Jestem tworem stadnym. Potrzebuję ludzi do życia. Uwielbiam spotkania, rozmowy, wspólne posiłki. Uwielbiam gwar i hałas. Doszukuję się początku tej miłości do ludzi w moim dzieciństwie. Jeśli masz trzy siostry czyli całkiem pokaźną liczbowo rodzinę, żyjesz ciągle w gwarze i hałasie :) Otaczasz się nim i jest to dla ciebie zupełnie normalne. Pracuję na co dzień w korpo więc ludzkich twarzy mi nie brak. Rozmów i rozważań na tematy wszelakie również. I naprawdę to lubię.
Do czasu.
I tym czasem są wakacje. Najchętniej zaszyłabym się wtedy na bezludnej wyspie. Pojechała tam tylko z najbliższymi i zapasem jedzenia, ofcorse :) Najlepiej odpoczywam, kiedy ilość ludzi na jeden metr kwadratowy wynosi 2 sztuki. Para tak zwana :) Na drugim metrze kwadratowym kolejne dwie istoty. Nasze. Przezeń urodzone. I basta. Może uznasz, że to nudne. Więc ja się pewnie starzeję, bo lubię tę nudę. Już nie kręcą mnie wakacje w splendorze towarzystwa i imprez. Cisza i spokój są mi potrzebne, żeby naprawdę odpocząć. A ja w wakacje chcę odpocząć troszkę od ludzi właśnie. Gdyby ktoś mi kazał jechać w sezonie nad nasze polskie morze, umarłabym na widok “parawaningu”. To mnie przeraża i męczy już od patrzenia.
Dlatego wybierając miejsce na wakacje czy jakikolwiek dłuższy odpoczynek, bierzemy pod uwagę odległość kwatery od wszelkich barów, galerii, tłumów. W tym roku trafiliśmy wybitnie. Centrum naszej wakacyjnej wioski w Chorwacji miało bowiem jeden sklep spożywczy i jedną pizzerię. Byliśmy mega zaskoczeni tym, jak pyszną i tanią (tanią!) pizzę tam podają. Do “centrum” mieliśmy kilometr. Kiedy więc wieczorem wychodziliśmy na taras, czekała na nas tylko cisza i cisza i spokój. A kiedy szliśmy rano na plażę mogliśmy na palcach u rąk policzyć ludzi, którzy plażowali się obok nas. A już w ogóle szczytem marzeń był dzień, kiedy obok nie było rodaków. Nie, nie to żebym miała coś do rodaków. Ale kiedy obok słyszysz język, którego nie rozumiesz, masz wrażenie, że nawet go nie słyszysz. Albo tylko ja tak mam :) W każdym bądź razie, nie czuję się zmuszona do emocjonalnego słuchania rozmów, które toczą się obok.
Poza tym przebywanie na takiej “bezludnej wyspie” ma też swoje ogromne plusy finansowe. Przy plażach nie ma żadnych straganów, których przejście z małymi dziećmi to największa tragedia dla naszych portfeli. Wychodząc “na miasto” wydasz co najwyżej kilka monet na lody i zjesz coś naprawdę dobrego w równie dobrej cenie. Kiedy natomiast postanowisz nocować w dużym wakacyjnym kurorcie, musisz się liczyć z droższym wszystkim. I nawet w centrum Chorwacji na dwie mijające cię osoby, trzy będą mówiły po polsku :) Ale, jak to mówią, co kto lubi.
Czasem jednak na tej naszej bezludnej wyspie zatęsknimy za dużym światem. Jedziemy wtedy na wycieczkę. Pokazywaliśmy wam już tutaj Trogir czy Primosten a nawet Rogoźnicę. Jeszcze kilka wspomnieniowych wpisów mam w zanadrzu. Nie gniewajcie się, że wrzesień a ja was katuję takimi widokami. Będzie jeszcze film. Ale mówię wam, prawie jak bajka. Światowej produkcji. Ale to za wpisów kilka. No to teraz mi tu piszcie szybko, lubicie wakacje na bezludnej wyspie?
a jaka to była miejscowość, jeśli można wiedzieć :)
Ražanj, tuż obok Rogoznicy.
A z jakiego serwisu korzystasz gdy rezerwujesz kwatery ? pierwszy raz w tym roku się wybieramy do tego kraju i kompletnie jestem zagubiona gdzie. niestety dziecko szkolne wiec muszę w lipcu.
Gwar, pęd nie służy odpoczynkowi. Zdecydowanie wolę odpoczywać w mniejszych miejscowościach. Owszem czasami się nie da uniknąć tłumu, ale wtedy warto się wybrać, na wakacje poza sezonem.
Zdjęcie piękne…zresztą jak zawsze :)
Zdjęcia są cudowne! My w tym roku mieliśmy byc okazję w Barcelonie – liczba turystów zabija. Po tym pobycie też marzy mi się jakaś bezludna wyspa… ;-)
Trzeba wtedy odpocząć po wakacjach :)