Przesypywały piasek w piaskownicy. Bawiły się razem spokojnie, zgodnie i z uśmiechem. Było oklepywanie babek z piasku, bo wiadomo, jak się udadzą, to trzeba zjeść. Później biegały radośnie za rękę po placu zabaw. Ten sielankowy obraz tylko po to, żeby za chwilę zaczęły krzyczeć i kłócić się o zabawki. Nie ważne, że obie takie same. Naprawdę nieważne, przecież każda musi mieć dwie naraz w jednej chwili. Kiedy jedna z nich już prawie zatrzasnęła drzwi, które sobie pewnie wtedy wyobraziła, druga podeszła, przytuliła i oznajmiła, że kocha. Miłości wystarczyło na co najmniej pięć minut kolejnych sielankowych obrazków. Ale gdy obie chciały się zmieścić na jednej huśtawce, awantura gotowa.
Kiedy jedna nie chciała iść do domu, druga powiedziała, że bez niej nie pójdzie, bo jej się stanie krzywda. Szły do domu za rękę. Pokłóciły się na schodach. Już nie pamiętam o co, czy o jakie tamto chodziło. Razem przygotowały kanapki i się karmiły, o bałaganie dookoła nie wspomnę. Czytały sobie książeczki przed snem, przytulone do siebie. Jedna drugą całowała w czoło. I wtedy obie wpadły na pomysł, że to właśnie z tą a nie inną maskotką będą dzisiaj spały. Dwa łózka, jedna maskotka. Więc już nie było miłości i buziaków tylko wrzaski, że to jej pokój a nie tamtej. I że jak się nie może z nią dogadać to ona się wyprowadza. Zaczął się płacz, że jedna bez drugiej żyć nie chce i że odda jej wszystko, ale nie może się wyprowadzić. Po drodze jeszcze kilka awantur, aż w końcu zasnęły.
Rano obowiązkowy całus dla starszej siostry i jej budzenie. Przed wyjściem do przedszkola awantura o spinki i buty. Ta chce tamte, tamta tych nie chce. I tak w kółko. W przedszkolu jedna za drugą są bardzo. Starsza ciągle pyta ciocię o młodszą a młodsza bez starszej nie chce zasypiać. A później w piaskownicy przesypują piasek. Bawią się razem spokojnie…
Siostry. Ich wyjątkowa siła. Siła sióstr…
Prawdziwe. Znam z autopsji.