To był zwykły spacer. Na ławce przede mną siedziały dwie kobiety. Na oko dobrze po osiemdziesiątce. Rozmawiały ze sobą życzliwie i szeroko się uśmiechały. Zatrzymałam się i udało nam się zamienić kilka zdań. Dwie kobiety, jeden wiek. Dwa różne podejścia do życia, choć obie bardzo serdeczne. I nagle zdanie, które swą prostotą i ilością zawartych w nim emocji, bardzo mną wstrząsnęło. Ta sędziwa, doświadczona przez życie, uśmiechnięta kobieta, powiedziała o swoim nieżyjącym mężu „Bardzo go kochałam, ale krótko mi było dane mu o tym mówić”
Żyjemy w świecie, w którym mamy przesyt słów a jednocześnie tak mało ze sobą rozmawiamy. W świecie, gdzie mamy wielkie mieszkania a małe rodziny lub puste wnętrza. Gdzie jemy drogie posiłki ale przy pustym stole.
Warto się czasem pochylić nad swoim życiem. Swoim, nie cudzym. Bo szkoda czasu na zajmowanie się życiem koleżanki, żeby tylko było o czym poplotkować z inną, kiedy tamta się odwróci. Nad swoim. I dostrzec w nim kogoś, komu ciągle możemy mówić, jak jest dla nas ważny i jak bardzo go kochamy. I faktycznie mówić i tulić i sprawiać, żeby nasza życiowa przestrzeń była piękna i pełna ciepła.
Wracając do tej kobiety. Chciałabym ją jeszcze kiedyś spotkać…
Tak właśnie :-)
Pięknie napisane… mnie zawsze „uderzają” tego typu słowa starszych osób. Za szybko żyjemy. Nie doceniamy tego, co mamy. I warto czasem zwolnić, pochylić się nad czymś, zastanowić się.
Dokładnie tak :)
Dlatego właśnie tak bardzo doceniam każda chwilę, w której kuchnia, choć mikroskopijna, tętni życiem. Stół choć pełen bibelotów jest miejscem rozmów i śmiechów. Dlatego właśnie, choć nie chce nadużywać tego słowa, tak często mowię jak bardzo ich potrzebuje, jak bardzo doceniam i kocham.
Tych słów się nie da nadużywać :)