Wychowałam się w domu wielodzietnym, gdzie oboje rodzice pracowali. To były inne czasy, nie ma co porównywać. Piszę o tym, ponieważ przygotowując się do wpisu o tym jak planować życie rodzinne zaczęłam się zastanawiać skąd u mnie ta naturalność w planowaniu. Wróciłam pamięcią najpierw do czasów pracy w korporacji i przypomniałam sobie, że ja już wtedy mówiłam wszystkim, że planowanie wyniosłam z domu rodzinnego. Nie mieliśmy narad rodzinnych z wielkimi fajerwerkami, bo kto by miał na to czas mając 4 dzieci. Ale przy kolacji omawialiśmy kto się czym zajmuje następnego dnia.
Miałam taką tabelką prowadzoną wspólnie z moją starszą siostrą, na której widniały nasze zadania. Trochę takie „wynieś, przynieś, pozamiataj” :) ale dokładnie wiedziałam, którego dnia przypada moja kolej na mycie naczyń, którego na obieranie ziemniaków. Moi rodzice musieli planować obiady, zazwyczaj w domu czekał gar zupy i każdy wracając do domu o innej porze odgrzewał sobie swoją porcję wedle wielkości głodu. Uśmiecham się pisząc to, bo wtedy szczerze za tym nie przepadałam, zwłaszcza za myciem naczyń, a teraz tak cudownie to wspominam. Mam więc na wstępie dwa wnioski odnośnie tego czy planować życie rodzinne:
Po pierwsze – tak, ponieważ jak widać na moim przykładzie w późniejszym życiu dzieci posiadają już taką umiejętność, która naprawdę się przydaje;
Po drugie – takie wspólne prace domowe i ich organizacja to po latach najpiękniejsza baza wspomnień na życie.
Jak planować życie rodzinne – słowem wstępu
W kwestii czasu naprawdę każdy z nas ma inne warunki. Chociaż faktycznie każdy ma do dyspozycji 24 godziny na dobę, to mówienie, że to dla każdego tyle samo, jest ogromnym spłyceniem tematu. Byłam kiedyś nastolatką, później żoną, później matką jednego, potem dwójki dzieci i zapewniam, że w każdej z tych sytuacji ten czas ma jednak inną rozciągliwość. Nie chodzi o to, żebyśmy sobie coś udowadniali, ale osoby bezdzietne nigdy nie zrozumieją pojęcia czasu panującego u rodzin z dziećmi (dzieci siostry i sąsiadki się nie liczą). Rodziny z dziećmi nie zrozumieją samodzielnych rodziców. No tak to już jest, nie ma się co spinać.
Moje zdanie podziela też Ola Budzyńska, która w książce „Dzieci i czas” pisze:
„Nie ma sensu porównywać się z innymi, bo każda z nas ma inne życie, inny kontekst, inną sytuację, ponosi inne konsekwencje i inaczej na nie reaguje.”
Inaczej wygląda planowanie kiedy mamy małe dzieci, inaczej kiedy chodzą już do szkoły. Jednak z dziećmi jedno jest pewne – nic nie jest pewne. Zanim jednak pomyślicie, że w takim razie nie warto prowadzić rodzinnego planowania, od razu powiem, porzućcie ten pomysł. Wszyscy potrzebujemy rutyny. Czym większy bałagan w życiu, tym bardziej rutyna (w kontekście powtarzalności, planowania i przewidywalności) pomaga nam odnaleźć stabilność.
Dlatego dzisiaj w ramach mojego ambasadorstwa u Pani Swojego Czasu opowiem jak to wygląda u nas.
Jak planować życie rodzinne – gdy nic nie jest pewne
Tak sobie myślę, że teraz wszyscy, bez względu na to, czy mamy dzieci czy nie, czujemy podobną niepewność i niestabilność. Nasze plany weryfikuje obecna sytuacja światowa. Wszystko jest trudne i powiem Wam, że mam takie dni, że mam ochotę walnąć kalendarzem o blok obok. Całe to planowanie o kant budy można czasem rozbić. Bezsilność mnie przygniata, łzy zmywają makijaż i czuje się pozbawiona jakiejkolwiek sprawczości.
Niby moje to życie, a jednak nie ma w nim nic mojego. Nie ma żadnej stabilności. Każdego dnia dostajemy maile ze szkoły, że dzieci idą wcześniej, później, a kończą o każdej możliwej godzinie. Pamiętam jak 1 września mówiłam Wam, że nasz tegoroczny plan lekcji to niezłe wyzwanie. Każda z naszych córek chodzi do szkoły na zmiany. Kiedy jedna idzie na 7:30, druga idzie na 13. Godzina odebrania jednej i zawiezienia drugiej się nie pokrywa. Nawet Tetris by się poddał :) Ale po miesiącu takiego systemu już zdążyliśmy się go nauczyć i masz… Dzieje się co dzieje i tak naprawdę choć nasz rodzinny plan nadal stanowi nasz trzon, to każdego dnia jesteśmy poddawani niezłemu cyrkowi.
Jak planować życie rodzinne, kiedy piętrzą się trudności?
Dokładnie tak, jakby ich nie było. Serio, wiem co mówię. Po pierwsze, dzięki temu że planujemy życie rodzinne na co dzień, potem musimy te plany po prostu dostosować do obecnej sytuacji a nie układać świat od nowa. Po drugie czym szybciej zaakceptujemy fakt, że nie mamy na to wpływu, tym łatwiej znajdziemy rozwiązania, które się u nas sprawdzą. Tak to działa w rodzinnym planowaniu nawet bez pandemii w tle, ponieważ będąc rodzicem masz nieprzewidywalność wpisaną na stałe w grafik :)
Jak to mówi Ola w książce „Dzieci i czas”, trzeba sobie dać „deadline na narzekanie” a potem działać. Zatem działajmy!!!
I w końcu po trzecie – koniecznie trzeba wrzucić na luz. Trudne sytuacje (czy to rodzicielstwo samo w sobie, czy choroba dzieci, zamknięte szkoły, zdalne nauczanie czy cokolwiek nas tam jeszcze spotka) to nie jest czas na bycie królową życia. Czas wtedy się od siebie odczepić, zrozumieć, że to nie są dni na podbijanie świata. Teraz naszym zadaniem jest przeżyć, czasem się uda nawet z godnością :) I tyle.
Proszę, zapamiętajcie, w planowaniu chodzi o uporządkowanie życia. O jego spokój, stabilność. Dlatego zwłaszcza teraz, gdy pod znakiem zapytania stanęło tak wiele dziedzin naszego życia, warto inwestować w planowanie, żeby uporządkować wszystko do takiego poziomu, który pomoże nam spokojnie oddychać.
Jak planować życie rodzinne – nasze praktyczne wskazówki
Jeśli nigdy nie planowaliście życia rodzinnego nie zaczynajcie od wielkich rewolucji. Gdybym była w takiej sytuacji najpierw zaczęłabym planować swoje sprawy – prywatne, zawodowe, odpoczynek, weekendy. Ale nie tak, że przez rok :) Po prostu pobawiłabym się tym planowaniem tydzień, dwa, a potem przeszła dalej.
Na początek zaplanujcie jako rodzina jedną dziedzinę życia. Może nie będzie to spektakularnie widoczne, ale da Wam radość, że potraficie to robić. W dłuższej perspektywie poprawi się jakość Waszego życia, bo to w dużej mierze zależy od drobnych nawyków. Potem możecie się zabrać za kolejny obszar życia. Zacznijcie od przyjemności. Na moim blogu w zakładce podróże macie dziesiątki inspiracji na wycieczki. Planujcie, bawcie się dobrze, róbcie mnóstwo zdjęć. Zobaczcie jakie planowanie jest super.
Warto też zmienić naszą relację z planowaniem. Jeśli będziemy myśleć o nim, jak o ciężkim obowiązku, szybko się poddamy. Ale kiedy spojrzymy na planowanie jak na wolność od ciągłego podejmowania tych samych decyzji, naprawdę zapragniemy się w nim wyćwiczyć. Nie będziemy musieli się ciągle zastanawiać jak się motywować, o której ćwiczyć, czy mamy czas na czytanie, co ugotować na obiad. Wystarczy postąpić zgodnie z przygotowanym wcześniej planem! Zyskamy nową tożsamość, a ucząc tego dzieci, damy im w prezencie piękny proces stawania się pewnym siebie człowiekiem. Warto? Dla mnie bardzo!
Jak planować życie rodzinne – nasze doświadczenia
Ponieważ, jak już napisałam na wstępie, planowanie wyniosłam z rodzinnego domu, potem tak funkcjonowałam w korporacji, jest ono dla mnie procesem dość naturalnym. Jednak ciągle w budowie, ponieważ zmienia się nasza sytuacja i potrzeby. Wtedy prawie idealny plan praktycznie przestaje działać. Zanim nowy plan zaklika z nami wszystkimi mija czasem kilka długich tygodni, podczas których dochodzimy do ideału metodą prób i błędów. Pamiętajcie o tym, kiedy Wasze pierwsze próby się nie udadzą. Nasza trawa wcale nie jest bardziej zielona, jesteśmy po prostu na innym etapie.
Nasza pierwsza córka była od urodzenia dzieckiem bardzo wymagającym. Wtedy jeszcze nie umiałam tego nazwać, dziś wiem, że takie dzieci są wysoko wrażliwe. Muszą mieć plan. Dzięki temu, że wiedzą, co je czeka i co będzie następowało w kolejności po sobie, lepiej funkcjonują i mają bufor bezpieczeństwa. To tak w dużym skrócie, jednak chcę przez to powiedzieć, że dzięki tej wrażliwości na zmiany i rutynę naszych dzieci, planowanie od zawsze było elementem naszej rodziny. Zawsze głośno ustalaliśmy co będziemy robić i co po sobie następuje.
Kiedyś odbywało się to w formie rozmów, później naklejania obrazków, zabawy, a teraz po prostu pisania. Cudownymi pomocami mogą się okazać naklejki lub karteczki elektrostatyczne. Nie mamy jednak sztywnej rodzinnej narady, nadal odbywa się to w formie luźnego wieczoru rodzinnego, które są u nas po prostu częścią rutyny.
Jeśli macie malutkie dzieci, odeślę Was do wpisu na blogu PSC, gdzie Kasia opisuje rodzinne planowanie z małym dzieckiem. Ja natomiast chętnie opowiem jak to wygląda u nas, z dziećmi szkolnymi.
Jak planować życie rodzinne – 4 praktyczne rady!
1 – Taki plan jest inny w zależności od sytuacji. Skupmy się na obecnej. Dzieci chodzą do szkoły. Po otrzymaniu planu lekcji razem z Kamilem ustalamy kto z nas w jakie dni będzie zawoził i odbierał dzieci ze szkoły. Obecnie jest to dla nas ogromnym wyzwaniem, ponieważ nasze dzieci chodzą do szkoły w cały świat. Ponieważ oboje pracujemy w domu, ustalamy też kiedy które z nas zamyka drzwi, zakłada słuchawki i pracuje, jakby nie miał innych obowiązków. Tyle w teorii.
W praktyce jest różnie, ponieważ obu wypadają nam często sytuacje nieprzewidziane w pracy i trzeba te plany zmienić. Nie będę Was czarować, że to jest łatwe. Nie jest. Mam czasami wrażenie, że jestem jak ta rozpędzona lokomotywa, która bez zapowiedzi zderza się ze ścianą. A to boli i potrzeba czasu, żeby znowu to sobie ułożyć. Wystarczy, że któraś z dziewczynek jest chora, albo co chwila zmieniają nam plan lekcji (czyli jak obecnie przez pandemię, wszystko przypomina bardziej cyrk i jazdę bez trzymanki).
2 – Po naszych ustaleniach najpierw ja sama planuję swój dzień i tydzień. Pomocny w tym może się okazać Planer Pełen Czasu. Planuję swoje poranki uważności, wpisuję godziny odwożenia i przywożenia dzieci, ważne wizyty (lekarskie, fryzjer, kosmetyczka). Te rzeczy, które mają też wpływ na plany Kamila wpisuję w kalendarz Google. Kamil robi to samo, dzięki temu wiem, czy mogę się gdzieś umówić, czy nie, bo muszę odebrać dzieci.
3 – Co tydzień w poniedziałek mamy swój rodzinny wieczór. Spędzamy go różnie, ale zawsze jest w to włączony element planowania. Nie trwa to długo, jest super naturalne i miłe. Rozmawiamy o naszych rodzinnych planach na weekendy, planujemy jakie chcemy obejrzeć filmy, gdzie pojechać, w jakiej restauracji zjeść. Planujemy też posiłki, pytam co mają ochotę jeść w następnym tygodniu. Mogą Wam w tym pomóc moje ebooki kulinarne. Dlatego przez najbliższe 14 dni (do do 9.11.2020) możecie je kupić z hasłem „planowanie” 10 zł taniej.
Zaczynamy planowanie od przyjemności. Potem omawiamy codzienne stałe elementy, jak szkołę, czy dodatkowy angielski. Takie rzeczy dziewczynki mają wpisane w swoim kalendarzu. Cudownym narzędziem do tego jest kalendarz dla dzieci oraz przepiękny zestaw naklejek, którym mogą go ozdobić.
W naszym domu dziewczynki same są odpowiedzialne za pakowanie plecaków, pamiętanie o stroju na w-f, czy odrabianiu lekcji. Mają skrajnie różne podejścia. Lenka siada od razu po przyjściu ze szkoły i sama je odrabia. Zuzia po przyjściu ze szkoły, jako dziecko wysoko wrażliwe, jest na tyle przebodźcowana, że lekcje nie są jej priorytetem. Siada do nich później. Same to sobie ustaliły, taki mają plan.
4 – Na koniec najważniejsze rzeczy zostają zapisane w rodzinnym kalendarzu, który wisi w widocznym miejscu. Jeśli jeszcze takiego nie prowadzicie, zobaczcie jak świetnie się w tej roli sprawdzi Ścianer Pełen Czasu.
Jak planować życie rodzinne – podsumowanie
Zdaję sobie sprawę z tego, że ten wpis jest długi, dlatego może się Wam wydawać, że planowanie jest trudne i pracochłonne. Tak jednak nie jest. Naprawdę ułatwia życie, uwalnia od ciągłego podejmowania tych samych decyzji. Postaram się na swoim instagramie pokazywać Wam na bieżąco, jak to wygląda w praktyce. Jak tylko przyjdą do mnie Kalendarze Pełne Czasu będziemy już planować nowy rok. Co Wy na to?
Jeśli jednak chcecie się tego nauczyć, chcecie w końcu mieć czas dla siebie i nauczyć swoje dzieci odpowiedzialności za domowe sprawy, podstawę wiedzy znajdziecie w książce „Dzieci i czas”. Możecie zamiast wersji papierowej zamówić ebooka. W każdej z opcji dostaniecie bezpłatnie dostęp do platformy z materiałami do druku, propozycjami zabaw i webinarami. Ten produkt ma misję, serio.
Dziękuję Wam za tak ciepłe przyjęcie informacji o zostaniu ambasadorem Pani Swojego Czasu. Jestem pewna, że zarówno ten i kolejne wpisy stworzone w ramach tej współpracy, będą dla Was ogromną inspiracją.
A jak Wy planujecie swoje życie rodzinne? Jestem mega ciekawa, napiszcie w komentarzu czego jeszcze ja mogę nauczyć się od Was.
Uwielbiam planery od PSC są mega!!! Ja planuje od jakiegoś czasu razem z mężem oraz najmłodszą córką ale za nic w świecie nie mogę zachęcić synów 16 i 15 lat. Chociaż wielokrotnie mowilam im o korzyściach i jak mi to ułatwia życie w domu od planowania posiłków przez zajęcia domowe a kończąc na pracy zawodowej. Oni jednak uparcie twierdzą że planowanie pozbawi ich spontaniczności. Wszystko będzie przewidywalne i nie będą mogli się realizować kreatywnie. Doszliśmy do kompromisu jeśli chodzi o organizację nauki zdalnej i tyle w temacie. Dalej nie da się ruszyć a im starsi to jakby amnezja im się włączyła jeśli chodzi o wypracowane nawyki. I jak to ugryźć?
Pomysł z kalendarzem jest naprawdę fajny. Można bardzo dobrze ułożyć zadania.
Bardzo podoba mi się Wasze podejście do młodego człowieka .Od młodych lat wdrażacie coś, co będzie mu potrzebne całe życie .Kalendarze to świetny pomysł .
U nas zawsze planujemy dzień wcześniej , mówiąc co do kogo należy .Wszyscy domownicy zawsze się bronią przed sprzątaniem łazienki .Warto naprawdę wdrażać od małego takie nawyki , bo córka będzie kiedyś też matką , a syn ojcem .
Witam, Angelika masz rację planowanie to jest strzał w 10 ale jeszcze lepsze jest odpuszczanie i świadomość że są mamenty w których nie zwojujemy świata. I wiesz od kad usłyszałam to u Ciebie i wprowadziłam w życie jestem dużo szczęśliwsza i rodzina razem ze mną. Dużo pracy przede mną ale staram się jak mogę😀
Jestem za tym , aby otwarcie rozmawiać na bieżąco co nas trapi i boli .Zawsze rodzinnie rozwiązywać problemy .Kalendarz pomorze nam dokładniej wdrożyć co do kogo należy.
❤❤❤
Zgadzam się zwłaszcza z tym trzecim- trzeba wrzucić na luz. Niepotrzebny stres i oczekiwania psują rodzinną atmosferę. Miła atmosfera sprzyja spokojowi i odpoczynkowi w domu, a przecież dom powinien być naszą oazą. Wiadomo, dzieci czasem potrafią dać w kość, mąż zdenerwuje, ale ważne by jak najwięcej czasu spędzić też razem. To taka złota zasada :-)
Wspaiały wpis (jak zresztą każdy twój Ageliko ;) Bardzo wartościowy i przystępie napisany. Chętnie zajrzę, cóż to za kalendarze Pani Swojego Czasu!
Ta współpraca to strzał w 10! Uwielbiam tematy planowania 😊
Kinga bardzo się cieszę i tak tylko uprzedzam, że pomysłów na tematy mam mnóstwo :)
Moje życie kolejny raz wywraca się do góry nogami (z resztą jak większości 😅) więc póki co zastanawiam się jak rozplanować wszystko z głową i żeby każdy był zadowolony 😀 ale na pewno skorzystam z pomysłu żeby zacząć plany od przyjemności 😍 później pójdzie łatwiej 😀
Zdecydowanie, praktykuję to od lat ❤️