Nigdy bym nawet nie przypuszczała, że na placu zabaw moje dziecko może doznać takiej przykrej rzeczy. Oparzenie termiczne! Mówi Ci to coś? Bo mnie do niedawna zupełnie nic. Niby 33 lata na karku, a jakoś nigdy bym nie wpadła na to, że właśnie gorąca zjeżdżalnia może być niebezpieczna dla mojego dziecka. To znaczy wiecie, raczej myślałabym, że może z niej spaść, wybić sobie zęby wchodząc po niej, co oczywiście namiętnie robią wszystkie dzieci (ze mną na czele 27 lat temu), uderzyć się w plecki, kiedy zjeżdżalnia jest źle wyprofilowana. Ale tym razem skończyło się inaczej.
Na dworze było prawie 30 stopni. Było już popołudnie, kiedy poszliśmy na plac zabaw, ale przez cały dzień huśtawki, karuzele i zjeżdżalnie zdążyły się już nagrzać. To był po prostu niefortunny wypadek, że zjeżdżając z plastikowej zjeżdżalni Lenka otarła sobie nogę. Nikt nie robił paniki, bo dzieci przewracają się co 5 minut, a noga wyglądała tak, jak wyglądają rączki dzieci, które przewróciły się na chodniku. Zwykłe otarcie. Zdezynfekowałam ranę wodą utlenioną i nałożyłam plasterek. Naprawdę nic, absolutnie nic nie zapowiadało tego, co stało się potem.
Oparzenie termiczne
Kiedy rano zdjęliśmy plaster, naszym oczom ukazał się bardzo brzydki widok. Kawałek skóry odleciał, a reszta wyglądała tak, jak oparzona skóra. Nikt się tego nie spodziewał. Na powierzchni zaczęły się tworzyć pęcherze z żółtawym płynem surowiczym. Nie ma sensu opisywać krok po kroku co się działo z raną, ale możecie się domyślać, że spędziliśmy u lekarzy dobrych kilka godzin. Na początek dostaliśmy maść z antybiotykiem, która po dobie zdawała się nie pomagać. Wylądowaliśmy u chirurga w szpitalu, który oczyścił ranę i nałożył kolejny opatrunek. Dopiero tam usłyszeliśmy, że to oparzenie termiczne II stopnia. Takie rany goją się kilka tygodni i mogą pozostawić blizny.
Czego dowiedziałam się od lekarza?
Do tej pory byłam przekonana, że oparzenia powstają raczej w wyniku oblania się gorącą substancją, chemią, albo na skutek nadmiernego wystawiania się na ekspozycję słoneczną. Lekarz potwierdził, że najczęściej oparzeń zaznajemy w domu, ale coraz częściej trafiają do szpitala dzieci, które oparzyły się właśnie na placach zabaw, rurami motorów itp. Byłam w szoku. Na skutek szybkiej jazdy na zjeżdżalni i jednoczesnego niefortunnego ułożenia nóżki dziecka dochodzi do silnego tarcia skóry o gorący materiał (metal albo plastik). Wystarczy, żeby zjeżdżalnia była nagrzana do 55 stopni, żeby uszkodzić i oparzyć skórę.
W naszym przypadku było jeszcze inaczej. Ta reakcja nie pojawiła się natychmiast. Skóra wyglądała po prostu na zwykłe otarcie. Jeśli macie dziecko, które kiedykolwiek przewróciło się na chodniku, to jesteście sobie w stanie wyobrazić, że to nic, co mogłoby powodować atak paniki. Dopiero następnego dnia rana zaczęła się zmieniać i z każdym dniem wyglądała gorzej. Sama lekarka w przychodni stwierdziła oparzenie dopiero na 2 wizycie.
Rodzaje oparzeń
W zależności od głębokości oparzenia wyróżniamy trzy stopnie:
– stopień I – objawem jest zaczerwienienie skóry (rumień), obrzęk i uczucie pieczenia,
– stopień II – na zaczerwienionej i obrzękniętej skórze pojawiają się pęcherze z żółtawym płynem surowiczym, towarzyszy temu ostry ból.
– stopień III – niebolesny, cechuje się martwicą całej grubości skóry, a także uszkodzeniem tkanek położonych głębiej (mięśnie, ścięgna). skrajną postacią oparzenia jest zwęglenie tkanek.
Na temat postępowania z taką raną znajdziecie milion rad. Powiem Wam, że ja podczas tej sytuacji usłyszałam w jednej aptece, że absolutnie niczym nie wolno nam smarować, w innej, że koniecznie Sudocrem, w kolejnej, że hydrofilowy żel przyspieszający gojenie się ran. Jeden lekarz nie pozwalał zakładać opatrunków, kolejny nie pozwolił ich zdejmować. Istny meksyk. Ostatecznie w szpitalu użyto do opatrunku maści Alantan i tego się teraz trzymamy. Codziennie trzy nowe opatrunki z Alantanem i noga naprawdę ładnie się goi. Teraz, kiedy zeszły już uszkodzone warstwy skóry widać martwicę skóry i naszym priorytetem jest działać tak, żeby nie została na nodze blizna.
Ważne jest to, żeby używać tylko jałowych gazików i odkażać ręce, kiedy zmienia się opatrunek. Rany pod żadnym pozorem nie wolno dotykać ręką, dlatego maść nakładamy jednym jałowym opatrunkiem, a kolejny zakładamy na już rozsmarowaną i bandażujemy nogę.
Czego nauczyła mnie ta sytuacja?
Na pewno większej uważności na to, co do tej pory nie stanowiło w moich oczach zagrożenia. I koniecznie rozbuduję swoją apteczkę. Prawda jest taka, że zawsze mam przy sobie kilka rzeczy, takich jak plastry, wodę utlenioną, czy Nurofen. Po Lenki wstrząsie anafilaktycznym ZAWSZE muszę też mieć przy sobie leki sterydowe na wypadek jakiejkolwiek reakcji alergicznej. Nigdy jednak nie nosiłam ze sobą gazików jałowych, bandaży czy maści (chociażby żelu hydrofilowego). Wiecie jak to jest. Zgodnie z prawem Murphy’ego na pewno coś się wydarzy właśnie wtedy, kiedy będziemy najmniej przygotowani. Liczę więc po cichu na to, że tachając ze sobą apteczkę pełną potrzebnych rzeczy, nie będę musiała ich nigdy użyć :)
Nie mam na celu Was tym wpisem nastraszyć ani już na pewno nie jest on żadną poradą medyczną. Nic bowiem nie zastąpi wizyty u lekarza a ja opisuję jedynie nasze prywatne doświadczenia w tym temacie, absolutnie nie stawiając siebie w roli jakiegokolwiek eksperta. Chcę Was tylko uczulić na gorące zjeżdżalnie, które mogą przyczynić się do oparzenia termicznego skóry Waszych dzieci. Oparzenie termiczne jest bolesne i sama mam do siebie pretensje, że nie uchroniłam przed nim swojego dziecka.
Kochane, korzystajcie z lata, bawcie się dobrze i bezpiecznie…
Od którego dnia po oparzeniu stosowaliscie alantan. Jeszcze jak byla rana taka wilgotna/surowiczna?
Przy oparzeniach (np. wrzątkiem) oraz w przypadku głębokich otarć bardzo polecam zastosowac opatrunek hydrożelowy, naprawdę świetnie działa , sprawdziłem wielokrotnie. Każdy powinien zaopatrzyc się w apteczce domowej w taki hydrożel dla własnego bezpieczeństwa.