Pamiętam nasze pierwsze wynajęte po ślubie mieszkanie. Chociaż mieszkaliśmy tam krótko, mam do niego ogromny sentyment. Przez całą noc malowaliśmy ściany. Kiedy się rano obudziliśmy, nie wiedziałam czy płakać, czy się śmiać. Mistrzami malowania nie byliśmy :) Tak łaciatych ścian nie widziałam już nigdy więcej! Kiedy więc wynajęliśmy kolejne mieszkanie, malowanie zleciliśmy już komuś innemu. Profesjonaliście. Miało ono tak cienkie ściany, że kiedy sąsiad z dołu zalewał herbatę, słyszałam dokładnie każdy etap :) Pomyślcie co jeszcze słyszałam :)
Najdłużej mieszkaliśmy w małej kawalerce. Uwielbiałam to mieszkanie. Człowiek nie mógł się kłócić, bo nie było gdzie wyjść obrażonym. A tak siedzieć nadąsanym na 20 metrach, to głupio. Jak się smażyło rybę, ubrania nosiły tego zapach przez miesiąc. Kosmos. Człowiek to się jednak szybko przyzwyczaja do dobrego. Nie wiem teraz zupełnie jakbym miała znowu mieszkać w takim mieszkanku. Przez 5 lat naszego małżeństwa przeprowadzaliśmy się 5 razy. Ciągle na walizkach. Ale nikt się nie dziwił. Czasem taka kolej rzeczy.
Własne M
Czemu Wam w ogóle o tym piszę? Bo to fajne czasy były. Jak się coś popsuło, człowiek dzwonił do właściciela i on musiał się troszczyć o naprawę. Jak przyszły kwity na ubezpieczenie, oddawałam i nie martwiłam się czy będzie opłacone. Ja po prostu byłam użytkownikiem mieszkania. Reszta mnie nie interesowała. Wiadomo, dbałam o mieszkanie, ale nie byłam narażona na straty i inne zmartwienia. Kiedy mieszkanie się nudziło, albo przestało nam pasować, albo było potrzebne większe, po prostu się przeprowadzaliśmy. Kiedy marudziłam znajomym, że ja chciałabym mieć już własny kąt, podawali mi argumenty, że własnościowe mieszkanie nie jest takie cudowne.
Kiedy coś Ci się zepsuje, nie zadzwonisz do nikogo. Sam musisz wyłożyć kasę. Płaczesz, płacisz i robisz. I tak w kółko. Po 8 latach własnego mieszkania, wiem o czym mówili. Ciągle są jakieś inwestycje. Z autem jest to samo. I błagam, powiedzcie, że u Was jest ten sam płacz, kiedy trzeba nagle zapłacić OC, AC, zrobić przegląd i zmienić wycieraczki. No wszystko zawsze na raz. Normalnie jednego dnia.
Abonament na samochód
Chociaż wynajmowanie mieszkań nie jest nam obce, wciąż z niedowierzaniem patrzymy na ludzi, którzy “wynajmują samochody”. Tudzież mają je w leasingu, abonamencie, albo są to ich służbowe auta. Niektórzy marszczą brwi “ale jak to, zostaniesz później z niczym?”. A ta idea w ogóle nie powinna nas dziwić. My, ludzie dzisiaj 30 letni, już nie przywiązujemy takiej wagi do rzeczy, jak nasi rodzice. Umówmy się, większość z nas nie pracowała na posiadane dobra materialnego przez całe życie w pocie czoła. Zdecydowanie łatwiej przychodzi nam wymiana czegoś, na coś zupełnie innego. Chętniej się przeprowadzamy, zmieniamy samochody. W pewnym sensie to nas definiuje. I fajnie, że firmy to rozumieją i wychodzą na przeciw takim oczekiwaniom.
Auto dla rodziny – jak zmieścić je w domowym budżecie
Każdy z nas jest inny i będzie szukał innych rozwiązań. Znam ludzi, którzy odkładają 10 lat na samochód i kupują cokolwiek za gotówkę. Znam takich, co kupują na kredyt auta, na które ich nie stać, by zaimponować ludziom, których nawet nie lubią. Znam takich, dla których jedyną słuszną formą jest leasing, bo prowadzą działalność i to dla nich korzystne.
A co byście powiedzieli, gdyby się okazało, że samochód, podobnie jak mieszkanie, możecie często zmieniać, niejako mieć je na wynajem? Fajną formę wprowadziła marka Master1.pl. Na stronie www.master1.pl znajdziecie dokładny opis oferty. Możecie kupić samochód za gotówkę, wziąć auto w leasing, oraz na abonament.
Mało tego! Możecie zdecydować się na auto nowe, lub używane, czyli dostosować wysokość abonamentu do swoich możliwości. Skupię się na tej ostatniej opcji, bo jak już nie raz czytaliście u nas, sami poszukujemy auta dla naszej rodziny i taką formę finansowania też rozważamy. Okazuje się, że jest ona niedroga, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w tym koszcie macie zaszyte praktycznie wszystkie opłaty związane z użytkowaniem samochodu.
Czy to trudne?
Może się to wydawać skomplikowane, ale to bardzo proste rozwiązanie. Wszystkie formalności załatwicie podczas jednej wizyty w salonie (macie 6 do wyboru w całym kraju), albo podpisując umowę online. Tak! Całą transakcję, od wyboru do zakupu auta, w tym podpisanie umowy możecie załatwić przez Internet. A dodatkowo możecie zamówić dostawę auta pod same drzwi. Biorąc abonament na samochód, jedyną rzeczą o jaką się martwicie to pełny bak paliwa. W pakiecie możecie mieć (w zależności od wyboru pakietu) obsługę serwisową, przechowywanie opon, pełny pakiet ubezpieczenia OC+AC+NNW, całodobową opiekę Assistance, w razie potrzeby samochód zastępczy i nie musicie nic wpłacać na start.
Wiecie, tak sobie myślę. Ja ostatnio byłam w domu sama dwa tygodnie. Nie znam się na samochodach i wcale nie uważam, że w czymś mi to uwłacza. Nie muszę być doskonała. I jest pełno takich kobiet, które codzienność muszą ogarniać samotnie. Takie rozwiązanie daje duże poczucie bezpieczeństwa, że jeśli cokolwiek i gdziekolwiek stanie się z autem, nie zostaniemy z tym sami. Takie poczucie bezpieczeństwa jest po prostu bezcenne.
Wymienię Cię na nowszy model :)
Abonament na samochód jest też fajnym rozwiązaniem dla osób, które lubią często zmieniać samochody, bo tutaj już po kilkunastu miesiącach można wymienić auto na nowszy model :) Brzmi fajnie, prawda? Poczytajcie więcej na stronie www.master1.pl. Nam w ramach współpracy zaproponowano do przetestowania samochód Hyundai Tucson. Zachwycaliśmy się tym autem już w lutym, przy okazji robienia jego recenzji na bloga Kamila. Czym szczególnie się wyróżniał możecie przeczytać na motosekcja.pl.
Ja osobiście uwielbiam takie samochody. Nie przeszkadzają mi jego gabaryty, uważam wręcz je za ogromny plus. Swoją drogą, wiecie, że dziewczynki już tak przyzwyczaiły się do tego, że ciągle testujemy jakieś auta, że są wręcz rozczarowane kiedy przychodzi nam jeździć naszym autem? Zuzia zna wszystkie marki samochodów i w trakcie jazdy naprawdę lubi o nich rozmawiać z Kamilem. Często się nawet dziwi, że ja wiem mniej od niej :)
Fajna ta nasza praca. Nie dość, że możemy dużo podróżować, to jeszcze testujemy same świetne auta. Ta część najbardziej podoba się oczywiście Kamilowi, ale każdy z nas ma coś innego na tym torcie. Jeśli więc i Wy chcecie mieć możliwość częstej zmiany czterech kółek, albo po prostu zastanawiacie się jak w domowym budżecie zmieścić jeszcze samochód dla rodziny, mamy nadzieję, że dzisiejszy wpis dostarczył Wam fajnych rozwiązań. A jak już zostaniecie użytkownikami swoich ukochanych samochodów, poszukajcie na blogu inspiracji na fajne rodzinne wycieczki, choćby TUTAJ.
Wpis powstał przy współpracy z www.master1.pl
Bardzo fajne autko, zdecydowanie powiększenie rodziny wiąże się ze zmianą samochodu, na początku myślałem, że jazda większymi autami nie będzie mi sprawiała przyjemności, ale teraz bardzo polubiłem moje combi
Nam się udało kupić przestronnego Opla Antara w katowickim salonie na ul. Lotnisko.. Mają w ofercie więcej rodzinnych, przestronnych aut, także auta uzywane więc na pewno znajdziecie coś dla siebie
tak naprawde teraz nie ma problemu z kupnem – ofert jest tyle, ze to chyba klient powoli zaczyna dyktowac warunki i dobrze dla nas ;p I tak jak piszesz – mozliwosci finansowania jest mnostwo – sami skorzystalismy z pozyczki promocyjnej gdy kupowalismy peugeota 308 – wplacilismy wplate minimalna wiec mocno nas to jakos nie obciazylo… naprawde wystarczy poszukac rozwiazan a bedzie git ;p
Ja mam teraz większą rodzinę więc też szukałam wiekszego samochodu i trafiłam na rodiusa 7 osobowego i choć jest to większy samochód to nie mam problemu z parkowaniem. Jest wyposażony w różne systemy bezpieczeństwa a dla dzieci w fotelikach jest system isofix.
Ja uwielbiam “duże” samochody. Jest dokładnie tak, jak piszesz. Jeśli tylko są czujniki parkowania, nie ma problemów w nawet ciasnych miejscach.
Mega mi się podoba taka opcja :) My często korzystaliśmy np. z wypożyczalni aut, bo nasz złomek na dalsze trasy to słabo :)
Monia powiem Ci, że to naprawdę fajne rozwiązanie. Super, że coraz bardziej popularne