W celach zawodowych wyjeżdżaliśmy ostatnio na kilka dni. Rzadko na tak długo wyjeżdżamy bez dzieci. Tęsknię za bardzo żeby sobie to robić. One jak zwykle bawiły się świetnie i nie miały czasu z nami rozmawiać (znacie to, prawda?). Ale ja nie o tym w sumie. Kiedy się żegnaliśmy, Zu powiedziała “nie martw się mamusiu, będę dbała o Leniuszka, w końcu jestem jej starszą siostrą”. Starsza siostra. Jak to dumnie brzmi. Nie muszę wam chyba mówić, że poryczałam się tuż za rogiem a serce waliło mi jak młot. Jaka ona już jest “dorosła”. Nikt, absolutnie nikt nie kazał jej tak czuć, nie kazał jej troszczyć się o młodszą siostrę. To jej prywatne przemyślenia i potrzeby. Z całych sił staramy się w domu unikać haseł “daj jej to (cokolwiek) bo ona jest młodsza” lub jakichkolwiek innych, w których Zu coś musi bo ta druga siostra jest młodsza. Nie ma lekko. Każda z nich ma swoje potrzeby i emocje i wiek nie jest wyznacznikiem wszystkiego. Owszem, nie twierdzę, że emocje 3 latki są takie same jak 5 latki ale jedno drugiego nie tłumaczy. To w sumie też działa w drugą stronę. Sprzedaję ubrania po Zu i nie zostawiam ich Lenie (tylko te, które sama chce nosić) bo ja sama miałam zawsze syndrom tej “młodszej”, która “musi” nosić ubrania po starszej siostrze. A ja “młodsza” też chciałam mieć nowe, swoje… Szanuję to i staram się zauważać. Ale mam wrażenie, że to jedno mi umknęło… Że ona tak szybko urosła.
Gdybym była egoistką, chciałabym żeby już nie rosła. Bo tylko egoizm może sprawiać, że w zamian za jej urok 5 latki nie pozwoliłabym jej dorastać z całym tym bagażem doświadczeń i przeżywać swojego życia. Wtedy przecież nie mogłaby się zakochać, poczuć motyli w brzuchu, poznać jakiejś koleżanki i później przyjaciółki. Nie mogłaby siedzieć w szkolnej stołówce i udawać, że jej smakuje. Podpatrywać kolegi z 5 c, pisać listów miłosnych. Zwiedzać ulubione zakątki świata czy siedzieć pod kocem z kubkiem kawy i ulubioną książką. Nie mogłaby też godzić się z siostrą po kłótni o podkradzione kosmetyki czy kieckę i mając lat 15 planować własne życie. Być może nie mogłaby uczyć się hiszpańskiego czy francuskiego, bo taka byłaby ze mnie egoistka.
Tak dobrze, najlepiej, najpiękniej mi z tymi jej emocjami 5 latki. Uwielbiam te przytulasy, “poważne” rozmowy o życiu, zakupy we dwójkę i karuzele. Uwielbiam ją taką beztroską, delikatną i taką moją. Taką starszą ale wciąż małą siostrą. Taki idealny wiek dla matki. Czuję się wciąż potrzebna bezwarunkowo. Bezwarunkowo kochana i akceptowana. Wciąż wygłupiają się ze mną nie bacząc na to, że śpiewam pewnie najgorzej na tej planecie. Wciąż razem malujemy, nawet jeśli Zu przewyższa mnie nawet na poziomie malowania krzywych. Wciąż. Niech to trwa. Jak najdłużej.
Całe szczęście, że chociaż akurat w tym jednym wypadku, mój egoizm na nic się zda. Ona dorośnie. Już za chwilę. Za szybko. I będzie mogła się zakochać, poczuć motyle w brzuchu, poznać koleżankę i później przyjaciółkę. Będzie mogła siedzieć w szkolnej stołówce i udawać, że jej smakuje. Podpatrywać kolegów z 5 c, pisać listy miłosne. Zwiedzać ulubione zakątki świata czy siedzieć pod kocem z kubkiem kawy i ulubioną książką. Będzie mogła godzić się z siostrą po kłótni o podkradzione kosmetyki czy kieckę i mając lat 15 planować własne życie. Będzie mogła uczyć się hiszpańskiego czy francuskiego bo tak sobie wymarzy…
Oj pięknie napisane…i śliczne zdjęcia :)
Dziękuję :)