W starej kuchni przed remontem miałam lodówkę, na której było pełno magnesów. Moim ulubionym był ten z napisem “Wczoraj miałam w domu błysk. Szkoda, że wtedy nie przyszliście”. Prawda, że fajny? Ale i tak zdarzało mi się mówić do gości w pierwszym zdaniu: “Przepraszam za bałagan”. I nie wiem czemu, ale zawsze czułam się winna, że gdzieś leży pranie, że zabawki są na podłodze w salonie, a naczynia w zlewie. Chyba czułam się zażenowana i było mi wstyd. Bałam się, że ktoś pomyśli, że nie ogarniam i że jestem bałaganiarą.
Nie będę przepraszać, że w tym domu się mieszka
Na szczęście się wyleczyłam. I czuję się z tym najlepiej na świecie. W końcu dotarło do mnie, że mój dom to nie muzeum. A goście przychodzą z wizytą, a nie wizytacją. Nawet jeśli ich wzrok miałby mnie oceniać, to uważam, że w życiu lepiej wszystkiego nie widzieć i nie słyszeć :) To podstawa udanego życia. Tak mi kiedyś powiedziała 88 letnia pani spotkana przypadkowo na ulicy, z którą zagadałam, bo wydawała się być taka zadowolona.
Mamy w domu 4 osobową rodzinę. Nie jemy z podłogi, choć zdarza nam się urządzać pikniki :) Mamy pełno zabawek, czytaj za dużo. I jak w każdym domu, tak mniemam, dzieci wolą bawić się w salonie, niż w swoim pokoju. W garderobie, którą mamy dzięki przeniesieniu kuchni do salonu, wciąż piętrzy się pranie, które trzeba poprasować. Zupełnie niedoskonały widok domu, w którym toczy się życie. Czasem nawet mnie to uspokaja i tłumaczę sobie, że ten nieład, artystyczny na pewno, wprowadza do tych ścian atmosferę domowości (jest takie słowo?). Tu się mieszka, tu się żyje, tu gotuje i je się obiady.
I postanowiłam już nigdy nie przepraszać za bałagan. Bo to nie jest bałagan, tylko codzienność. To zabawki, którymi przed chwilą bawiły się dzieci. To talerze, których jeszcze nie zdążyłam odłożyć do zmywarki, bo poszłam bawić się razem z nimi.
To nie to samo co bałaganiarstwo
Od razu wytłumaczę, żebyście mnie żywcem nie zjadły, że nie mylę bałaganu codzienności z bałaganiarstwem i zaniedbaniem. Nie mówię o znoszonej bieliźnie walającej się po domu, ani oknach, o których mówię, że to mgła i fajnie, że sąsiad nie zagląda do środka :) Szczerze nienawidzę brudu na podłodze, okruchów pod stołem, brudnej pościeli i lego pod nogami :) Kto chociaż raz nadepnął lego bosą nogą, ten zrozumie!
Lubię, kiedy panuje ład i porządek z jeszcze jednego powodu. Dom jest jednocześnie moim biurem, miejscem pracy. Nie potrafię się skupić, kiedy w zlewie piętrzą się dwudniowe naczynia, a cały dom wygląda jakby właśnie nawiedził nas tajfun. Dlatego nie mylę codziennego życia z ogólnym bałaganem, wynikającym z zaniedbania. Cieszę się, że technika umożliwia rozwiązania, które pomagają tę codzienność ogarniać. Uwielbiam na przykład swój pionowy odkurzacz bezprzewodowy, który stoi cały czas w przedpokoju i sięgam po niego dosłownie kilka razy dziennie. Mam go zawsze pod ręką i dzięki temu, że nie muszę iść do garderoby po normalny odkurzacz, zdecydowanie częściej okruszki znikają z podłogi.
Odkurzacz bezprzewodowy Electrolux Ergorapido EER7ALLRGY
Odkurzacz bezprzewodowy Electrolux EER7ALLRGY jest moim sprzymierzeńcem w codziennym życiu. Zajmuje bardzo mało miejsca, “chowa” się za dużym kwiatkiem, więc nikomu nie wadzi jego obecność. Co więcej, już tak się przyzwyczailiśmy, że nawet dziewczynki zauważając paprochy na podłodze, od razu po niego sięgają i w kilka chwil jest czysto. Normalnym odkurzaczem nie chciały sprzątać, a ten stojący i bezprzewodowy jest dla nich świetną zabawą. Również dlatego, że ma odłączany moduł do ręcznego odkurzania. Świetnie sobie radzi na stole z okruchami, czy przy odkurzaniu kanap i foteli. Dziewczynki mogą go też zabrać na piętrowe łóżko i odkurzyć swoje materace.
Najbardziej uwielbiam go za to, że od ręki odkurzam wszystkie włosy, jakie we trójkę tracimy. Wszystkie mamy długie i jasne włosy. Mam wrażenie, że opanowują czasami podłogę. Kiedy jakikolwiek zauważę, bezprzewodowy odkurzacz idzie w ruch. Ma też genialną opcję światełek przy szczotce, dzięki czemu odkurzanie po ciemku jest niezłą frajdą. Jeszcze lepiej widzisz gdzie i co musisz odkurzać. Zawsze jestem w szoku że życie, zabawa i oddychanie generują tyle kurzu i pyłków, których normalnie nie widać. Później bez problemu opróżniam pojemnik na kurz i po sprawie.
Teraz, kiedy panują infekcje, doceniam jeszcze jedną funkcję tego bezprzewodowego odkurzacza. Posiada specjalną, innowacyjną technologię UV-Light dzięki której specjalną szczotką usuwam bakterie i alergeny z każdej powierzchni. Nie tylko podłóg, ale też zasłon czy pościeli. Uwielbiam to zastosowanie odkurzacza.
Oddychaj, to tylko życie :)
Odkąd mamy ten odkurzacz bezprzewodowy, praktycznie nie wyciągamy już starego. Mamy taki 8 letni model Electroluxa, który już swoje widział i się nasprzątał. Śmieję się, że przeszedł na zasłużoną emeryturę. Ergorapido, ponieważ stoi zawsze pod ręką na specjalnym module, który też jest ładowarką, jest używany namiętnie i ciągle. Kiedyś policzyłam, że sięgnęłam po niego 9 razy w ciągu dnia. Dzięki temu mam jakieś poczucie, że panuje u nas czystość i nie ma w powietrzu kurzu i alergenów. Zdarza mi się go zostawić w pokoju przy regale, bo wiem, że zaraz będziemy jeść i na bank będzie później potrzebny do sprzątnięcia okruchów. Odkurzacza nie muszę opierać o ścianę, ani za każdym razem odstawiać do stacji, ponieważ jest zbudowany tak, żeby stał sam. Śmieję się, że będziemy go zabierać na wakacyjne kwatery :) Aaaa mówiłam Wam już, że faceci też go pokochają? Idealnie nadaje się do odkurzania nim w samochodzie. Koniec z kablami z piwnicy i przedłużkami. Od dzisiaj nawet auta będą błyszczeć :)
Dlatego mówię Ci, oddychaj… I nie przepraszaj za bałagan. To tylko życie. Zabawki i tak zaraz będą na nowo wszędzie, znowu ugotujesz kolejny posiłek, wstawisz pranie i wyciągniesz ze suszarki. Takie jest koło rodzinnego życia. A jeśli ktoś Ci kiedyś zwróci za to uwagę, zacznij sprzedawać bilety na wejściu, bo najwidoczniej chciał odwiedzić muzeum :) Piąteczka dziewczyny, szkoda czasu na zbyt małe zmartwienia, prawda?
ja z takiego odkurzacza korzystam do trudno dostępnych miejsc, w pokojach króluje roomba!
u mnie to samo, kupiłam roomba bo piesek, totalnie się przyzwyczaiłam
Bardzo fajny wpis. Dom to nie muzeum.
Co do odkurzacza bezprzewodowego zdecydowanie wolę irobota, bo nie wymaga tak naprawdę mojej uwagi, zbiera wszystko i wszędzie :)