Najpierw chciałabym żeby już zasnęły. Planuję kąpiel i pińcet innych czynności. Oczy zamykają mi się ze zmęczenia. Kładę się obok nich i gładząc po włosach, rozmawiamy sobie o marzeniach. O małych przyjemnościach i przyjęciach bez okazji. Chyba jeszcze wam nie pisałam, ale mamy taki zwyczaj, że kiedy wracam z pracy, robimy sobie pikniki. Nazywamy je czasem przyjęciem bez okazji. Kładziemy na dywanie zielony koc, tace z owocami, czasem nawet obiad i siadamy. Ja opowiadam jak minął mi dzień w pracy a dziewczynki opowiadają wrażenia z przedszkola. Uwielbiam ten czas, te nasze pieszczoty z zimnymi nogami, muskania po nosach. Tę ich niekłamaną radość, że wróciłam do domu i te ich opowieści bez łapania tchu. Właściwie mogę coś powiedzieć wtedy, kiedy łapią oddech. A że są dwie i łapią oddech na zmianę, czasem po prostu patrząc na nie, słucham i się uśmiecham, bo nie zostanę dopuszczona do słowa. Nic nie mówię. Koduję, zachwycam się. Tą prostotą przekazywania informacji. Tą delikatnością w opowiadaniu o myciu zębów w przedszkolu. I kiedy wieczorem naprawdę potrzebuję, żeby już zasnęły, nie mogę zrozumieć, dlaczego kiedy zasną, ja nadal się gapię. Stoję i gapię się na te kuloski małe, jeszcze takie niezdeptane. Na te buźki delikatne. Uśmiecham się, kiedy odkopują pościel a ja w kółko je przykrywam. Ot, taka matka, co się umartwia, że czas ucieka za szybko. Taka matka, co tak na nie patrząc, wymyśliła sobie, że obudzi je rano zapraszając na bal. Kinderbal dla księżniczek. Bez okazji. Bez pośpiechu. W końcu jutro sobota.
I zamiast robić swoich pińcet czynności, zabieram się za pieczenie misiów, żeby rano były gotowe na bal. Spokojnie, nie obudzę ani dzieci ani sąsiadów. Będę mieszała widelcem, ot tak, na skróty. Wymyśliłam sobie, że misie będą na bazie dyni, bo w końcu dyniowy tydzień na blogu (1, 2, 3). Oczywiście bez glutenu, skoro specjalnie dla nich. Musu z dyni jednak już nie było, ale miałam szczęście. Dacie wiarę, że sięgając po misiową foremkę znalazłam słoiczek musu z dyni, taki z Rossmana. Jeszcze kupiony za czasów dinozaurów ale dziwnym trafem wciąż przydatny do spożycia. Poszłam więc po najmniejszej linii oporu i bez skrępowania większego opróżniłam słoiczek.
Kiedy rano dziewczynki spały, przygotowałam śniadaniowy kinderbal. To wcale nie tak, że zachowywałam się po cichu, żeby ich nie obudzić. Ależ ja właśnie marzyłam, że się obudzą i z zachwytu padną mi w ramiona. Musiałam się zadowolić tym zdawkowym dzień dobry mamusiu. Bo prędziutko obie zasiadły na swoich małych tronach, przywdziały korony, zjadły iście królewskie śniadanie i nakarmiły całą stajnię koni i nowych przyjaciół. Tak, byłam z siebie dumna, że tak małym nakładem pracy, sprawiłam im tak wielką przyjemność. Bo czasami wystarczy serce i brak okazji.
Przepis na bezglutenowe misie z dynią (12 misiów)
- 180 g puree z dyni (u mnie słoiczek musu z dyni, lub 1 szklanka puree z tego przepisu)
- 1/2 szklanki mąki gryczanej
- 1/4 szklanki mąki jaglanej
- 1/4 szklanka mąki kukurydzianej
- 1/2 szklanki brązowego cukru
- 1/2 szklanki oleju (u mnie kokosowy, ale rzepakowy również będzie super)
- łyżeczka proszku do pieczenia (u mnie bezglutenowy)
- 3 jajka
Ps. W przepisie zamiast miksu trzech mąk, możecie dać 1 szklankę mąki pszennej a dynię w ostateczności zetrzeć surową na tarce o bardzo drobnych oczkach. Możecie też dać szklankę marchewki, ale również startej na drobno. Ot, taki fajny, uniwersalny ten przepis :) Czyli śmiem nawet twierdzić, że macie pod ręką wszystko, co niezbędne, żeby je upiec.
Krok 1
Wszystkie składniki mieszam razem w misce widelcem albo trzepaczką. Metalową foremkę na misie smaruję bardzo delikatnie tłuszczem (u mnie olej kokosowy) i nalewam ciasto do 3,4 wysokości. Misie naprawdę mocno rosną. Jeśli nie macie foremki na misie, możecie upiec w foremce na muffinki.
Krok 2
Piekę w temperaturze 180 stopni (grzanie góra – dół) przez 15-20 minut. Jako muffiny kilka minut dłużej, muszą przejść test suchego patyczka.
Zu
Bluzka – Reserved
Leginsy – Zara
Lena
Bluzka, Leginsy – Zara
Spinki – H&M
Paterka – Netto
Wykałaczki z wąsami – Tiger
Kolorowe słomki – Party Party
Buteleczki na mleko – recykling po sokach
A taką formę do pieczenia misiaków gdzie można kupić? Szukałam już kiedyś i bezskutecznie niestety.
Na przykład tutaj https://www.kuchniazdrowia.pl/FORMA-X-MAS-DO-PIECZENIA-MUFFINKI-MIS-6-SZT%283,932,1181%29.aspx
Dziękuję, zamówione:) Jak tylko do nas dotrą, to robimy dyniowe misie z córcią. Dam znać jak nam wyszły. Pozdrawiam:))