Jeśli chociaż raz marzyłeś o tym, aby gdzieś zniknąć, zaszyć się przed światem i nie mieć zasięgu, to musisz się tam wybrać. Miejsce położone na końcu świata :) Naprawdę miałam takie wrażenie, bo jechaliśmy tam 6 godzin. A jeśli jedziesz z dwójką małych dzieci i pomysły na zabawę kończą ci się po trzech godzinach, masz chorobę lokomocyjną i okres (;)), to koniec Polski jest co najmniej końcem świata. Jednak perspektywa cudownego weekendu dodawała nam sił. I nawet straszne drogi Olsztyna, nie zmusiły nas do odwrotu :)
Zajechaliśmy do Galin późną nocą, więc nic szczególnego po drodze nie zachwycało. Jednak to, co zobaczyłam rano za oknem było przepiękne. Powietrze pachniało inaczej niż w wielkim mieście. Jako mała dziewczynka, urzeczona klimatami z “Doktor Quinn”, marzyłam kiedyś obudzić się w drewnianym pokoju z klimatyczną pościelą. I właśnie o tym pomyślałam otwierając oczy. Nasz pokój był idealny. Obłędnie przestronny. Mój filmowy pokój z dziecięcych marzeń… I jeszcze jeden gratis w cenie hotelu – brak zasięgu. To naprawdę cudowne oderwanie od rzeczywistości. Odpoczęłam bardzo. Nie myślałam o pracy, raportach, zasięgach czy spotkaniach biznesowych. Nie myślałam o zakupach, sprzątaniu czy prasowaniu. Po prostu cieszyłam się chwilą. Tym, że jesteśmy tam całą rodziną. Tą bezgraniczną radością na twarzach naszych dzieci. Moją dłonią w jego dłoni…
Nasza wizyta w Pałacu była związana ze spotkaniem blogerskim, które organizowała Klaudyna. Muszę przyznać, że troszkę się stresowałam, bo to moje pierwsze takie spotkanie i nie wiedziałam czego się spodziewać. Zdaję sobie jednak sprawę, że relacje z takich spotkań najbardziej interesują uczestników. Napiszę jednak kilka słów. Nasz czas był zaplanowany w najdrobniejszym szczególe. Zaraz po śniadaniu w sobotę… Wybaczcie, muszę się tutaj na chwilę zatrzymać. Nie mam tego niestety na zdjęciach ale wyżywienie w Hotelu to po prostu mistrzostwo. Wszystko świeże, regionalne, przepyszne. W ilościach nie do przejedzenia. Pięknie podane. I skradli moje serce potrawami bezglutenowymi, które przygotowali specjalnie dla nas. Gdybym tylko mogła najeść się na zapas…
Wracając do atrakcji. Nie dość, że było ich naprawdę sporo, to jeszcze Klaudyna zadbała o to, aby czas wolny (bez dzieci) mieli oboje z rodziców. Tak więc, kiedy ja szyłam swoją pierwszą w życiu torbę, tata zwiedzał z dziećmi farmę zwierząt miniaturowych. Nie muszę wam chyba mówić, jaka to była dla nich atrakcja. Pogłaskanie i karmienie zwierząt to chyba marzenie każdego dziecka. A kolejne spełniło się, kiedy dzieciaki same zrobiły swoje maskotki. Od tej chwili nie rozstawały się z nimi. Muszę przyznać, że podkradam pomysł. Będzie jak znalazł na jesienne wieczory. Muszę jeszcze tylko znaleźć białe stare prześcieradło :)
Kiedy panowie biegali po lesie, my miałyśmy pojechać z dziećmi na przejażdżkę wozami. Nam się jednak nie udało, dzieci zasnęły z nadmiaru wrażeń. Ja w tym czasie również zregenerowałam własne siły. Jeśli wiecie co mam na myśli :)
Wieczorem był czas na długie rozmowy. Przy pysznym jedzeniu i trzaskach kominka mogliśmy lepiej się poznać. Chociaż ja nie zdążyłam porozmawiać pewnie nawet z połową dziewczyn.
W niedzielę atrakcji nie zabrakło. Była jazda konna, spacer po lesie, ognisko, kiełbaski, zwiedzanie i zabawa w chowanego. Planowaliśmy wyjechać jako pierwsi, mieliśmy najdalej do domu. I co? Wyjechaliśmy ostatni, tak nam było tam cudownie…
Dla nas ten wyjazd miał ten ogromną prywatną wartość. Codzienność nie daje nam za dużo szans na wspólne spędzanie czasu. Bardzo nam tego brakuje. Dlatego cieszyliśmy się podwójnie z każdej wspólnej minuty. Spędziłam z dziećmi cztery lata. Powrót do pracy był dla mnie bardzo trudny. Takie emocjonalne oderwanie mocno mną wstrząsnęło. Dlatego podczas tej błogiej ciszy, braku zasięgu i w towarzystwie pięknej przyrody, ja na nowo znalazłam w sobie siłę i odkryłam swoją moc. Moc, aby walczyć o swoje inne życie. Może kiedyś napiszę wam o tym więcej…
W ostatnich kilku słowach dziękuję Klaudynie za zaproszenie na spotkanie. Za moc atrakcji. Za nowe znajomości. Jesteście wielcy :)
A na koniec jeszcze kilka słów o samym hotelu. Całą rodziną jesteśmy oczarowani tym miejscem. Jesteśmy pod wrażeniem nie tylko miejsca noclegowego czy przepysznego jedzenia, którego nie sposób nie docenić. To naprawdę cudowne miejsce na odpoczynek, na regenerację sił. Na pokazanie dzieciom, jak piękne jest to, co nas otacza. Na kontakt ze zwierzętami. Czy w końcu na ucieczkę od miasta, blokowisk czy hałasu. Zachęcam każdego do odwiedzenia Pałacu Galiny. A ja mam nadzieję, że choć to daleko, jeszcze kiedyś tam wrócę…
Bartbo | Koziołkuj.pl | Tulanki | Lasy Państwowe | VitWoman
Pepsi | Pepsico | CottonBee | BuziakStyle | Womar | MamaTrójki | Instadruk | Coricamo |
Birko | Zakamarki | MMZ | Babie Wianki | Joanna Orlikowska | Simpapa |Łasica
Serdeczności! <3 Superowa relacja!
Hahaha z mojego kawałka wypowiedzi można wywnioskować, że nikogo nowego nigdy nie zaproszę na spotkanie:)) taka hetera!:))) zapraszam i nowe, calkiem świeże blogerki tylko nigdy nie potrafiłabym wykluczyć juz tych sprawdzonych w integracji. To środowisko blogerskie to już calkiem cudna grupa fenomenalnych przyjaciół. Klaudyna jako organizatorka dała z siebie wszystko, my uczestnicy nieco się alienowaliśmy, ale i tak było fantastycznie. Jak powiedziałam dalej, warto bardzo uczestniczyć w takich spotkaniach. Oglądałam filmik z nutą tęsknoty za Wami :*
Jestem nowa a mnie zaprosiłaś więc nie taka znowu hetera hihi :) Martuś, my już też tęsknimy. Wierzę, że tym razem nie będziemy musiały na koniec Polski jechać żeby się spotkać :)
Przepiękne zdjęcia! Ile emocji na nich widać i radości ;) Spotkanie musiało się udać
Oj tak, było cudownie. Już tęsknimy za tą błogością.
też chcę tam kurcze :p
Trasa na Mazury jest niemożliwa =.=b
Olsztyn przebija wszystko :) a myślałam, że po Łodzi się ciężko jeździ :)
Ostatnio śmignęłam obwodnicą, nie było tak źle ;)
Właśnie ta obwodnica mnie załamała…
wow. widać ze spotkanie się udało. superowo i jakie śliczne masz córeczki :)
Było cudownie, miejsce fantastyczne. Żal, że tak tam daleko.
Światowe blogerki-wszystkie w dresach-bomba (Y) Tofik wmiata ;)
Oj wymiata :)