Mam to szczęście, że bardzo dużo pamiętam ze swojego dzieciństwa. Niektóre wspomnienia, bardzo wyraźne, są nawet z okresu, kiedy miałam niewiele ponad dwa lata. Lubię tę część swoich wspomnień. Ale najbardziej lubię wspomnienia, kiedy jako mała dziewczynka, z lichym warkoczem, tudzież dwoma, biegałam po babcinym podwórku. Zaraz za domem stała studnia. Zawsze zabezpieczona. Uwielbiałam snuć bajeczne historie, że zostałam z niej uratowana a mój książę wyściela moje życie różami :) tata zawsze powtarzał, że róże mają kolce, ale kto by się tym przejmował, mając 5 lat. Babcia mieszkała na wsi. Takiej prawdziwej. Z oborą, w której w samym rogu wylęgały się malutkie kurczaczki. Pod żarówką, żeby było im ciepło. Obie z siostrą uwielbiałyśmy tam stać i się im przyglądać. Babcia troszczyła się o nie wyjątkowo. Karmiła najlepiej jak umiała. Pamiętam, jak z chustką na głowie chodziła po podwórku i wołając “cip cip” rozsypywała kurom ziarenka do jedzenia. Twoja babcia też tak robiła? Kucałam wtedy przy ścianie domu i patrzyłam ile wkładała w to serca. Ona się o nie troszczyła. Ja je kochałam.
Kury były wtedy częścią krajobrazu babcinego domu. Domu, który kojarzył mi się z wakacjami, zapachem trawy, czereśniami prosto z sadu. Nikt ich nie mył zanim zjadł. Na bosaka, nie przejmując się osami. Ze spadaniem z drzewa i siniakami na nogach. Z chowanie się po rowach i zjadaniem orzechów od sąsiada. Z widokiem babcinych rąk całych w cieście. W cieście, z którego powstawał najlepszy makaron. Do najlepszego rosołu. Tylko kogutów nie cierpiałam. Ganiały mnie po podwórku i skakały do szyi. Wrrr, do dzisiaj ich za to nie lubię :)
Dzisiaj mam swój dom. Buduję wspomnienia swoich dzieci. Ich babcie nie mieszkają na wsiach. Nie jest oczywiście z nami tak źle. Nie widują kur i krów tylko na obrazkach. Ale to już nie to samo. Za swoją babcią tęsknię bardzo. Często o niej myślę. Mam tysiące obrazów w głowie. I całe mnóstwo smaków, które pamiętam. Robiła tak pyszny rosół, że do dzisiaj nikt takiego nie potrafi. Dzisiaj już rozumiem, że to dlatego, że tyle miłości wkładała w to co robiła. Ile miała serca i cierpliwości do nas. I te placki z kamiennego pieca, których nic nie przebije. I jajecznica ze śmietaną. Jestem pewna, że twoja babcia też gotowała najlepiej. Być może wciąż gotuje.
W dużym mieście ciężko o dostęp do wiejskiego jedzenia. Mama ma szklarnię i swoje warzywa, więc na brak zdrowych warzyw nie narzekamy. Takie swoje pomidory mają smak nie do opisania. Pamiętając smak babcinego rosołu, zawsze wybieramy do swojego rosołu dobre mięso. A dobre mięso to takie, które jest karmione z troską. Polega to między innymi na tym, że karma, którą jedzą kurczaki jest wolna od GMO (surowce niemodyfikowane genetycznie) i w 100% roślinnego pochodzenia. Wybieramy kurczaki, które dzięki sposobowi chowu na rodzinnych gospodarstwach charakteryzują się wyśmienitym smakiem mięsa. Dzięki temu uda nam się zrobić “babciny” rosół pełen wspomnień. Warto wybierać zdrowe jedzenie pozbawione GMO, bo mamy tylko jedno zdrowie i bardzo łatwo je zepsuć. Polecam ci kurczaka Zagrodowego z Podlasia. Zajrzyj na stronę www.zagrodowy.pl i sprawdź, gdzie w swoim mieście możesz kupić żywność wolną od GMO i poznaj przepisy na pysznego kurczaka.
A ty w jakiej wersji najbardziej lubisz kurczaka?