam inne poglądy. Miałam wtedy wrażenie, że owa piramida zupełnie nie przedstawia podstaw zdrowego żywienia, tylko podstawy żywienia kowalskiego, który najwięcej je chleba, bo na inne rzeczy go nie stać :) Kiedy w 2016 roku wprowadzono nową piramidę zdrowego żywienia, ja byłam już mocno wciągnięta w temat i ucieszyłam się z wielu zmian, jakie w niej znalazłam. W pewnym sensie jest ona dla mnie rewolucją, ale jestem coraz bardziej świadomym konsumentem i wiem, że piramida powinna tylko sugerować rodzaj pokarmów, jakie wprowadzamy do swojej diety. Każdy z nas jest inny, ma inny mikrobiom w jelitach i inaczej będzie reagował na te same grupy pokarmów.
Tak dla ciekawości wstawiam Wam starą i nową piramidę zdrowego żywienia. Jestem ciekawa, jakie zmiany najbardziej rzucają Wam się w oczy.


Co mnie najbardziej cieszy w tej piramidzie?
W książce “Jelita wiedzą lepiej” (pisałam o niej tutaj), autor szczerze mówi, że nie da się wybiegać złej diety. Zła dieta jest po prostu zła. Posiadając obecną wiedzę na temat pracy jelit, wpływu żywienia na nasze zdrowie i tak uważam, że obecna piramida nie jest doskonała, bo np nie rozumiem, dlaczego tłuszcze znajdują się w niej na samej górze, a węglowodany z pieczywa wciąż są tak nisko, ale i tak uważam, że jest w niej niesamowity progres. Sam fakt zmiany tego, co kiedyś uchodziło za zdrowe, a czym owo zdrowe jest obecnie, każe mi zachowywać zdrowy rozsądek w podejściu do tematu. Wszystko się bowiem ciągle zmienia, pojawiają się nowe badania i jeszcze wiele tajemnic nie zostało odkrytych.
Jednak nie samą dietą żyje człowiek
Osobiście nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy odmierzają na wadze każdy gram jedzenia. Tyle białka, tyle węglowodanów i tyle czegoś tam jeszcze. Szanuję, ale nigdy nie będę tak żyła. Dla mnie zdrowe odżywianie jest dalekie od perfekcji i niewolnictwa. Od codziennego biegania na siłownię i ważenia się w każdej sekundzie swojego życia. Nigdy nie powiem, że mam wyrzuty sumienia po zjedzonym ciastku. Bo wyrzuty sumienia to się ma, kiedy się krzywdzi innych i źle postępuje. A nie kiedy się zjadło to, na co akurat miało się ochotę. Nie spina mi się to. Osobiście uważam, że w zdrowej diecie najbardziej zdrowe ma być podejście do niej.
Oczywiście chcę, aby moje dzieci wiedziały, że warzywa i owoce są zdrowe, ale żeby nie pamiętały mnie za kilka lat jako wariatki biegającej po targach bio i eko na drugi koniec miasta. Przecież w tym czasie jestem w stanie przygotować zdrowy posiłek ze składników dostępnych w osiedlowym sklepie. Chcę, żeby rozumiały, że ruch to zdrowie i mama też czasem powygina się przed telewizorem, ale żeby nie myślały, że tylko karnet na siłownię da im w życiu szczęście. Bo przecież wspólny spacer, rodzinna wycieczka na rowerach, wyjście na basen to wciąż ruch i sport, ale nie kosztem czegoś. Nie zrozumcie mnie źle. Szanuję wszystkich biegających po targach z ekologiczną żywnością, biegających po parku po 8 godzinach pracy. Serio! Ale osobiście uważam, że nie tędy droga. Nie mówię, że od czasu do czasu i ja nie ćwiczę w domu, ale nie robię tego, bo muszę, tylko okazyjnie, kiedy sprawia mi to przyjemność. Moje codzienne życie naprawdę zapewnia mi ostatnio dużą dawkę ruchu :)
Kiedy dieta nie działa
Czy Wy też nie macie czasem wrażenia, że świat idzie w kierunku szaleństwa? Jedz tyle tego, tamtego nie wolno ci tknąć, tylko dieta liczona kaloriami jest najlepsza, unikaj węglowodanów, mięso to zło, gluten to śmierć. Nie wiem, czy jest coś groźniejszego niż życie pośród tych wszystkich śmiertelnych zagrożeń :) I dla sprostowania. Tak, niektóre pokarmy naprawdę nam nie służą i są złem, jak cukier. Inne, jak gluten wykluczamy z diety, bo nam szkodzą. Ale trochę bawi mnie, że ludzie poświęcają tak dużo uwagi jedzeniu, a tak mało życiu… Powiem Wam to na przykładzie, żebyście zrozumiały sens. Kiedy na YouTube pokazuje filmik z lunchboxem, w którym łącze ogórka z pomidorem, pod filmem w komentarzach jest milion razy powielona treść “ogórka nie łączy się z pomidorem”. A ja się pytam “bo co?”
Czy naprawdę zabicie tej mikroskopijnej ilości witaminy C sprawi, że umrę? Nie da się jej dostarczyć w inny sposób? Załóżmy, że skoro dokonano jednak tego morderstwa na tej witaminie, to tak, jakbym tego po prostu nie zjadła, prawda? I mam już po dziurki w nosie takich komentarzy. Bo mnie jedzenie ogórka z pomidorem po prostu sprawia radość. Uwielbiam ten smak i nigdy nie przestanę ich łączyć. W głowie mi się nie mieści, że milion ekspertów od mojego życia śmie odbierać mi radość ze zjedzenia posiłku, tylko dlatego, że ilość witaminy C jest według nich ważniejsza niż moje samopoczucie. Jednocześnie na bank połowa tych ludzi sięga po alkohol, lub inne używki i nikt nie mówi, co im to zabija :) Rozumiecie o co chodzi?
Ci sami ludzie biorą udział w wyścigu, kto dłużej przeżyje bez snu, albo ich jedyną rozrywką jest rozmawianie ze znajomymi na Fb. Ale będą się z Tobą kłócić, że zabiłeś witaminę C :) Mój ulubiony paradoks życia. Bo nawet najzdrowsza dieta nigdy nie zadziała, jeśli nie będzie połączona ze szczęściem, snem, odpoczynkiem i bliskością ważnych dla Ciebie osób. Przykro mi, jeśli ktoś poświęca całą swoją energię na siłownie i diety, a nie ma jej dla rodziny, czy przyjaciół. To smutne, że tak się skupiają niektórzy na zdrowej diecie, a zapominają o zdrowych relacjach, radości, jaką niesie codzienne zwykłe życie.
Holistyczne (całościowe) podejście do człowieka
I tak jak uważam, że w kwestii zdrowia jedyne dobre efekty przyniesie całościowe podejście do człowieka, a nie osobne leczenie trzustki, żołądka i zmian hormonalnych, tak samo uważam, że piramida zdrowego odżywiania będzie działać tylko wtedy, kiedy zdrowa będzie też reszta życia. Uwielbiam przygotowywać sobie lunchboxy, choć od kiedy pracuję w domu zdarza mi się to rzadziej, niż kiedy pracowałam poza nim. I uważam za genialny już sam fakt, że ktoś jest gotowy na wysiłek, żeby przygotować sobie jedzenie do pracy, a nie kupować drożdżówki w pobliskim sklepie. Chociaż genialne jest też to, że w dzisiejszych czasach wiele firm wychodzi na przeciw takim potrzebom i dostępnych jest wiele zdrowych, gotowych posiłków do pracy. Na przykład ostatnio w Biedronce udało mi się kupić gotową sałatkę Salatino, która świetnie sprawdza się właśnie w tym celu. Zabierasz do pracy gotowe, zdrowe jedzenie. Na blogu znajdziecie dziesiątki pomysłów na lunchboxy do pracy, jeśli ten temat Was interesuje (kliknijcie tutaj i przeniesie Was do zakładki z lunchboxami)
Ale proszę pamiętajcie, że nie da się prowadzić szczęśliwego życia, ze zdrowymi podstawami, jeśli jedynie nasze jedzenie będzie zdrowe. Na równi z piramidą zdrowego odżywania warto się pochylić nad zdrowymi relacjami z innymi, zdrowym odpoczynkiem, czy snem. Bo absolutnie żadna dieta nie zdziała cudów, kiedy będziemy niewyspani, sfrustrowani, wiecznie zajęci i wrogo nastawieni do otaczającego nas świata. A już na pewno żadna piramida nam nie pomoże, jeśli nie polubimy siebie i nie pokochamy swojego ciała. Bez względu na jego wygląd, rozmiar noszonego ubrania, czy wzrost.
Tego się trzymajmy, a jeśli temat Wam się podoba i was interesuje, chętnie rozwinę go w innych wpisach.
Jak sam autor wpisu stwierdził, piramida zdrowego żywienia i aktywności fizycznej jest bardzo ważna nie tylko u sportowców, ale u nas również. Dbajmy o to co jemy.