Chociaż posiadanie blogów jest coraz popularniejsze, wciąż nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak tak naprawdę wygląda blogowanie. Niestety jeszcze zbyt często słyszy się opinie, że blogowanie jest dla tych, co się nudzą i nie mają co zrobić ze swoim czasem. Sama często słyszę pytania, po co ja właściwie to robię, chociaż nigdy ich nie rozumiem, bo nawet gdybym pisała tylko z pasji, to nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby na przykład zapytać kogoś po co biega albo czyta książki. Ale mniejsza o większość, opowiem wam dzisiaj w kilku zdaniach jak wygląda moje blogowanie, kiedy to wszystko robię i po co w ogóle się tym zajmuję. A na koniec będę miała dla was wypasiony konkurs, taki, w którym sama bym chciała wziąć udział. To jak, gotowi?
Zdarza się, że ktoś mówi do mojego męża, że miał dzisiaj fajny obiad a my się uśmiechamy do siebie, bo już zapomnieliśmy kiedy go jedliśmy. Bo tak naprawdę nie zawsze to, co dzisiaj pojawia się na blogu, było przygotowane dzisiaj albo wczoraj. To ma miejsce jeśli jest sam przepis na blogu bez filmu. Musicie jednak wiedzieć, że to długotrwały proces i czasami scenariusz życia przerywa mi nad nim pracę na kilka a nawet kilkanaście dni. Mam też porównanie z postami o innej tematyce. Żaden wpis modowy czy lifestylowy, może poza podróżniczym, nie zajmuje tak dużo czasu jak posty z przepisami. W przypadku podróżniczych fotografujesz tu i teraz, modowych obmyślasz strategię stroju, zdjęć z dziećmi podobnie jeśli chodzi o strój. Musisz też wybrać fajne miejsce do zdjęć a później to już jedziesz na żywioł, bo dzieci nie ustawisz na minutę w bezruchu. Przy zdjęciach i filmach kulinarnych jest już sporo pracy. Przynajmniej najbliższe otoczenie musi być posprzątane, żeby w kadrze nie znalazły się żadne niepotrzebne rzeczy. Samo gotowanie, kiedy w trakcie nagrywam film, trwa dłużej. Czasami trzeba przestawić kamerę, zmienia się światło, rozładuje bateria w mikrofonie lub całkowicie przestanie działać i wtedy dźwięk trzeba nagrać osobno. To wydłuża całą pracę przy filmie nawet do godziny. Robienie zdjęć trwa najkrócej pół godziny (być może w dziennym świetle krócej, ale sztucznie nie jest takie wdzięczne). Ponieważ cały ten proces (robienie potrawy, nagranie i montaż filmu, zrobienie i obróbka zdjęć, napisanie przepisu) jest naprawdę czasochłonny, wasze komentarze cieszą mnie razy milion, bo wtedy po prostu wiem, że nie robiłam tego tylko dla siebie. Wiem, że przy kulinarnych wpisach rzadziej niż przy innych komentujecie, bo najczęściej się o tym po prostu zapomina po konsumpcji, ale pamiętajcie, jak bardzo mnie wtedy motywujecie i jak wielka jest to dla mnie informacja zwrotna.
Ponieważ pracuję na cały etat, większość moich przepisów nagrywam albo późnym wieczorem albo nawet w nocy. Najczęściej przy sztucznym oświetleniu. Tak też robię większość zdjęć, chociaż bardzo nad tym boleję bo najpiękniejsze są te, które robi się w dziennym świetle. No ale jak się nie ma tego, co by się chciało, to się wytrwale ćwiczy w tym, co się ma i rzeźbi każdego dnia. I tutaj i tak jestem z siebie dumna, bo jeśli czytacie bloga przynajmniej od roku to na pewno (mam nadzieję) zauważyliście, że zdjęcia są po prostu lepsze z każdym postem. Staram się jak mogę, przeglądam pinteresty, szkolę u najlepszych. Nie porównuję się z nikim ale inspiruję i wyznaczam nowe cele. Gdybym tylko miała więcej czasu, posty byłyby nawet codziennie. Kto wie, może wkrótce mi się to uda. Planuję tutaj bardzo dużo zmian i projektów, które, mam nadzieję, okażą się dla was bardzo przydatne.
Mam takie marzenie, żeby kiedyś wydać książkę kucharską. Teraz miałam tego mały przedsmak, kiedy razem z firmą Printu przygotowywałam fotoksiążki dla uczestników moich warsztatów kulinarnych. Sam proces tworzenia był bardzo przyjemny dzięki gotowym szablonom, które można znaleźć na stronie. Zresztą sami zobaczcie, o tutaj. Takie fotoksiążki są ostatnio coraz bardziej popularne i ja się temu trendowi wcale nie dziwię. Możecie podarować rodzicom jako podziękowania na ślubie, samemu zrobić sobie ślubny album albo przygotować na pamiątkę z okazji rocznicy ślubu. Tutaj ogranicza was tylko wasza wyobraźnia.
Ponieważ bardzo lubię dawać wam prezenty i zapowiadałam już ostatnio na FB, że czeka was niespodzianka, mam dla was KONKURS. Razem z firmą Printu mamy dla was aż 5 fotoksiążek. Sami możecie zdecydować, czy chcecie otrzymać moją pierwszą książkę kulinarną czy przygotować sobie swój własny projekt na stronie Printu. Konkurs ruszy już jutro rano (26.06) na moim FB a zasady udziału będą wam bardzo dobrze znane i proste. Przejrzyjcie więc już dzisiaj gotowe projekty na stronie Printu i pomyślcie dla kogo chcielibyście przygotować taką fotoksiążkę.
Dla wszystkich z was mamy dodatkowo RABAT 40% na wszystkie fotoksiążki. Możecie go pobrać TUTAJ!!!
To jak kochani, bierzecie udział w konkursie? Jaką fotoksiążkę sobie przygotujecie?
Na deser mam dla was film <3
Aktualizacja!
Konkurs z Printu wygrywają:
Joanna Góralska – projekt własny
Karolina Klimczak – Książka Ugotuj Mi Razem
Dorota Gąsiorowska Łątka – Książka Ugotuj Mi Razem
Katarzyna Świstak – Książka Ugotuj Mi Razem
Justyna Wadzińska – projekt własny
Gratuluję kochani i czekam na wasze wiadomości prywatne. Przekażę dalsze instrukcje!
Książkę chcę! Twoją! Zawędruje na zaszczytną półkę książek kulinarnych :*
Twoje zdjęcia na blogu są zawsze takie ładne, że pewnie książeczka jest przepiękna!! Jeśli nie uda mi się wygrać książki w konkursie będzie można ją kupić na PRINTU? :)