Nie ma co udawać, że nigdy nie włączyłam dziewczynkom bajki, żeby zrobić coś na szybko, kiedy domagały się głośno i wyraźnie zainteresowania sobą. I zapewne raz na jakiś czas będą zdarzały się też sytuacje, w których ta bajka da mi ciszę, dzięki której nikt nie ucierpi a ja pozostanę normalną matką, która potrafi ujarzmić swoje emocje. Był też taki moment, kiedy dziewczynki nie chciały gotować ze mną w kuchni i wykorzystywały ten moment na obejrzenie bajki. Stałam wtedy w kuchni i z jednej strony cieszyłam się, że dzisiaj przy gotowaniu pozostanie porządek (ok, względny porządek :)) ale z drugiej strony było mi źle, że ja tutaj, one za ścianą. Zapatrzone w ekran zupełnie bez myślenia.
Oglądanie bajek jest niebezpieczne z jeszcze jednego powodu. Za dużo pomiędzy nimi reklam. Dlatego wybieram tablet albo telefon a nie telewizję. Z jednej strony te biedne małe istoty, które są tak manipulowane przez producentów, że przestają wierzyć, że życie bez danego produktu ma sens. Z drugiej strony troska o nasze portfele. Nigdy nie pojmę, jak można sprzedawać plastikowe zabawki za tak chore kwoty. I w dodatku zabawki, które są tworzone jako produkt jednorazowy. Macie w domu jeszcze zabawki ze swojego dzieciństwa? A czy zabawki z dzieciństwa waszych dzieci wytrzymują taką próbę czasu?
I kolejna kwestia. Jak długo bawią się dzieci tą zabawką, co to taka wymarzona była, bez której spać nie mogły i jeść? I w ogóle nic nie mogły, bo uwierzyły, że tylko nią się bawiąc będą szczęśliwe? Takie przemyślenia mnie naszły po ostatniej takie naszej akcji z prezentami. Dziewczynki nakręcone reklamą, marzyły o dostaniu gadającej lalki. Myślę sobie, spoko, każda dziewczynka chce mieć lalkę. Czemu nie. Najpierw powaliła mnie cena, prawie 300 zł za jedną a przecież muszę kupić dwie. Prosta matematyka, nie trzeba się tutaj jakoś specjalnie zastanawiać, że poszłam z torbami. Dawno nie kupowaliśmy dziewczynkom zabawek, poza tym znaleźliśmy je dużo taniej i daliśmy radę. Zgadnijcie ile trwała radość z prezentu? Godzinę. Tego dnia bawiły się godzinę. Następnego może kolejną. Dzisiaj, po kilku dniach, czasem wezmą ją do ręki. Słabo mi, jak przypomnę sobie cenę.
Dla porównania. I zapomnienia o tej wydanej kasie :) Na dwa dni przed daniem prezentów, dziewczynki przygotowywały ze mną babeczki na imprezę (tutaj i tutaj). Trzeba przyznać, że albo nie dawałam im jeść przez kilka dni albo naprawdę im posmakowały, ale ciągle mi ich ubywało i efekt był taki, że piekłyśmy i piekłyśmy. Ale był fun. Super się bawiłyśmy. Najlepszą częścią było wbijanie jajek. Każda chciała “siama” :) Taki syf, wszędzie mąką. I kakao, trzeba dodać, żeby dodać dramaturgii przy sprzątaniu. Spędziłyśmy w kuchni trzy godziny przy pieczeniu babeczek i biszkoptów. To był fantastyczny czas, nie mogłam ich wygonić, musiałam w końcu zarządzić kąpiel :)
Nie piszę tego, żeby przekonać kogokolwiek, że nie warto dawać dzieciom prezentów. Nawet siebie nie chcę do tego przekonywać. Warto. Nawet jeśli czasem są naprawdę drogie. Bo mimo wszystko, nie oddałabym tej chwili rozpakowania tych prezentów za nic na świecie. To patrzenie nawet na tą godzinną ich zabawę, było dla mnie szczęściem. Ale nie chcę mieć wyrzutów sumienia, że nie stać mnie na takie prezenty co miesiąc czy kwartał. Nie dam sobie wmówić, że tylko wtedy one będą szczęśliwe. Bo zwykłe życie, codzienne czynności, mogą dać nam równie prawdziwe szczęście i wspomnienia, które zostaną z nami na zawsze.
Ale jaja :D Słodkie dziewczyny! Fajnie, że małe rzeczy cieszą. PS. Jest gdzieś przepis na te muffinki tutaj?
Olu, przepis tutaj https://ugotowani.tv/tort-frozen-kraina-lodu-i-podwodny-swiat-impreza/
Małe Ślicznotki :*
Jestem zakochana po uszy :) Ale to chyba normalne zjawisko u matek, prawda?
Jak najbardziej :) u Mnie dokładnie to samo :*
Świetne zdjęcia! Miseczka rzeczywiście ładna. Ale gdzie można dostać taką foremkę do muffinek?
Metalową dostaniesz np w Pepco. A te papierowe są ze sklepu https://jumazoma.pl/ :)
Śliczne zdjęcia, a ten uśmiech przy wlewaniu do miski, wspaniały. PS. Skąd właśnie jest ta miska?
Miska ze smukke.pl :)
Jaka radość z robienia balaganu? najlepsze było wbijanie jaj
Raczej zgniatanie ich w rękach :)