Odkąd urodziło się nasze pierwsze dziecko, byliśmy bombardowani pytaniem, kiedy pojawi się następne. Znacie to? Miałam wrażenie, że to może jakieś niewidzialne wyścigi, na które się nie zapisywałam :) Wiem, że nikt nie ma złych intencji, kiedy zadaje takie pytania. Mniemam, że tak się po prostu utarło i zadaję się to pytanie zgodnie z jakąś niepisaną tradycją :) Na szczęście odkąd na świecie pojawiło się nasze kolejne dziecko, nie słyszymy podobnego pytania zbyt często. A nawet jak słyszymy, to jakoś w ogóle mnie ono nie wzrusza. Może dojrzałam, może po prostu wiem, że nie ma w tym żadnej złośliwości. Jednak zdecydowanie częściej słyszymy teraz pytanie, czy naszym zdaniem 2 lata to IDEALNA różnica wieku między rodzeństwem. Wiem, że to temat, nad którym zastanawia się wiele par małżeńskich, bo okazuje się, że różnica wieku między rodzeństwem ma naprawdę fundamentalne znaczenie. Ale czy istnieje coś takiego jak idealna różnica wieku?
IDEALNA różnica wieku między rodzeństwem
Ubzdurałam sobie, że byłoby idealnie, gdyby różnica wieku między naszymi dziećmi nie wynosiła więcej niż 3 lata. Bardziej niż o relacje między nimi chodziło mi o moją wygodę. Zanim mnie zlinczujecie, wyjaśniam prędko o co chodzi. W dalszej części wpisu wyjaśnię dlaczego uważam, że idealna różnica wieku między rodzeństwem nie istnieje. Mając tę wiedzę, myślałam o innym aspekcie rodzicielstwa. Nie wiem, czy do końca można ją nazwać moją wygodą. Bo chyba chodziło bardziej o to, żeby mi się z czasem nie odechciało kolejnego potomka, a ja nie chciałam mieć jedynaka czy jedynaczki. Początkowy etap rodzicielstwa jest naprawdę trudny.
Przyszło nam zmierzyć się z najgorszymi kolkami o jakich świat słyszał. Codziennie od 23 do 6 rano, przez 8 długich miesięcy. Naprawdę codziennie. Nie pomagali lekarze, lekarstwa, herbatki, czy inne rzeczy, na które można wydać majątki całego królestwa. Nie omijały nas choroby, szpitale, cuda na kiju. Byłam momentami zmęczona do granic możliwości i właśnie wtedy zapadła decyzja, że jeśli mamy to przeżyć jeszcze raz, to właśnie teraz. Jakoś tak podświadomie czułam, że kiedy nasze trudy początkowego macierzyństwa się skończą, a ja wreszcie będę spać jak człowiek, nie zdecyduję się świadomie na powtórkę z rozrywki. Naprawdę woleliśmy wozić ze sobą dwa wózki, dwa łóżeczka turystyczne i dwa nocniki przez okres kilku lat, niż rozbijać sobie te przyjemności na 10 lat.
Ciąża z małym dzieckiem u boku
Kochałam być w ciąży. Ten stan mnie uszczęśliwiał. Czułam się dobrze. Jedyna trudność, to senność, z którą w pierwszej ciąży się nie walczy, bo po prostu się kładziesz. Kiedy masz u boku małe dziecko, raczkujące, albo zaczynające chodzić, możesz zapomnieć o drzemkach w ciągu dnia. Zu już wtedy mało sypiała w dzień, więc ten aspekt był akurat trudny. Końcówka mojej ciąży przypadała na srogą zimę, więc ubranie swojego wielorybiego ciała w kozaki i całą resztę garderoby, wyszykowanie rocznego dziecka na wyjście z domu i stoczenie się z 4 piętra, to był pikuś w porównaniu z wytarganiem wózka z piwnicy i prowadzeniem go po śniegu. Gdybyście chciały mnie zapytać, czy lepiej rodzić zimą, czy latem, to nie mam doświadczenia w znoszeniu upałów w ciąży, bo oba cudeńka urodziłam zimą.
Marzyliśmy o dwuletniej różnicy wieku. Jednak nawet przez myśl mi nigdy nie przeszło, ze to będą DOKŁADNIE dwa lata. Ten sam dzień, ten sam miesiąc. Mój mąż został okrzyknięty królem strzelców a ja, no cóż, mamą :) Zu całą ciążę była przygotowywana na pojawienie się rodzeństwa, kochała przytulać się do brzucha. Rozmawiała z siostrą, przynosiła do brzucha zabawki, no wymarzyć nie mogłabym sobie lepiej. Kiedy wróciliśmy z Lenką ze szpitala, sytuacja również naprawdę idealna. Bałam się kolek u Leny, bo wtedy od razu Zu odczułaby brak czasu z naszej strony. Jednak przez pierwsze pół roku życia Lenki, było tak sielankowo, jakbyśmy dziecka małego w domu nie mieli. Spała dokładnie tak, jak opowiadali mi podczas pierwszej ciąży i nazywali to “książkowym dzieckiem” :) Dzięki temu ciągle miałam mnóstwo czasu dla Zu i pojawienie się siostry nie kojarzyło jej się z nieobecnością rodziców.
Zazdrość
Bywała wtedy i bywa dzisiaj. To nieuniknione. Wtedy była okazywana inaczej i teraz również. Jednak zawsze o tym rozmawiamy. Teraz najczęściej pojawia się wtedy, gdy obie są chore w tym samym momencie i natychmiastowo domagają się zainteresowania. Najgorszym etapem było zaczynanie raczkowania Lenki. Zuzia miała poukładane zabawki, nigdy niczego nie niszczyła. Natomiast Lenka, wprost przeciwnie. To artystyczna dusza :) Dzisiaj na pewno lepiej sobie z nią (zazdrością, nie Lenką :)) radzimy. Staramy się w miarę swoich możliwości spędzać czas z każdą z osobna. To naprawdę świetnie się sprawdza. Również dlatego, że każda z nich jest po prostu inna. Nawet, gdyby były bliźniaczkami, każda jest osobnym człowiekiem, które po prostu chce być zauważone. Nie jako dzieci, a jako dziecko. I ja traktuję to jako coś naprawdę super, a nie jako zazdrość, czy konflikt.
I tutaj dochodzimy do bardzo ważnego elementu. Bez względu na to jaka różnica wieku dzieli nasze dzieci, to warto pamiętać, że każde z nich potrzebuje nas w pojedynkę. To, co nurtuje 6 latkę, nie jest nawet istotne dla 4 latki. I tak przez następnych 20 lat. Albo nawet do końca życia. To, że potrzebują nas jako rodziny to jedno, ale to, że potrzebują mieć rodzica czasem tylko na wyłączność to drugie. Dlatego, żeby żadna z nich nie czuła się niepotrzebnie zazdrosna, staramy się poświęcać im czas indywidualnie. Rozwinę to w kolejnym wpisie, bo to ważne zagadnienie. Chcę Wam po prostu powiedzieć, że to my rodzice mamy ogromny wpływ na poziom zazdrości naszych dzieci. Bo niestety, możemy się swoim zachowaniem sami do tego przyczyniać. Jasne, że po prostu musimy przewinąć malucha, czy go nakarmić, ale reszta już nie jest taka oczywista.
Pomocnik
Niektórzy chcą mieć większą różnicę wieku między dziećmi, żeby mieć większą pomoc w starszym rodzeństwie. Pisałam Wam już o tym, że dla mnie to nie był argument. Ja wolałam mieć ten początkowy etap pieluch, nocników, nieprzespanych nocy po prostu za sobą za jednym zamachem. I to była naprawdę świetna decyzja. Mówię to z perspektywy czasu. Bo choć wtedy bywały naprawdę trudne chwile, z zapałkami w oczach, cieszę się, że teraz wyjeżdżając z domu nie wyglądamy jakbyśmy się wyprowadzali. Nie twierdzę, że ta, czy inna różnica wieku jest lepsza, albo gorsza. Każda może być dobra, albo najgorsza, jeśli nie będziemy mieli odpowiedniego nastawienia. Bo dla przykładu, jeśli ja chciałabym mieć większą różnicę wieku, ale trafiło by się inaczej, płakałabym w poduszkę, że mi ciężko i źle i nie dam sobie rady. W odwrotnej sytuacji, ktoś mógłby się nastawiać na super dużą pomoc w starszym rodzeństwie, a to może nie wykazywać takowego zainteresowania. Wszystko jest kwestią nastawienia i później umiejętności życia w tej konkretnej sytuacji.
Wiem, że to była dobra decyzja. Bo teraz, chociaż zawsze chciałam mieć trójkę dzieci, ciężko mi już się na to zdecydować. Więc jeśli zastanawiacie się, jaka różnica wieku między rodzeństwem jest idealna, to powiem Wam, że taka, w której to wy będziecie się idealnie odnajdywać i na jaką będziecie przygotowane. Reszta nie ma znaczenia.
Dlaczego IDEALNA różnica wieku między rodzeństwem nie istnieje?
Mam 3 siostry. Dzielą nas naprawdę przeróżne różnice wieku. Od roku po prawie 13 lat. Czy to miało jakikolwiek wpływ na nasze relacje? No jasne, że miało. Nie zawsze najlepiej dogadywałam się z siostrą, z którą dzieli nas najmniejsza różnica wieku. Podbieranie sobie ciuchów, zakochiwanie się w tym samych chłopakach. Takie tam głupoty (oczywiście z perspektywy czasu, bo wtedy to był koniec świata), bo tak naprawdę pomimo ogromnej różnicy charakterów zawsze byłyśmy blisko. Zawsze mogłam na nią liczyć. Czasem nawet aż za bardzo :) Bo z rodzeństwem tak już jest, że wyrywacie sobie włosy, ale jakby ktoś w szkole powiedział coś złego o mojej siostrze, oj… Miałby ze mną do czynienia. A musicie wiedzieć, że zadziorna byłam chłopczyca. Kiedy my dwie wkraczałyśmy w dorosłość, nasz młodsze siostry były naprawdę młodsze. Nie ma co udawać, że nawet jeśli jesteś w 100 procentach zaangażowana w pomoc rodzicom, ciężko zbudować relację z rodzeństwem, które opanowuje sztukę mówienia, kiedy ty zakładasz rodzinę. To wszystko zmieniało się z czasem, kiedy młodsze siostry były już starsze i zakładały własne rodziny. Wspólne tematy zbliżają na nowo. Teraz już nie ma znaczenia, czy któraś ma 20, czy hmmm 34 lata :) To znaczy 18 :)
Nie ma na świecie ideałów, nie szukaj ich
Za nic na świecie nie pamiętam, czy byłam o którąkolwiek zazdrosna, a pewnie byłam nie raz. Nie pamiętam już jak to było, kiedy ja miałam 18 lat, a moja siostra 3. Ale pamiętam doskonale, że każda z nas czuła się kochana równie mocno. Dla każdej z nas rodzice zawsze mieli czas. To właśnie rodzice dbali o to, żebyśmy były ze sobą zawsze blisko i jestem przekonana, że to nie różnica wieku, a czas włożony w nasze wychowanie ma znaczenie. Każdego dnia, pewnie nieraz ze łzami w oczach. I dzisiaj naprawdę nie ma znaczenia, która z nas ma ile lat i jaka dzieli nas różnica wieku. Liczy się tylko to, że jesteśmy siostrami. I to jest siła, którą budowali w nas nasi rodzice. Później już my same, kiedy byłyśmy na tyle duże, żeby rozumieć, jaką to w życiu niesie wartość.
Może gdybym była jedynaczką, mądrowałabym się, że dwa lata to idealna różnica między rodzeństwem. Mając jednak większe doświadczenie wiem, że to naprawdę nie ma znaczenia. Na świecie nie ma ideałów. Na świecie jest miłość i umiejętność bycia dla drugiego człowieka. I teraz to jest nasze zadanie, żeby nasze córki za kilkanaście lat uważały dokładnie tak samo…
Dziewczyny, a jaka jest różnica wieku między Waszymi dziećmi? Podzielacie moje zdanie na ten temat?
Andzia
U mnie bardzo podobna sytuacja. Równe 2 lata , 1 dzień i 5 min różnicy . Mała M była pierwsza a za 2 lata pojawił sie Mały M.
Mała M zmieniła sie odkąd pojawił sie braciszek. Próbuje za wszelka cenę zwrócić na siebie uwagę ( nawet agresja w nasza stronę) co kiedyś sie to nie zdarzało. Mam wyrzuty, ze poświęcam jej mało czasu i czasem zauważam, ze jest smutna. Ale tłumacze ze ja kochamy i to tylko chwilowe bo braciszek jest mały i nie umie sie Np sam najeść tak jak ona.
Szczerze mówiąc nie byłam gotowa na drugie dziecko. Tym bardziej ze nie minęło wiele czasu. Mam 22 lata i byłam lekko przerażona , ze sobie nie dam rady. Ale kiedy widzę ich uśmiech dodaje mi to sił. Teraz wiem ze 2 lata różnicy to idealna różnica. Każdy mówi ze najpierw powinien być syn a potem córka, żeby braciszek bronił siostry. Ale patrząc na mała M widzę ze nie pozwoli zdobić krzywdy braciszkowi i będzie chłopczyca jak mamuśka, podobni jak autorka 😅 Moim zdaniem Tak naprawdę nie ma to najmniejszej różnicy Jaka jest kolejnosc i jaka różnica wieku Tak jak autorka napisała. Ważne żeby dzieciaki były zżyte ze sobą, wiedziały ze mogą zawsze na siebie liczyć i mogły przekazać to również swoim dzieciom. Sama mam rodzeństwo w wieku swoich dzieci. U obojga 8 msc różnicy . I powiem wam ze zostać siostra w wieku niecałych 22 lat to fajne doświadczenie ;)
A na koniec wam powiem co jest najważniejsze…
Najważniejsze żeby nasze skarby były zdrowe i szczęśliwie ! ;*
Pomiędzy moim synkiem i córką jest ponad dwa lata różnicy. Córcia właśnie skończyła roczek, syn poszedł do przedszkola we wrześniu. Chcieliśmy małą różnicę wieku i mamy. Jest BARDZO ciężko, czasu dla siebie nie ma wcale, gdy jest chwilą wolna, to czekają kolejne obowiązki domowe, mam mnóstwo niezałatwionych spraw…. Oboje są mali i mają swoje potrzeby. Jednak nie żałuję ani trochę. Pięknie się razem bawią, tęsknią i ogromnie przepadają za sobą. Rodzina jest teraz pełna. Mam dwoje wspaniałych maluchów. Każde inne i cudowne. Gdy zabraknie kiedyś rodziców, dzieci będą mieć siebie.
Dodam cos od siebie po latach od wpisu, ale co tam. Jak dla mnie lepiej mala roznica wieku (2-3lata) i tak celujemy z mezem. Dlaczego? Dlatego, ze nie chcialabym ulozyc sobie do konca zycia na nowo i znowu musiec przechodzic przez pieluchy itd. Lepiej wszystko skoncentrowac (ale bez przesady rok i mniej to za malo) i dzieci szybciej beda sie nadawac do zabierania na wycieczki i jest szansa, ze sie beda razem bawic. Napewno 4-6 lat roznicy by bylo fajne bo mozna sobie na chwile odpoczac, ale to dobre dla mlodych mam (a ja juz jestem nieco po 30) i dla osob, ktore nie przejmuja sie tym, ze ledwo wyjda z pieluch i zaczna moc korzystac z zycia (wycieczki, wspolne wyjscia z dzieckiem, ktoremu mozna juz cos wytlumaczyc) i znowu beda wracac do bazy, ale juz z jednym duzym dzieckiem, ktore nie bedzie chcialo spedzac czasu na zabawach dla maluszkow.
U nas 5 lat i to zaplanowane jeszcze przed slubem. Dla mnie fajnie bylo wrocic do tych przyslowiowych pieluch majac juz ogarnieta starsza corke.
Też mi się wydawało,, że około 2l at różnicy to tak idealnie, bo byłoby z głowy i może te relacje lepsze, że szybciej się razem pobawią itp ;)
Ale jak starsza córka miała już te 2 lata to ani mi było myśleć o drugim dziecku. Ba! Jak mi sie przyśniło, że jestem w ciązy obudziłam się z płaczem…nie czułam sie gotowa. Dopiero co wróciłam do pracy (i to po kompletnym przekwalifikowaniu się), zaczęłam sobie na nowo układać życie praca-dom, cieszyłam się, że mam więcej codziennego kontaktu z dorosłymi ludźmi (jeśli wiesz o co mi chodzi ;)).
Ale zawsze chcieliśmy mieć dwójkę dzieci i teraz po 5 latach będzie mlodsza siostra.
Zobaczymy jak bardzo (nie)idealna(?) ta różnica się okaże ;)
Świetny wpis, przyrzekam ! :)) moja córka ma 15 miesięcy a ja jestem na początku 6 miesiąca. Naprawdę nie chce krakac ale lepiej znoszę tą ciążę niż pierwszą :D nie tylko fizycznie ale też psychicznie. Między moimi maluchami będzie 20 mcy różnicy. Cóż… Jak urodze, odchowam do roku to wtedy dam znać jak sobie poradziłam :D rodzina pociesza, że będzie z głowy :) nasz plan był dokładnie taki jak Twój, teraz jest czas na chowanie takich maluchów i tylko teraz. Tez się bałam że później bym się nie zdecydowała. Moje dziecko też nie z tych śpiących ;p