Chociaż raz w życiu zostań egoistką i zrób coś dla siebie. Pokażę Ci moją subiektywną listę rzeczy, które właśnie tej wiosny zaczynam wprowadzać w życie, chociaż obiecywałam to sobie od daaaawna. Może Cię coś zainspiruje. Chodzi mi o zdrowy egoizm, albo raczej o miłość do siebie. Nie da się kochać innych, bez kochania siebie. A to oznacza, że powinniśmy znaleźć czas i pieniądze również na to, aby zrobić coś dla siebie. Tak wiem, każdy ma inną zasobność portfela, ale nie o pieniądze tutaj chodzi, tylko o nasze potrzeby. O to, żeby zamiast kupować coś znowu dla dziecka, czy męża, tym razem kupić coś dla siebie. Zrobić coś dla siebie. Pójść sobie samemu do kawiarni z książką. A nie z torbą pieluch. Zobacz, co fajnego dla siebie robię i daj koniecznie znać w komentarzu, czy jeszcze o czymś powinnam pomyśleć.
1. Nauka języka angielskiego
Zabieram się do tego, jak do jeża. Mam ogromny lęk przed pójściem do szkoły i publicznym uczeniem się języka obcego. Mam taką traumę po mojej nauczycielce niemieckiego z liceum, że nawet nie wiecie jak mnie to paraliżuje. Dlatego kupiłam sobie kurs dla początkujących do nauki języka angielskiego online. Skorzystałam z Waszego polecenia i zainwestowałam w kurs ESKK. Jest to kurs do samodzielnej nauki języka. Podobno wystarczy 15 minut dziennie, żeby robić postępy. Zobaczymy jak mi pójdzie. Póki co wybrałam właśnie taką formę, ponieważ ESKK umożliwia naukę w domu i w czasie dogodnym dla każdej zapracowanej mamy. Jeśli macie dla mnie jakieś rady, jak sobie jeszcze z tą nauką pomóc, piszcie. Chętnie przyjmę każdą ilość wskazówek. Skoro ESKK jest dostępne w 7 państwach i jest największą instytucją edukacyjną na świecie, to liczę, że i mnie nauczą w końcu tego języka :) Przyszły mi już segregatory z lekcjami i płytą, mam dostęp do platformy online i zaczynam swoją przygodę. Liczę na to, że jak się skupię na nauce, moje przesilenie wiosenne samo odejdzie :)
Korzystanie z tej formy nauki jest bardzo wygodne. Mam możliwość słuchania audiobooków kiedy tylko mam wolną chwilę. Czasami wybieram się do kawiarni, sącząc kawę słucham lekcji i po prostu patrzę przez okno. Niesamowicie mnie to odpręża. Natomiast w domu, najczęściej kiedy dzieci pójdą już spać zaglądam do podręczników, które mam w wersji papierowej, albo przerabiam lekcje on-line. Jestem mocno sfocusowana, żeby się nauczyć tego języka w formie komunikatywnej. I jeśli mi się to uda, biorę się za hiszpański, który jest moim marzeniem. Za mną dwa tygodnie nauki i na razie osłuchuję się z językiem. Obiecuję po dwóch miesiącach wrócić do Was z informacją jak mi idzie i na ile skuteczny jest ten kurs. Jeśli chcecie spróbować, możecie przetestować za darmo lekcję próbną ONLINE lub audiobooka i zdecydować, czy to coś dla Was.
2. Zjedz śniadanie na mieście
Podobno najlepiej smakuje takie jedzenie, które ktoś przygotuje dla nas. Bywa z tym różne, bo jeśli naprawdę lubisz gotować, po prostu uwielbiasz ten efekt końcowy, ale nie przeczę, że czasem przydaje się odskocznia. Postanowiłam sobie, że w poniedziałki, zaraz po zaprowadzeniu dzieci do przedszkola idę na śniadanie na miasto. Poznam lepiej pobliskie kawiarnie i restauracje, nabiorę spokoju i siły do stawienia czoła całemu tygodniowi. Wiecie, to właśnie takie coś, co kompletnie nie ma innego sensu poza sprawianiem sobie przyjemności. Tyle w temacie :)
3. Zabiegi na ciało
Ja zdecydowałam się na pakiet endermologii. Zabiegi na ciało, które pomagają w walce z cellulitem i głęboko marzę, że w połączeniu ze zdrową dietą i ruchem, jaki sobie zaplanowałam moje nogi będą gotowe wkrótce na krótkie spodenki :) Zapytałam Was o ten zabieg na instagramie i Wasze spostrzeżenia były skrajnie różne. Dlatego postanowiłam sama wypróbować i na pewno wrócę do Was z informacją, czy te zabiegi działają i czy warto te pieniądze zainwestować.
4. Szczotkowanie ciała
Ostatnio dużo czytałam o pozytywnym wpływie szczotkowania ciała na sucho. Kupiłam już naturalną szczotkę i od tygodnia codziennie rano uskuteczniam ten zabieg. Potrzebujemy jedynie podstawową wiedzę, determinację, żeby robić to systematycznie i 5 minut, najlepiej z samego rana. Złuszczamy w ten sposób martwy naskórek i pobudzamy krążenie. Podobno zabieg ten pomaga w walce z pomarańczową skórką, czyli jak widzicie, wypowiedziałam jej poważną walkę :) Takie szczotki kupicie w każdej drogerii, a jej ceny są jak zwykle skrajnie różne. Ja zainwestowałam na początek 15 zł i jestem zadowolona z wyboru. Jeśli jesteście ciekawi o co chodzi z tym szczotkowaniem, dajcie znać, chętnie rozwinę temat w osobnym wpisie.
5. Olejowanie włosów
Od dawna używam oleju z czarnuszki jako środka wspomagającego odporność. Od niedawna stał się też jednym z trzech olejków, których używam do olejowania włosów. To takie domowe spa. Dwa razy w tygodniu stosuję olej z czarnuszki połączony z olejem kokosowym jako maskę na włosy. Mieszam ze sobą te dwa oleje, nakładam na całą długość włosów, zakładam czepek i owijam całość ręcznikiem, aby wytworzyć ciepło. Zanim to jednak zrobię, na skronie nakładam olejek rycynowy. Pomaga na porost włosów i wzmacnia je od samych cebulek. Nie jest to najprzyjemniejszy zapach świata, ale ja akurat jestem do nich przyzwyczajona. Po zimie, śniegu, czapkach i kucykach każde włosy potrzebują wsparcia. maski w salonach fryzjerskich są koszmarnie drogie i osobiście, wolę wydać te pieniądze inaczej. Olejki trzymam na głowie 15-30 minut, po czym normalnie myję włosy i je modeluję. Nawet jeśli olejowanie włosów brzmi dla Was niedorzecznie, spróbujcie. Każdy, absolutnie każdy, kogo do tego zachęciłam, mówił, że włosy są aksamitne, lśniące i się nie puszą.
A TY CO ROBISZ DLA SIEBIE DOBREGO???