To miał być mój wymarzony piknik. Piknik w lesie. Od kilku miesięcy, kiedy tylko zobaczyłam to miejsce, planowałam, że tam pojedziemy. Kiedy więc skończyła się zima a wiosna była w pełni, zebraliśmy się i w drogę. Niby nie szykowałam wiele ale i tak zebrało się trochę produktów. Planowałam też przy okazji fajną sesję zdjęciową dla dziewczynek, ubrałam je w stroje pasujące do scenerii. Taki plan idealny :)
Z zegarkiem w ręku, 5 minut po wyjeździe, na niebie pojawiły się ciemne chmury. Zaczęło padać. Troszkę nam się udało uciec ulewie ale deszczowa aura pospała nam dzieci. Mój entuzjazm ostygł ale wiara w ten piknik była ogromna. Kiedy dojechaliśmy na miejsce nie padało, delikatnie wiało, była więc nadzieja, że zdążymy chociaż na spokojnie zjeść. No cóż… Miało być tak pięknie a wyszło jak wyszło. Wiatr się nasilił. Zdążyliśmy napić się kawy, którą zrobiłam do termosu. Na piknik zabrałam podsuszane wędliny, sery, owoce, konfitury. W takiej scenerii wszystko smakuje wybornie i naprawdę nie potrzeba worka pieniędzy, żeby fajnie i rodzinnie spędzić czas. Zresztą o innych zaletach takich leśnych wycieczek pisałam wam już wczoraj (klik).
Zu była nastawiona na zdjęcia więc jeszcze kilka udało nam się zrobić, kiedy się obudziła ale Leonek nadal smacznie spał. Jednak pomimo deszczu, który w efekcie końcowym bardzo szybko nas z tego pikniku przegonił i nasze pakowanie przypominało raczej paniczną ucieczkę :), uważamy ten wyjazd za bardzo udany.
Zostawiam was więc z kadrami z naszego leśnego pikniku. Kto wie, może kogoś z was zainspiruję do podobnej wycieczki.
Ok, a teraz dajcie znać, czy takie pikniki leżą w waszej naturze? Czy musi być zastawa za milion dolarów i sztućce ze srebra? Mieliście też takie sytuacje, że pogoda całkowicie popsuła wam plany?
W takiej scenerii wszystko smakuje najlepiej! Uwielbiamy podobne wypady, choć posiadanie własnego kawałka ogrodu troche rozleniwia i sprawia, że podobne pikniki przygotowujemy najczęściej na własnej trawie.