Planując nasz remont największy dylemat mieliśmy właśnie z miejscem do pracy. Poprzednio było ono w salonie, przez co ciągle czułam, że jesteśmy w pracy. Nawet wyłączony komputer kusił pracą i wiecznymi listami zadań do zrobienia. Ponieważ mamy tylko 3 pokoje, nie możemy pozwolić sobie na osobne pomieszczenie, które będzie naszym biurem. Chociaż z upływem czasu naprawdę marzę o takim, aby choć na moment zachować świadomość, że z tej pracy możemy wyjść. Coraz bardziej dojrzewam do myśli, aby wynająć sobie coś małego, żeby przenieść tam pracę, albo rozejrzeć się za takimi przestrzeniami oferowanymi w Łodzi. Jednak dzisiaj zapraszam Was do zobaczenia, jak urządziliśmy nasz kącik do pracy w domu.
Kącik do pracy w domu
Większość ludzi, kiedy słyszy, że pracujemy oboje w domu, najczęściej ma wizję wiecznego nic nie robienia, ciągłej laby, wstawania o późnej porze i picia kawy z ładnych kubków. Ok, z tym ostatnim zgadzam się co do joty, bo kawa wymaga ładnej oprawy. Jednak taka praca ma wiele cieni, o których na co dzień się nie mówi, bo w sumie po co. Ma też swoje blaski, więc jak to mówi mój mąż, wszystko ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne :)
Nie ma jednak takiego miejsca w domu, jeśli nie masz pomieszczenia na biuro, które w zupełności pomoże ci oderwać się od codziennych spraw. Dlatego wybór miejsca na biurka i na kącik do pracy był ciężkim zadaniem. Z racji tego, że przenieśliśmy kuchnię do salonu, a w miejscu kuchni powstała garderoba, jedynym miejscem do powstania kącika do pracy okazała się nasza sypialnia. To wąski pokój, bardziej przypominający wagon w pociągu niż ustawne pomieszczenie. Ma 2,20 szerokości i 5 metrów długości. Nie ma wielkiego pola manewrów, ale mam nadzieję, że udało nam się osiągnąć jakiś kompromis pomiędzy wydzieleniem strefy pracy i strefy spania.
Idealnie byłoby, gdyby biurka mogły stać koło okna, ale nie ma takiej możliwości. Z prostej przyczyny, tylko tam może stać nasze łóżko, którego i tak na razie nie mamy :) Od 3 lat śpimy na materacu i zdążyliśmy to polubić, chociaż plany na łóżko są. Jak tylko znajdę takie, przy którym uwierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, na pewno kupimy :)
Kącik do pracy – nasze wybory
Poprzednio w miejscu obecnych biurek stał rząd białych szaf. Kończyły się tuż przy łóżku, tfu, materacu :) Nie było to żadne ładne pomieszczenie. Teraz dla odmiany, naprawdę nam się podoba. Pokazujemy Wam część wygospodarowaną na biuro, za sypialnianą część jeszcze się weźmiemy kiedy na dworze już zrobi się naprawdę jesiennie. Teraz każde promienie słońca łapiemy na zapas i nie mamy już na to czasu.
Biurka do pracy
Ponieważ chcieliśmy, aby całość sypialni pozostała biała, zdecydowaliśmy się na biurka w kolorze drewna. Dodatkowo zależało nam na tym, aby naprawdę były duże i wygodne. Pamiętam, jak kiedyś Kamil wysłał mi zdjęcie biurka Kalby, nawet nagrał dla Was instastory z salonu Jysk i te biurka już zapadły nam w pamięć. Ciągle wszystkie inne, jakie oglądaliśmy, porównywaliśmy do Kalby i w końcu zapadła decyzja o ich zakupie. Biurka naprawdę są mega wygodne, mieści się na nich wszystko, co jest potrzebne pod ręką. Idealna jest też ta szuflada, która ma system cichego domykania, co naprawdę lubię.
W ogóle zachęcam Was najpierw do przejrzenia mebli na stronie sklepu, ponieważ wiele modeli jest dostępnych tylko online (jak to biurko właśnie). Możecie je sobie przejrzeć, wybrać i podejść do sklepu z konkretnymi produktami. Pracownicy sklepu pomogą Wam je zamówić do sklepu, a dostawa online zaczyna się już od 11 złotych!!! Wszystkie zamówione online (lub u sprzedawcy) produkty możecie oddać w najbliższym sklepie.
Do biurek dobraliśmy krzesła biurowe RAVNING w kolorze szaro czarnym. Szczerze przyznam, że ten wybór zostawiłam Kamilowi, bo ja kupiłabym tutaj białe krzesło LANGDAL, ponieważ jestem w nim absolutnie zakochana i oczami wyobraźni widziałam te piękne instagramowe zdjęcia, jakie by z nim wychodziły :) Ale Kamil ciągle sprowadzał mnie na ziemię, że zdjęcie trwa 5 sekund, a praca kilka godzin. Ech… Jednak ciągle myślę, gdzie takie krzesło kupić i będę sobie chociaż dostawiać do zdjęć :)
Regały
Potrzebowałam małych półek i regałów do zawieszenia na ścianach, żeby ocieplić wnętrze. Wybrałam półkę wiszącą HEJLSMINDE, która ma 3 delikatne półeczki, ale na tyle obszerne, że z powodzeniem zmieszczą się na niej ważne książki i kalendarze. Obok powiesiłam półkę z tej samej serii, ale pełniącą już bardziej funkcję dekoracyjną, niż użytkową. Uwielbiam to małe cudo – to również seria HEJLSMINDE i ten mały regał.
Potrzebowałam również regału, który oddzieli obie strefy w sypialni. Ciągłe bezpośrednie patrzenie na materac mocno mnie rozpraszało. Jednocześnie nie mógł być to mebel, który całkowicie zasłoni tamtą część pokoju i zabierze nam potrzebne światło. Dlatego zdecydowaliśmy się na ten sam regał, który wybraliśmy też do pokoiku dzieci – regał VANDSTED.
Dodatki
Każde wnętrze potrzebuje dodatków. Wciąż muszę dokupić kilka plakatów, kwiaty w doniczkach, zasłony i półeczki na ramki. Jednak już teraz mamy tutaj kilka ozdobników, które ocieplają wnętrze.
Szklana taca ALVAR na drobiazgi
Ramka na zdjęcie VALTER z napisem
Lampka, pojemnik na długopisy z uszami – TK Maxx
Długopisy, ołówki, złote klipsy – Biedronka
Moje centrum dowodzenia
Właśnie tutaj teraz powstają dla Was nowe blogowe wpisy. Lubię to miejsce i ciągle będę sobie stawiać nowe kubki z kawą, nowe ramki motywacyjne i wymyślać dla Was nowe, inspirujące treści. Jak Wam się podoba?
Fajnie to urzadzilas,widac nawet w malym mieszkaniu mozna fajnie i pomyslowo zyc