Bardzo, ale to bardzo żałuję, że dowiedziałam się o tym miejscu tak późno. Otwarte w czerwcu 2017 roku Baśniowe Sady Klemensa to miejsce, jakiego do tej pory bardzo mi brakowało. Właściciele nazywają to miejsce Rodzinnym Parkiem Rozrywki, ale ja nazywam je Rodzinnym Parkiem Odpoczynku. Park położony jest godzinę drogi od Łodzi, w centralnej Polsce, tuż obok Rawy Mazowieckiej (trasa S8), dlatego każdy z Was powinien tutaj trafić. I koniecznie zaplanować, że spędzi tutaj cały dzień.
Zobaczcie naszą krótką relację z tego miejsca.
Gdzie jechać z dziećmi
Kiedy nadchodzi weekend całe rodziny ruszają w Polskę. Każdy z nas szuka czegoś innego, ale wspólnym mianownikiem jest odpoczynek, wyłączenie się z codziennych spraw i wspólne spędzenie czasu w gronie najbliższych. Ja ostatnio uciekam od skupisk ludzi. Szukam ciszy, spokoju, przyrody. I z przyjemnością opowiem Wam o miejscu, które mi to wszystko zapewnia. Zakochałam się w nim do tego stopnia, że odwiedziłam je kilka razy w odstępach kilku dni. Miałam też wspaniałą możliwość poznania właścicieli, dzięki czemu dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o historii tego miejsca. Jeśli więc jak my, zastanawiasz się gdzie jechać z dziećmi, mam dla Ciebie miejsce idealne.
Baśniowe Sady Klemensa
Park położony jest w miejscu, gdzie kiedyś były sady i jeśli poświęcicie chwilę, by się rozejrzeć, dojrzycie stare jabłonie. Przez park prowadzi drewniana kładka, którą podążając poznacie każdy zakątek tego cudownego miejsca i z pewnością wybierzecie coś dla siebie. Czego możecie się tam spodziewać?
Na początek coś, co dzieci lubią najbardziej. Dmuchańce, które sprawią, że dzieci dadzą Wam odpocząć przez dłuższą chwilę. Złapcie więc leżak, zamknijcie oczy i słuchajcie, jak pomiędzy starymi jabłoniami przechadza się wiatr. Zaraz obok jest ogromna piaskownica z wielkimi piłkami, miskami, wiaderkami i łopatami. Leśny tor przeszkód prowadzi do mojego ulubionego zakątka – do strefy leżakowania. To właśnie tutaj, pośrodku drzew, w cieniu i ciszy, odpoczywam najbardziej. To tutaj czytałam swoją ulubioną książkę, kiedy dzieciaki radośnie skakały na trampolinie.
I wtedy przeszła mi przez głowę taka radosna myśl, że moje dzieci są już takie samodzielne. Że cieszę się bez żadnego żalu, że ten czas mija i one nie są już małymi tuptusiami, za którymi wciąż musiałabym biegać. I choć kiedyś chciałam, żeby czas się zatrzymał, już teraz dorosłam do tego, że fajnie jest mieć dzieci, które zajmą się sobą na tyle, żebym ja mogła poleżeć na hamaku w tak błogiej ciszy. A może to po prostu ta chwila, której tak bardzo wtedy potrzebowałam…
Miejsce, którego potencjał dopiero poznamy
Niestety, z przykrością przyjęłam wiadomość, że w tym roku już tam nie pojadę. Baśniowe Sady Klemensa są już nieczynne, ale napawa mnie radością fakt, że wiosna naprawdę przyjdzie szybko, a ja stanę się częstym gościem tego miejsca. Bo choć cieszę się, że moje dzieci nie są już maluszkami, to niezmiennie tak samo mocno cieszę się z etapu, w którym fascynują się dmuchańcami, trampoliną czy torem przeszkód ułożonym ze starych opon. Że piąta z kolei przejażdżka ciuchcią jest dla nich największym marzeniem na świecie. Znowu spakuję koc, kosz piknikowy, dobrą książkę i pojadę tam, gdzie pełno jest ciszy i spokoju tak bardzo mi ostatnio potrzebnego, by żyć…
Uśmiecham się na myśl o tym, że właściciele planują zrobić tam małą bazę noclegową i rozbudować Baśniowe Sady Klemensa o kolejne ciekawe atrakcje. Marzę o tym, żeby zaszyć się tam na tydzień. Rano wypijać kawę patrząc jak dzieci radośnie bawią się wśród drzew. Kiedy więc tylko zacznie się nowy sezon, z ogromną radością przypomnę Wam ten wpis i zaproszę w to wyjątkowe miejsce. Tak różne od tego, co być może znacie. Tak proste i nieskomplikowane.
Zwykła codzienność
Patrzę na te zdjęcia i napawa mnie tęsknota za latem. Za tymi dniami długimi i wieczorami ciepłymi. Za lemoniadą i lodami, które czasem zbyt szybko się topiły w małych dłoniach moich dzieci. Tęsknię za słońcem, które przypomina mi, że warto wierzyć w bajki, w miłość i w dobro. Że warto doceniać to, co mamy obecnie. Nawet te niuanse, które wyciskają łzy, budują naszą codzienność i wypełniają nas jako ludzi. Lubię być zakochana w widoku zachodzącego słońca.
Lubię być naiwna, romantyczna, bezczelnie zakochana w promieniach inspirującego słońca… Powoli jednak otulam się kocem, parzę coraz to większy kubek kawy, który za chwilę zamienię na kubek kakao i będę starała się przetrwać. Znajdę sobie w tej jesieni coś fajnego, uchwycę się tego mocno i być może nawet zainspiruję. Polubię jej cechy i może nawet pokocham. Postaram się, jak przystało na dorosłą, znaleźć coś pięknego w tej porze roku i codziennie widzieć wdzięczność.
Dziś jestem wdzięczna za pyszną kawę wypitą w samotności, za miłą wiadomość od znajomej z samego rana, za wczorajszą kolację zjedzoną z mężem bez dzieci, za rodziców, których mogłam wczoraj przytulić… I w ten pochmurny, ciemny poranek jest we mnie wiele ciepłych myśli, które mam nadzieję, pokolorują nie tylko mój dzień… A Ty ile masz w sobie dziś wdzięczności?
kochana piekne zdjecia i miejsce przepiekne jak bedziemy w polsce napewno o to miejsce zahaczymy :)