Jeszcze rok temu nie rozumiałam fascynacji dynią. Zmieniło się to dopiero wtedy, kiedy odkryłam, że bardzo dobrze sprawdza się jako zamiennik jajka. Przynajmniej w diecie Zu nie możemy ich używać, więc z dynią się przeprosiłam i zaprzyjaźniłam. Żałuję, że jest tak łatwo dostępna tylko jesienią. Jednak ze smaku dyni Hokkaido można się cieszyć cały rok. Jest to też dynia mniej wodnista więc nie trzeba wtedy dodawać zbyt wiele mąki.
Tym prostym przepisem rozpoczynam na blogu tydzień dyni, możecie się więc spodziewać kilku przepisów, nawet bezglutenowych.
Puree z dyni może przybrać klasyczną formę bez dodatków smakowych. I taka forma jest chyba najwygodniejsza. Później w zależności od przepisu, możemy nadać jej słodkiego lub wytrawnego smaku. Jeśli jednak z góry zakładamy jakąś wytrawną potrawę, można dynię skropić aromatyzowaną oliwą (u nas wygrywa oliwa z chili), delikatnie posolić czy przyprawić ulubionymi przyprawami. Dorzucam zazwyczaj na blaszkę kilka ząbków czosnku. Nie dość, że pachnie w całym domu obłędnie, to jeszcze później mam gotowy dodatek do mojej ulubionej wersji dyniowej zupy.
Dzisiaj zachęcam was do wersji podstawowej. Użyłam dyni, której waga bez obierania wynosiła 5 kg. Ledwo ją zatachałam na swoje czwarte piętro :)
Lista składników
- dynia
- olej rzepakowy do posmarowania dyni
Krok 1
Dynię myję (choć to nie łatwe, bo wielkie to to :)) i kroję w mniejsze kawałki oczyszczając z nasion. Nasion nie wyrzucam. Oczyszczam i układam na papierze do pieczenia. Za jakiś czas będą idealną przekąską do chrupania.
Krok 2
Piekarnik nagrzewam do 200 stopni, bez termoobiegu (180 z termoobiegiem). Blachę do pieczenia, taką z piekarnika, wykładam papierem do pieczenia.
Krok 3
Kawałki dyni układam na blaszce, smaruję olejem i zapiekam do miękkości ok 30 minut. Czas zależy od wielkości kawałków. Mnie dynia zajęła dwie blachy i piekłam je jednocześnie, jedna pod drugą. W połowie czasu pieczenia zamieniłam blachy miejscami.
Krok 4
Zostawiam do wystudzenia. Obieram ze skóry i miksuję blenderem. Jeśli jest to dynia Hokkaido nie obieram jej ze skóry i miksuję całość. Skórka jest w niej bardzo miękka i dodaje dodatkowego koloru. Możecie, tak jak ja, odłożyć kilka kawałków na pyszną sałatkę, którą pokażę wam w następnym wpisie.
Zawsze robię dużą porcję puree z dyni. Zdecydowanie ułatwia to moje kulinarne życie. Możemy ją przechowywać w lodówce (w zakręconym słoiku) przez kilka dni i korzystać w razie nagłej zachcianki na pyszną zupę, naleśniki, babeczki czy ciasta. Taka pulpa nadaje się idealnie na kopytka czy placuszki.
Jeśli jednak chcecie zachować jej smak na dłużej i wykorzystywać zimą, przełóżcie do słoików i zagotujcie przez 60 minut. Można też puree podgrzać i gorące przełożyć do gorących słoików. Postawić na zakrętce do wystudzenia. Zasada jak przy dżemach. U mnie dynia stała w słoiku tylko 3 miesiące :)
Kochani, mam nadzieję, że wam się przyda i zrobicie trochę puree. Zaczęłam nie bez znaczenia właśnie od tego przepisu. W kolejnych dniach będą bowiem przepisy, w których puree będzie nam niezbędne.
Miłego i do następnego :)
Miska, deska, łycha – TkMaxx
Metalowy koszyk – Netto