Nie myślałam, że prowadzenie bloga to tyle skrajnych emocji. Jest radość ale i smutek. Zmęczenie i zawód. Powiem wam tak prosto z serducha, że już nie mam sił. Przez ostatnich kilka dni, długich dni, działo się u mnie sporo. Najpierw, nie wszystko poszło po mojej myśli. Kiedy rezygnowałam z pracy, miałam plan. Byłam go tak pewna, że nie zostawiłam sobie cienia wątpliwości, że coś mogłoby pójść inaczej. W końcu dałam z siebie wszystko. Poświęciłam pracę. To musiało wyjść. A nie wyszło tak jak chciałam. Pewnie dlatego, że życie to nie scenariusz bajki, w której “po żyli długo i szczęśliwie” każdy z nas wierzy, że tak właśnie jest, bo nie ma następnej kartki. Blogosfera w jakimś stopniu mnie rozczarowała. Przyzwyczaiłam się, że za ciężką pracę są pieniądze. Tutaj, no cóż. Nie zawsze jedno ma coś wspólnego z drugim. A kiedy jesteś na skraju wyczerpania, myślisz sobie, że jesteś do niczego. No bo dlaczego inne dziewczyny mają kampanię za kampanią, nawet mając mniejsze zasięgi a ty nadal jesteś w tym samym miejscu? To dołujące, nie mówcie, że nie. Jestem pewna, że zrozumiecie to nawet jeśli nie prowadzicie blogów. Jesteś na spotkaniu i słyszysz, że może lepiej zmień wszystko zanim ktoś zacznie cię czytać i będziesz się liczyć. Nie wiem z czego by trzeba być zbudowanym, żeby nie rozwaliło to twojej samooceny. Zakopana, zasypana, głęboko. Niby rozumiesz, że może intencje miały być inne ale… Zaczynasz wtedy myśleć, że naprawdę nikt cię nie czyta. Że niczym szczególnym się nie wyróżniasz. Że na co ci te nieprzespane noce, jak jesteś tylko jednym z biliona blogów. Zaczynasz się zastanawiać, czy jest choć jedna rzecz, za którą twoi czytelnicy (choć rzekomo ich nie ma) cię cenią.
I wtedy, kiedy już ci tak najzwyczajniej w świecie jest źle, zaczynasz chorować. I tu najlepsza część, bo nie wiesz co ci jest. Czujesz się jak w matrixie, bo z osoby mega zorganizowanej, przebojowej, raczej rzygającej tęczą, patrzysz na kogoś, kto jakby nie ma pojęcia dlaczego nie może się zebrać do kupy i zrobić kilku prostych czynności. Nie chce ci się nawet odbierać telefonów, bo jak masz wytłumaczyć coś, czego sama nie jesteś w stanie pojąć? Taki ogólny ludziowstręt. Wyniki badań cudne, będziesz żyć aż do śmierci, mówi lekarz, mrugając lewym okiem, jakby to miało sprawić, że nagle ozdrowiejesz. Hmmm. Na własną rękę zrobiłam inne badania i być może to był jakiś trop. Nie chcę was tutaj zadręczać swoimi wizytami na diagnostyce laboratoryjnej, więc przejdę od razu to tego, że jest… Jakby to powiedzieć, troszkę pod górkę. Wiecie, to takie zamknięte koło. Najpierw źle się czujesz, więc nie możesz pisać nowych postów, nie masz siły nagrywać filmów czy nawet robić zdjęć na spacerze. Później, kiedy zdajesz sobie sprawę, że ZNOWU nic nie napisałaś, że nie ma litości i statystyki lecą w dół, koło się zamyka, bo tutaj już siada ci psycha. I zaczynasz wierzyć, że w sumie to i tak nikt cię nie czyta i się nie liczysz. Że jak znikniesz na kilka miesięcy to nikt nie zauważy. Że może tamci mieli rację. Zniknęła zanim się pojawiła. Więc poddaję się. Zamykam bloga. Powtarzałam to w myślach przez kilka ostatnich dni. Być może niektórzy z was zauważyli tę ciszę. Mam nadzieję. Nawet zdjęcia, które już są zrobione nie doczekały się obróbki i wpisów, bo w głowie czarna dziura rozpaczy. Nawet jeden sensowny temat nie przychodzi do głowy.
Wczoraj spędziłam kilka długich godzin w pociągu. Wyciszyłam telefon i wyłączyłam tablet. Taki trochę ludziowstet, ale pogłębiony. Musiałam pomyśleć, zebrać się do kupy. Potem włączyłam tablet i zrobiłam czystki na swojej fejsbukowej tablicy. Nie obserwuję już blogosfery. Muszę nabrać dystansu i zrobić sobie detoks. Detoks od porównywania się z innymi i słuchania jak tu i ówdzie, toczą się różne rzeczy poza mną. Rozpisałam sobie plan. Będę się go trzymać. I zobaczymy, co będzie dalej. W swoim tempie, bez tej całej otoczki. Bo to naprawdę ciężka praca, wystarczy mi już tych emocji. Będę pracowała równie ciężko co do tej pory i jestem pewna, że któregoś dnia ktoś to zauważy. Po cichu też trochę liczę, że wy zauważycie. I że zostaniecie tutaj ze mną.
Teraz, po raz pierwszy w życiu, zamierzam być egoistką. Teraz ja muszę być na pierwszym planie i zająć się swoim zdrowiem. Dojdę do zdrowia i będzie lepiej. Nie spinam się już. Na spokojnie mam czas na badania i wizyty u lekarza. Na wiele innych rzeczy też, ale o tym będzie w następnym wpisie. Takich rzeczy, które są dla mnie. Ale podzielę się tym z wami. Bo myślę, że w tym swoim poczucie beznadziejności nie jestem odosobniona. I po tych wszystkich przemyśleniach, po wspaniałym weekendzie spędzonym wśród przyjaciół, którzy rozumieją wszystko nawet przez łzy i bez słów, czuję wewnętrzny spokój, że będzie lepiej. Wczoraj odebrałam telefon od znajomej i usłyszałam, że mam się trzymać, bo jak nie ja, to kto… Dużo to dla mnie znaczyło, choć ona pewnie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy (Gosia, dzięki ogromne, low ju za ten telefon). Tak więc widzicie. Zamykam bloga codziennie. W myślach. Mam nadzieję, że tylko tam…
Bo w życiu tak jest, raz z górki, raz pod górkę.
Znam to z autopsji. Ale pewnie każda z nas mogłaby wymienić parę okresów w życiu, kiedy było pod górkę.Dobry plan to podstawa, trzymaj się go. Do resetu i detoksu nawoływałam także ostatnio u siebie, zatem jeśli lubisz poziomki:)))….Wpadnij :))
A jeśli szukasz inspiracji, polecam http://www.audio-blog.pl Uwaga!
Projekt dla blogerów z wyobraźnią:). Jestem jego twórcą i wierz mi, zmęczenie i zwątpienie to taka sinusoida. Będzie lepiej!
“A kiedy jesteś na skraju wyczerpania, myślisz sobie, że jesteś do niczego. No bo dlaczego inne dziewczyny mają kampanię za kampanią, nawet mając mniejsze zasięgi a ty nadal jesteś w tym samym miejscu? To dołujące, nie mówcie, że nie. Jestem pewna, że zrozumiecie to nawet jeśli nie prowadzicie blogów. Jesteś na spotkaniu i słyszysz, że może lepiej zmień wszystko zanim ktoś zacznie cię czytać i będziesz się liczyć. Nie wiem z czego by trzeba być zbudowanym, żeby nie rozwaliło to twojej samooceny. Zakopana, zasypana, głęboko. Niby rozumiesz, że może intencje miały być inne ale… Zaczynasz wtedy myśleć, że naprawdę nikt cię nie czyta. Że niczym szczególnym się nie wyróżniasz. Że na co ci te nieprzespane noce, jak jesteś tylko jednym z biliona blogów. Zaczynasz się zastanawiać, czy jest choć jedna rzecz, za którą twoi czytelnicy (choć rzekomo ich nie ma) cię cenią.” – ten fragment, myślę, że dotyczy on prawie każdego blogera :) Bardzo łatwo się jest porównywać i dołować. Przykładowo jakbym spojrzała na twoje staty i współpracę, to się powinnam schować. Ktoś spojrzy na moje i dla niego będzie to duże i tak dalej.
Jakiś czas temu właśnie bardzo się porównywałam i dołowałam. I wiesz co podziałało? Najzwyklejsze olanie sprawy :) Przestałam się przejmować zasadami guru marketingu, kiedy publikować i jak. Skończyłam zabawę w tworzenie memów, chociaż generują zasięgi, bo to nie w moim stylu. Jak nie mam ochoty, to nie zaglądam w internety przez tydzień. Jak mam nastrój i czas, to nawet codziennie publikuję. I znów wróciła mi radość z blogowania. Pogodziłam się z tym, że widocznie mam mały współczynnik “lubialności”, bo odkąd prowadzę bloga, to tylko 1000 fanów przybyło.
Ale w sumie, nie o to mi w tej zabawie chodziło. Zresztą, może mi jest łatwiej, bo jednak praca pracą, a blog blogiem. Tobie życzę by się udało!
No i zdrowia przede wszystkim!
Dzięki wielkie. Liczę teraz na to słońce, ale skoro obiecujesz, to nie może być inaczej :)
Oj mam dość z całego serca :)
Myślę, że Twój problem polega na tym, że chcesz dorównać Malwinie z bakusiowo.pl od której żywcem zrzynasz pomysły na wpisy również te na fb, nawet być może nie świadomie kopiujesz jej styl pisania…. prowokujesz jak ona, tym że zamykasz bloga itp. itd.Nie lepiej być sobą? niż marną podróbką kogoś ?
buhahahhaha hahhha dobre :) Zapewniam cię, że jestem tak fajna, że nikogo nie muszę kopiować i jestem sobą pod każdym względem :)
Angeliko, nie poddawaj się. Pory roku się zmieniają i życie się zmienia. Tak jak w pracy – raz jest gorzej, raz lepiej. Co do zdrowia – dbaj o siebie, bo nic cenniejszego niż my sami nie mamy dla drugiego człowieka. A ty tych “człowieków” masz spoooro do obdarowania:) PS. Przepiękna, cudowna i mega profesjonalna robota u Makóweczek! Sesja z Marleną i Wojtkiem wymiata! Wyjście awaryjne masz – w razie czego zostaniesz dobrym fotografem – rób portfolio!:) Trzymam kciuki:) Asia
Strasznie się stresowałam tymi zdjęciami więc cieszę się, że się podobają :) dziękuję
Trzymam za Ciebie kciuki! Zdrowie najważniejsze i samopoczucie ;) Trzymaj się :)
Rób swoje Angelika, według własnych potrzeb (chwili). Kryzysy miewa każdy w każdej branży. Gdyby nie one, nie szlibyśmy do przodu, one też są potrzebne dla zmian, samorozwoju i odkrywania świata na nowo. Krótka przerwa w każdej czynności czasem czyni cuda. Zdrowie jest najważniejsze, skup się na nim, a głowa, dusza i ciało na tym zyskają i wrócisz silniejsza. Serdecznie pozdrawiam.
Kiedyś myślałam, że te gadki o strefie komfortu są wyssane z palca ale chyba faktycznie nic tak nie motywuje jak zmiana. Dzięki za miłe słowa.
W takim razie, mój czas pewnie przede mną. Dziękuję za tyle pięknych słów, podnoszących na duchu.
Tak sobie właśnie postanowiłam :)
Jesteś dobra, bardzo dobra w tym, co robisz. Świat już Cię widzi. Przyjdzie czas, że także doceni.
Mam ten sam czas. Czytam te słowa i jakbym była w swojej głowie. Powodzenia!
W takim razie dla nas obu życzę powodzenia w naszych działaniach <3
Angelika, wybacz ze anonimowo, nie zakładaj odrazu złych intencji bo anonimowo. Tak nam przykro, to było bardzo szczere, i naprawdę życzymy ci jak najlepiej. Czy te słowa były głupie? Czy raczej niewygodne? Nie chcemy się poklocic, taki jest powód za anonimowo.
Posłuchaj(cie), widzę to tak. Piszecie ” nie zakładaj od razu złych intencji” kiedy to właśnie wy przypisujecie mi same złe intencje a nijak nie macie pojęcia o czym czytacie, czy tak naprawdę to wygląda. I muszę was zmartwić, ale moi prawdziwi przyjaciele, wiedzą o moich intencjach i nie muszą pisać mi anonimowych komentarzy. Moi prawdziwi przyjaciele wiedzą z kim się zadaję i wiedzą, że nie muszą się martwić. Moi prawdziwi przyjaciele, kiedy się o mnie martwią, rozmawiają ze mną twarzą w twarz. Za szczere uznaję tylko to, co wypowiedziane prosto w twarz a nie po kątach. I wcale nie chodzi wam o to, że nie chcecie się kłócić (jak w ogóle mogliście na to wpaść), tylko o to, że nie macie odwagi, żeby się ujawnić. Więc dla jasności, zakładam, że choć zabieracie się do tego jak do jeża i w najgorszy sposób, macie dobre intencje. Niestety, gdybyście porozmawiali ze mną, mogłoby się okazać, że nie macie racji nawet w jednym zdaniu, zakładając mnie złe intencje. Coś tam sobie wyobrażacie, coś tam sobie zbudowaliście na podstawie kilku zdjęć czy wpisów i jest to tak samo oderwane od rzeczywistości co bajki o śpiącej królewnie. Sory, wam jest przykro? To jako “przyjaciele” pomyślcie, czy mnie przypadkiem nie jest przykro. To wasza ideologia i najpewniej nie ma nic wspólnego z prawdą. Ale widocznie wy mnie znacie lepiej niż ja sama. No cóż. Więc, albo miejcie odwagę podejść i z troską porozmawiać (może dziś?) a ja was pewnie uspokoję i nie będziecie musieli się martwić. A tak, nic innego nie robicie, tylko śledzicie każdy mój przecinek i o zgrozo, całą blogosferę, zamiast zająć się naprawdę ważnymi rzeczami. Choć to podobno ja tego nie robię. Sory, nie bawię się w strzelanie ślepakami. Chcecie się czegoś dowiedzieć, nie rzucajcie na oślep, zapytajcie. Twarzą w twarz.
Przyjaciele? Nie mający odwagi podejść i porozmawiać? Osobiście?
Mocni tylko pisząc anonimowo?
Rady od takich “pseudo przyjaciół” można tylko włożyć między bajki.
To nie przyjaźń a wprost przeciwnie – pozwólcie, że nie nazwę tego “po imieniu”.
Bez odbioru…
Juz się przestraszyłam!Bardzo lubię zagladac na Twój blog i podziwiam za prowadzenie go,bo wymaga to ciaglej kreatywności i pomysłów!powodzenia ❤❤
Dziękuję
Nie poddawaj się. Takie myśli nachodzą chyba każdego. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia. :)
Oj, bardzo się te życzenia przydadzą. Dziękuję
Mam nadzieję, że problemy ze zdrowiem zaraz się naprostują i odżyjesz. Miałyśmy okazję poznać się kiedyś na spotkaniu blogerskim i biła od Ciebie pozytywna energia. Ja mam nadzieję, że ona zawsze będzie Ci towarzyszyć :) A jeśli chodzi o bloga, to w pewnym momencie kompletnie odpuściłam ze swoim. Nie pisałam blisko rok, nie zaglądałam na inne blogi, też zrobiłam czystki na tablicy. Co ciekawe, statystyki oczywiście spadły, ale i tak codziennie było mnóstwo wejść, dostawałam maile z propozycjami współpracy i któregoś dnia już kompletnie bez spiny postanowiłam wrócić do pisania na blogu. Mam świadomość tego, że jestem w swojej niszy i może pewnego dnia z niej wylezę, a może nie, ale właśnie nie mam już spiny i to jest najważniejsze. Trzymam kciuki za Twój powrót do zdrowia i blogowania :)
Bez spiny i do przodu :)
Trzymam kciuki, za Twoje zdrowie, plany i rozwój bloga! Każdego z nas dotykają takie potężne kryzysy raz na jakiś czas. Ściskam! I obiecuję klikać i zaglądać, żeby te cyferki w statystykach mnie również uwzględniły, bo fajnie tu u Ciebie i zasługujesz na spełnienie marzeń. Ściskam!
Pięknie to napisałaś, dzięki. Wiem, że każdego dotykają i trochę mi to pomaga. Ta świadomość, że to “normalne” :)
Nie będę pisać nie rób tego, będzie dobrze itp. bo wiem, że w tym momencie to najgorsze co można przeczytać. Napiszę tylko, że trzymam za Ciebie kciuki, bo zasługujesz na to jak mało kto. Miałam okazję pobyć z Tobą dłuższą chwilkę i wiem jak ciepłą i szczerą jesteś osóbką. W chili słabości, zapraszam na kawę, mam dobrze zaopatrzony barek i możemy razem upiec ciasto ?
Ania, ale sernik, ok? Tylko teraz to musi być dietetyczny :)
Koniecznie sernik, czytasz w moich myślach, a jeśli znasz taki z ujemnym indeksem kalorycznym, co to po nim tyłek kurczy się zamiast odrastać, to jesteś moją królową, bo sernik to ja mogę jeść 24h/ 7 dni w tygodniu.
Rany prawie zawału dostałam , dobrze że bloga zamykasz tylko w myślach . Dzisiaj przeglądając fotki na Insta zastanawiałam się dlaczego ostatnio nic nie dodajesz, teraz już wiem . Nie poddawaj się , robisz naprawdę fajną robotę , bardzo lubię do Ciebie zaglądać , wiem że jestem tylko szaraczkiem ale takich szaraczków są tutaj tysiace . Świetnie piszesz , gotujesz , robisz piękne zdjęcia i jestem inteligentną babką , masz klasę .
Zawsze mnie zastanawia dlaczego w tym kraju zawsze najlepiej sprzedaje się kicz , tania sensacja a nie jakość , nie ludzie inteligentni którzy mają coś do przekazania , no ręce opadają ale nie można się poddawać , trzeba walczyć . Odpocznij troszkę , zadbaj o siebie i nie myśl o sobie źle bo jesteś świetna . Trzymam mocno kciuki za Ciebie
Walczę więc dalej. Dzięki za siły i wsparcie :)
Ehh, a ja Cię mam na wzór! Pomysłowości, pracowitości… Dobrze, że po burzy wychodzi słońce. I Twoje zacznie błyszczeć jaśniej. Ale przede wszystkim zdrówka Ci życzę. reszta jest mniej ważna i na pewno się ułoży :*
Dziękuję, choć do wzoru mi daleko, to miło, że ktoś mnie tak postrzega <3
Mam nadzieje ze tylko w myślach! Nie ma takiej opcji! Zdrowie najważniejsze ale przecież blogowanie sprawia Ci przyjemność dlatego nununununu…. Odpoczywaj i ziebraj siły na więcej i więcej… Myśle ze więcej jest czytelników którzy maja podobne zdanie! Buziaki wielkie ???