Pozwólcie, że na początek opowiem wam pewną sytuację. Zobaczyłam na fb u znajomej, że wrócili z wakacji i w trakcie rozmowy zapytałam jak było. „Byliśmy na wakacjach z dziećmi, to chyba wiesz jak było„. Hmmm, nie wiem. Każde dzieci są inne, każde wakacje są inne, każdy człowiek jest inny i inne ma oczekiwania. Ale wiem, że to zdanie miało w sobie negatywne emocje. Ci rodzice wrócili z wakacji zmęczeni i twierdzą, że wakacje z dziećmi to nie wakacje. Kiedy w pracy mówiłam, że jedziemy na wakacje do Chorwacji z dwójką malutkich jeszcze wtedy dzieci, pukali się w głowę, po co nam takie wyjazdy, że przecież dzieci i tak nie będą pamiętały i znowu, że przecież tylko się zmęczymy.
Wakacje z dziećmi to nie wakacje!
Odkąd urodziły nam się dzieci jeździmy z nimi na różne wyjazdy. Małe i duże, blisko i daleko. Droższe i tańsze. Jeździmy, bo to samo robiliśmy, kiedy tych dzieci i nie było i teraz one są tego częścią. Tak, jak są częścią naszego codziennego życia. I ze swojego doświadczenia wiem, że wakacje z dziećmi mogą być fantastyczne. Bo wszystko zaczyna się w naszych głowach…
Bo wakacje budujemy każdego dnia
Na początek może warto wspomnieć o fundamentach udanych wakacji. Nie uważam że przesadzam, ale jestem przekonana, że udane wakacje mają szczęśliwi ludzie i szczęśliwe pary. Bo co z tego, że cały rok zbieramy na wakacje i wyjeżdżamy na drugi koniec świata, skoro na co dzień na wszystko narzekamy, albo tworzymy nieszczęśliwe związki i żyjemy oczekiwaniami, że chociaż na wakacjach dostaniemy kawę do łóżka, albo chociaż na wakacjach mąż pomoże przy dzieciach.
Jeśli nie jesteśmy dla siebie mili na co dzień, nie okazujemy sobie miłości, dlaczego na wakacjach miałoby się to zmienić? Przecież wakacje to czas regeneracji, odpoczynku i spełniania marzeń, więc ktoś może chcieć myśleć tylko o sobie, a nie swojej drugiej połówce. Wtedy jedno z was wypocznie, a drugie wróci padnięte. Jak w codziennym życiu. Dlatego na wakacje trzeba pracować cały rok i nie mam tutaj na myśli pieniędzy, a nasze relacje. Jeśli na co dzień dzielimy się obowiązkami, wakacje tego nie zepsują.
Jeden z bardziej znanych fragmentów z Biblii, który pojawia się nawet na kartkach z życzeniami ślubnymi mówi, że „miłość wszystko przetrzyma”. I tak też jest w tym przypadku, nawet jeśli wakacje nie okażą się najlepsze (ze względu na pogodę, wybór miejsca czy nasze nastroje) miłość do swojego męża czy żony a także do dzieci sprawi, że i tak wakacje będą udane.
Nastawienie
Każde wakacje może zepsuć też nasze nastawienie i o nie również warto dbać cały rok. Jeśli na co dzień zawsze na wszystko narzekamy, to dlaczego mielibyśmy być zadowoleni z wakacji? Dla spójności naszej życiowej filozofii nasze wakacje muszą być do bani, bo przecież na pewno znajdzie się coś na co warto narzekać. Jeśli natomiast cieszą nas małe rzeczy i dbamy o to, żeby nic nie popsuło naszych nastrojów, to na pewno nasze wakacje będą udane, nawet jeśli spędzimy je na ogródkach działkowych.
Bo chyba nie o kasę tutaj się rozchodzi, a o ludzi, z którymi ten czas dzielimy. Jeśli tymi ludźmi są nasze dzieci, to z miłości do nich i troski o nie, planując wakacje uwzględnimy ich upodobania i możliwości. Być może dzięki temu będą mniej marudne. Nie warto oczekiwać, że marudne nie będą, bo to jest wpisane w ich naturę tak silnie, jak cotygodniowe rozwody o głupoty w małżeństwach :)
Jeśli więc sprowadzamy wypoczynek do marzeń o tym, żeby nasze trzyletnie dziecko zajęło się sobą przez dwa tygodnie, miało codziennie tylko dobre chwile, nigdy nie płakało i nic od nas nie chciało, to chyba powinniśmy najpierw porządnie się przebadać :) Niestety to właśnie o tym najczęściej słyszę, kiedy ktoś mówi, że nie odpoczął na wakacjach. Nierealne oczekiwania.
Jeśli zdecydowaliśmy się na dzieci, to mamy w pakiecie (czy nam się to podoba czy nie) opiekę nad nimi przez kilka długich lat i tylko od nas zależy, czy przez te wszystkie lata (a w wakacje ze zdwojoną siłą) będziemy narzekać, że nie można z nich spuścić oczu, usiąść na sekundę czy zjeść w spokoju. No nie można i czym szybciej się z tym pogodzimy, tym lepiej dla nas, naszych relacji z dziećmi i ogólnie relacji z partnerem. Bo wtedy nikt nie będzie twierdził, że to czyjaś wina, że dziecko to czy tamto. Dziecko po prostu jest dzieckiem.
Oczywiście każde jest inne, ale przecież każda z nas swoje prywatne dziecko zna na wylot i dobrze jest takową wiedzę uwzględnić przy planowaniu wakacji. Dla przykładu ja mam jeden egzemplarz, którego nawet milion oczu czasami nie upilnuje i uwielbia mnóstwo bodźców z zewnątrz, czym głośniej tym lepiej i jeden taki, który na oswojenie się ze wszystkim potrzebuje czasami dużo czasu. Planując wakacje uwzględniam różne atrakcje, tak, aby każda z nich była zadowolona. A kiedy dzieci są zadowolone, nasze wakacje będą bardziej udane, a my wypoczniemy.
Nie oczekuj, nie nastawiaj się
Jeśli nadal jesteście na etapie, że słowo dziecko i wypoczynek wam się nie łączą, to pamiętajcie, że wszystko jest kwestią oczekiwań. Jakiego wypoczynku oczekujecie? Od czego tak naprawdę chcecie odpocząć? Bo jeśli od dzieci to nijak was nie przekonam, że wakacje z dziećmi to też wakacje. To się wtedy chyba nie dogadamy. Ale jeśli oczekujecie, że nie odpoczywacie od dzieci i wiecie, że wakacje będą wyglądać tak jak dzień codzienny, to z góry warto ustalić od czego chcecie odpocząć. Jeśli od pracy, nie bierzcie telefonów czy laptopów służbowych. Jeśli od świata w ogóle, wyciszcie telefon i na niego nie zaglądajcie co 5 minut.
Może warto też powiedzieć znajomym, że wyjeżdżacie na urlop i ustalcie, że fajnie byłoby jakby kontaktowali się z wami tylko w naprawdę ważnych sprawach. Wtedy też wy szanujcie urlopy swoich znajomych. Jak się za sobą przez tydzień stęsknicie to wyjdzie wam tylko na dobre. Warto też odpocząć od wszelakich problemów dnia codziennego. Nie warto ich rozwiązywać na urlopie i może się okazać, że po kilku dniach patrzycie na nie inaczej i nie są już takie poważne. Może więc nie uda wam się odpocząć poprzez całodzienne leżenie na plaży z nosem w książce, ale na pewno zresetujecie dużo w głowie i nabierzecie sił na ogarnianie życia po powrocie.
Przygotowanie
Wakacje z dziećmi na pewno będą bardziej udane jeśli spakujemy wszystkie potrzebne rzeczy. Bo chyba macie świadomość, że zapomnienie jednej maskotki może zakwalifikować te wakacje do najgorszych? Nawet jeśli nie dla was to na pewno dla waszych dzieci. A to chyba na jedno wychodzi :)
Z rzeczy ważnych musimy pamiętać o lekach, płynach np na komary, czymś na odkażanie ran itp. Kiedy je weźmiemy mogą nam się nie przydać, ale jak ich nie spakujemy na bank będą potrzebne :) Sprawdziłam teraz niestety dwukrotnie na sobie. Później jest tylko stres, że trzeba szukać miejsca gdzie można coś kupić, albo biegać po lekarzach.
Dzieci są też bacznymi obserwatorami. Jeśli czują, że nie odpoczywamy i żyjemy w permanentnym niezadowoleniu, one też nie będą szczęśliwe i zadowolone. No przepis na wakacje z piekła rodem. To już chyba lepiej siedzieć w domu i nie wydawać kasy, serio.
Należę do ludzi, którzy lubią mieć na wszystko plan i na wakacje wyjeżdżam zazwyczaj z rozpisanymi atrakcjami, które chcę zobaczyć, lub które będą wyjątkowo fajne dla dzieci i będą punktem obowiązkowym. Najczęściej przed urlopem albo w trakcie podróży omawiamy ten plan i decydujemy się na coś. Jednak nie przeżywam ani nie rozpaczam, jeśli czegoś z tej listy nie odhaczę. Bo udane wakacje nie są wtedy, kiedy zrealizujemy jakieś punkty. Udane wakacje są wtedy, kiedy mamy obok siebie tych, których mieć chcemy i jest nam z nimi tak po prostu dobrze. A mnie z moim mężem i moimi dziećmi właśnie tak jest. Po prostu dobrze. Bez względu na to, czy jesteśmy w domu czy na wakacjach.
Inne, ale nie znaczy gorsze
Reasumując, wakacje z dziećmi to też wakacje. Inne niż te, które mieliśmy przed dziećmi. Ale jeśli uparcie nie wracamy do czegoś co za nami, żyjemy piękną teraźniejszością, mamy wspólny wpływ na naszą piękną rodzinną przyszłość. Bo to nie prawda, że dzieci i tak nie zapamiętają. Miejsc może nie zapamiętają, ale przyszło im żyć w czasach, kiedy ich rodzice robią sto zdjęć na sekundę, miliony filmików i pokazują im to na tyle często, żeby miały te wspomnienia. Poza tym na pewno zapamiętają jak do nich podchodzimy i jakie mamy do nich nastawienie. Bo jeśli wakacje z dziećmi to nie wakacje, to być może życie z dziećmi to nie życie…
Ale to już zaczyna się w głowach. Mojej i waszych…
A jakie jest wasze zdanie na ten temat? Lubicie wakacje z dziećmi? Macie swoje patenty, żeby były udane?
Dopóki dziecko nie jest „samobieżne”, wakacje z takim dzieckiem (dziećmi) to jest piekło na ziemi. Wielokrotnie wyjeżdżałem z takim bąbelkiem do miejsc przyjaznych dzieciom. Zatem wiem, o czym piszę, nie tylko ze swojego doświadczenia, ale też z obserwacji. Wystarczy popatrzeć na twarze rodziców, posłuchać tych wrzasków i wycia podczas posiłków, zerknąć jak rodzic walczy ze sobą, żeby nie wybuchnąć podczas ataku histerii swojej latorośli. Serio, wypatrywałem tych rodzicieli szczęśliwych podczas wyjazdów ze swoimi szkrabami. Owszem, uparty poszukiwacz ich odnajdzie. Zdarzają się. Mają to szczęście, że mają wybitnie spolegliwe potomstwo. Jest jeszcze jedna kategoria – początkujący, tacy z jednym dzieckiem, których jeszcze nie opuścił optymizm. Oni jeszcze nie wiedzą. Ale poza tymi nielicznymi wyjątkami, to znój, złość i łzy.
Owszem, można oszukiwać siebie i otoczenie, że trzeba zejść z oczekiwań, zmienić podejście itp. To może działać u ludzi podatnych na manipulację, w tym na automanipulację. Takim osobom faktycznie może być łatwiej przez to przebrnąć.
Ja znam patent na udane wakacje z dziećmi, chociaż go nie stosuję z przyzwoitości. To jest life hack na jelenia, czyli wspólny wyjazd z babcią / teściową w charakterze niani. Alternatywą tej metody jest wyjazd w większej grupie znajomych z dziećmi i wytypowanie nieasertywnej ofiary, która zajmuje się wszystkimi dziećmi, podczas gdy reszta rodziców odpoczywa. Ta metoda ma jeszcze kilka bardziej tupeciarskich odmian.
Hmm. Moje wakacyjne marzenie to żeby popływać, pobiegać po plaży. Ale z dwójką dzieci niemożliwe.
Ile lat mają dzieci? Z naszymi jeździmy nad Adriatyk od urodzenia – da się to ogarnąć ;)
Jeśli wakacje to TYLKO z dziećmi, bo co może być piękniejszego od roześmianego małego pyszczka albo wybuchów zachwytu :D Dla mnie to sedno życia! Pokazywać malcom ten piękny świat jak często się tylko da i na miarę swoich możliwości :) I uczyć ich tego zachwytu i rozbudzać ciekawość świata!
Oczywiście obcykany plan ponad wszystko, to prawda ;)
Pięknie to podsumowałaś Aga ❤︎
[…] poprzedniego wpisu (klik) wiecie już, że zawsze przed wycieczką w dane miejsce staram się mieć jakiś plan albo […]
Dokładnie tak jest jak piszesz. Kiedy ktoś ma zamiar się wybrać na urlop/wakacje, powinien sobie zawsze na początku zadać pytanie: „A jaki jest cel tego wypoczynku? Czy chcę od czegoś odpocząć? A może coś zobaczyć?”. Ustalmy sobie to wspólnie, z całą rodziną i dopiero gdy mamy odpowiedź na to pytanie, to możemy rozpocząć konkretne planowanie naszego wyjazdu.
Cel – słowo klucz. Jeśli na wakacje jadą oboje rodzice, grunt to podział obowiązków. Ale nie ma się co łudzić, że wakacje z dziećmi, jak i codzienność z nimi, będą choć trochę podobne do tych sprzed dzieci, prawda? Trzeba to już sobie ułożyć na etapie planowania właśnie.
Zawsze wyjeżdżamy we troje, zawsze wybieram takie miejsce, by było coś ciekawego do zobaczenia, ciekawego i dla nas, i dla małej. I żeby w razie fatalnej pogody nie było nudy. W zeszłym roku, kiedy Rozala miała ledwo dwa lata skończone, na rowerach przejechaliśmy Dolinę Chochołowską, zmęczeni byliśmy wszyscy, ale za to jak pozytywnie :)
Piękne nastawienie i super plany ?